Rozdział piąty

1.5K 63 50
                                    

— Pójdź mi po piwo. — odrabianie pracy domowej z matematyki przerwał mi pijany głos ojca. Westchnęłam cicho. Do egzaminu ósmoklasisty zostały niecałe dwa tygodnie i każdą wolną chwilę spędzałam nad książkami. Wiedziałam, że dostanie się do porządnego liceum i wysokie wyniki na maturze to jedyna możliwość wyrwania się z tego pieprzonego miasta.

— Nie, tato. — odparłam spokojnie, nie odrywając wzroku od podręcznika. Po chwili obok mnie pojawił się ojciec. Aż się zdziwiłam, że tak szybko udało mu się tu przyjść w jego obecnym stanie.

— Co ty powiedziałaś, gówniaro? — warknął i szybko złapał mnie dłonią za podbródek. Zassałam powietrze. Próbowałam się wyswobodzić z jego uścisku, ale był silniejszy. — Jazda do sklepu.

Chciałam protestować, ale wiedziałam, że to nic nie da. Poza tym, miałam jutro apel w szkole, więc ukrycie siniaka na twarzy pod kapturem bluzy nie byłoby już opcją. Poczułam łzy napływające mi do oczu, kiedy ojciec puścił moją twarz i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce na kanapie przy telewizorze.

— Tosia, śniadanie gotowe! — ze snu wyrwał mnie wesoły głos przyjaciółki. Cholera. Przetarłam twarz dłońmi i rozejrzałam się dookoła upewniając się, że jestem w moim przytulnym mieszkaniu w Warszawie, a nie w obskurnym, rozpadającym się bliźniaku w Lublinie.

— Idę. — mruknęłam, narzucając na siebie szarą bluzę.

— Hej. — uśmiechnęła się do mnie Zuzia, kiedy pojawiłam się w salonie. Mieszkanie wypełniał zapach naleśników i świeżo zrobionej kawy. — Wszystko okej?

Bez słowa przytuliłam się do dziewczyny, a ona szybko odstawiła kubek ze swoją herbatą i objęła mnie mocno ramionami. Nie płakałam, w końcu nic takiego się nie wydarzyło, ale potrzebowałam chwili bliskości, by ostatecznie dotarło do mnie, że jestem teraz bezpieczna. Blondynka pogładziła mnie po plecach i nie puściła mnie, póki to ja się delikatnie nie odsunęłam.

— Tak. — uśmiechnęłam się delikatnie, a ona odwzajemniła gest. — Co cię tak naszło na gotowanie?

— Nie wiem, mam dobry humor. — zaśmiała się. — Ale ty widzę, że mocno skacowana po wczoraj.

Wczoraj. Wczoraj wydawało się bardzo odległe, a to pewnie przez alkohol, który spożyłam. Wszystko widziałam jak przez mgłę — palenie z Fukajem, gra w butelkę i... czy ja się całowałam z Pawłem?

— Co ja wczoraj odpierdalałam? — mruknęłam, biorąc łyka kawy, którą podała mi Zuzia.

— Nic takiego. — odparła dziewczyna wzruszając ramionami.

— Co ja robiłam z Pawłem?

— No całowaliście się, a później resztę wieczoru spędziliście przytuleni. Myślałam, że się porzygam od tej słodkości.

— I to twoim zdaniem jest nic takiego?! — od razu się rozbudziłam. — Kurwa...

— Nie przesadzaj. — zaśmiała się blondynka. — A co, nie podoba ci się?

— Nie wiem. — jęknęłam cicho opierając czoło o zimny blat stołu. — Nie wiem, co ja czuję i doprowadza mnie to do szału.

— Przemyśl to. — uśmiechnęła się dziewczyna. — Zwłaszcza, że właśnie do ciebie dzwoni. — wstała od stołu i podała mi komórkę. Cholera.

— Halo? — rzuciłam, klikając zieloną słuchawkę.

— Hej, Tosia.

Uśmiechnęłam się delikatnie słysząc jego zaspany głos. — Co tam?

➶sztuki piękne [paweł kacperczyk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz