Rozdział jedenasty

1.5K 78 22
                                    

Powrót do warszawskiej rutyny okazał się zaskakująco łatwy. Chociaż dobrze zrobiło mi wyrwanie się ze stolicy, to zdążyłam się już stęsknić za radiem, ludźmi i przede wszystkim moim mieszkaniem i malowaniem. Jedynym minusem była kolejna rozłąka z Pawłem — teraz nie wystarczyło przejść do drugiego pokoju by znaleźć go z papierosem w ustach, rozmawiającego z Jankiem, albo popijającego piwo podczas dyskusji z Konradem na temat teledysku. Mnie z powrotem pochłonęły obrazy, a jego nagrywanie kolejnych numerów.

Przez dwa tygodnie po powrocie widzieliśmy się może ze dwa razy — raz w Nobocoto i drugi, na imprezie z okazji premiery teledysku do Niebieskich ptaków. Byłam bardzo zdziwiona, kiedy obejrzałam go pierwszy raz, nie spodziewałam się, że i ja i Zuzia pojawimy się kilka razy na nagraniu.

Mimo tego, że cieszył mnie powrót do Warszawy to jednak ciągle czegoś mi brakowało. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że tym czymś, a raczej kimś był Paweł Kacperczyk. Nie mogłam pojąć jak to możliwe, że w tak krótkim czasie ten nieśmiały brunet tak namieszał mi w głowie, ale szczerze mówiąc, nie chciałabym tego zmienić za nic w świecie i miałam tylko nadzieję, że chłopak czuje to co ja, przynajmniej w podobnym stopniu.

Dlatego też bardzo się cieszyłam, kiedy w sobotę rano odebrałam smsa od Pawła z propozycją wizyty w Nobocoto za kilka godzin, z racji nagrywek do Nie wiem, co jest dobre, a co złe. Bez wahania się zgodziłam. Z uśmiechem na ustach wróciłam, już skupiona, do pracy.

— Za pięć minut wchodzicie. — uchyliłam drzwi do pokoju w którym przy dużym stole siedzieli już wszyscy członkowie ekipy Bolesnych Poranków oraz dzisiejszy gość, Deemz. — Umiesz obsługiwać mikrofon?

— Na koncertach sobie radzę. — zaśmiał się brunet, a ja pokręciłam głową, ale na moją twarz też wypłynął uśmiech.

— Wszyscy tak mówicie, a później was ucina w połowie audycji. — westchnęłam i podeszłam bliżej do stołu, witając się ze wszystkimi i tłumacząc DJowi jak korzystać ze sprzętu.

— Jak ja cię dawno nie widziałam! — zawołała Leosia, która nagle wyłoniła się z nikąd. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam różowowłosą. Sara dopiero niedawno dołączyła do naszej Newonce'owej rodziny, ale zdążyłyśmy się już polubić. — Gdzieś ty zniknęła?

— Na wywczas mnie wywiało. — zaśmiałam się i pokazałam jej ekran mojego telefonu na którym teraz wyświetlało się zdjęcie moje i Pawła pod wieżą Eiffla. Zrobiliśmy je ostatniego dnia naszego pobytu, podczas zwiedzania. Uwielbiałam je, brunet całował mnie na nim w policzek, obejmował mnie jedną ręką, a drugą przytrzymywał czapkę, którą wiatr próbował mu zdjąć z głowy. — Teledysk nagrywaliśmy.

— Nie chwaliłaś się, że jesteście razem! — pisnęła zdecydowanie za głośno, zwracając na nas uwagę całego towarzystwa. Zaczerwieniłam się lekko i przyłożyłam jej palec do ust.

— Bo nie jesteśmy...

— Dobra, dobra... Zgadamy się na drina i wszystko mi opowiesz. — mrugnęła do mnie i zajęła swoje stałe miejsce za stołem, obok Rasa.

Dokończyłam wyjaśnianie obsługi sprzętu Nadimowi, życzyłam wszystkim miłej rozmowy i wróciłam do reżyserki. Zapowiada się ciekawy poranek.

-----

— Nie wierzę, nie spóźniłaś się! — przywitał mnie na progu Janusz. Wyglądał na bardziej zmęczonego niż zwykle, cienie pod oczami zdradzały nieprzespaną noc, a w całym studio śmierdziało energetykami i ziołem.

— Spierdalaj, to był tylko jeden raz. — zaśmiałam się, przytulając mocno chłopaka. — Co ja ci mówiłam o dbaniu o siebie, Jan?

— Sen jest dla słabych. — odparł, prowadząc mnie do reżyserki w którym siedzieli już obaj Kacperczyki.

➶sztuki piękne [paweł kacperczyk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz