Rozdział XII | Jego wilk był posłuszny

220 24 7
                                    

czerwiec

Ignius był przekonany, że wcale nie oddala się mocno od stada. Wydawało mu się, że krąży po znanych okolicach, będąc w bezpiecznej odległości, by poczuć smak wolności i własnych decyzji, a zarazem miał możliwość powrotu, gdy przerośnie to jego siły. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był w błędzie, a droga, którą się kierował, tylko prowadziła go w ciemniejsze zakamarki, dziwne zakątki, które nie mają nic wspólnego ze spokojnym czasem, jaki miał spędzić ze swoimi myślami i księżycem, którego oczekiwał na niebie.

Biała tarcza nie ukazała się się tak szybko, jak to sobie obliczył. Pomylił się o dwa dni, przez które walczył o przerwanie zajadle jak nigdy dotąd. Omega polował na zające. Nie wychodziło mu to sprawnie. Porzucił ten pomysł, gdy jednego dnia był zmuszony zapijać swój głód w źródle, bo zwierzyna za każdym razem była sprytniejsza od niego.

Zdecydował się na ryby. Był w tym dobry w formie człowieka, często chodził razem z Nettem, którego zabierał Dennis. Przekazywał swoją wiedzę, którą podobno nabył dzięki Rexowi. Staruszek od zawsze specjalizował się w łowiectwie, ale dzieciaki nie miały okazji tego doświadczyć. Alfa stracił życie podczas starcia z Felicią. Nett nie pamiętał go, chociaż czasami zdawało mu się, że w głowie widuje obrazy za czasów szczeniaka, a tam dostrzega starszego mężczyznę, który za każdym razem posyłał mu grymas różnie identyfikowany.

Był wujem ich ojca, Alfą, który zakochany był w drugiej męskiej Alfie, był kimś, kto pomimo swojej kruchej na starość budowy, potrafił stawić czoła wszystkiemu. Nie bał się, jednak często narzekał, uwielbiał dokuczać innym, a jednocześnie nigdy nikomu nie odmówił pomocy.

Był wzorem przywódcy. Nawet jeżeli nigdy nie pałał się do tej roli i jako starszy z rodzeństwa odstąpił przejęcia poprzedniej watahy. Oddał ją bratu. Nie czuł się, by kierować wilkami. Dla niektórych może prezentował się jako tchórz takim zachowaniem, ale dla wielu to niezwykła postawa. Nie każdy miał w sobie tyle odwagi, by przyznać, że nie nadaje się na to stanowisko, że ta odpowiedzialność jest zbyt frustrująca. On nie dbał o zdanie innych w tej kwestii. Liczył się ze swoimi myślami, które kazały mu zejść na ubocze.

To wszystko wiedzieli od Clary, która była z Rexem najbliżej przez ostatnie lata jego życia. Opowiadała o nim pełna entuzjazmu, ponieważ wyśmienicie wspominała wspólne chwile. Czasami nawet żałowała, że przeszłość nie potoczyła się inaczej, a dzieje Warsów nie zostały naprowadzone na odpowiednią drogę przez niego. Może wielu rzeczy mogliby uniknąć.

Ich historia krwi była obszerna. Beta lubiła młodym zdradzać drobne szczegóły, wczuwać się w to, jakby na nowo przeżywała swoje młodzieńcze życie. Nie ważne, czy spotykały ich sukcesy czy porażki. Uważała to za ważny element, strukturę dzisiejszych Warsów i dzieci wodza powinny je znać. Jednak Vamoi nigdy im nic nie opowiedział. Unikał tematów własnej rodziny jak ognia.

Demon imieniem Revan wciąż musiał go nawiedzać. Widok śmierci ojca, której nie był w stanie zapobiec. Widok odjazdu tego Alfy, dla którego był za słaby, by pozbawić go życia. Chyba nigdy sobie tego nie wybaczył. Lekkiego serca, gdy prawdziwie przejął się losem Omegi z nim związanym. Wtedy jeszcze potrafił wyrazić empatię względem drugiego wilka.

Według Węża to była jego słabość, więc musiał to w sobie zniszczyć.

Ignius naprawdę chciałby obwiniać tamtego wilka za to, jaki stał się jego ojciec, ale nie potrafił. Widział to zachowanie, jak bardzo przestał dbać o własne dzieci, jak czubek jego nosa stał się ważniejszy od rodziny, a dobrze prezentujące się geny nie odważyły się zhańbić nazwiska. Nie próbował znaleźć złotego środka. Dobrego przywództwa i troskliwego rodzicielstwa.

✖️ The Land of Our Blood | The Land #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz