s01e10

2.6K 84 15
                                    

grudzień 2020

Nadeszła najbardziej znienawidzona przezemnie pora roku czyli zima.

Do świąt został jeden dzień ale szczerze nie czułam tej magicznej atmosfery. Jako dziecko nigdy nie lubiłam Bożego Narodzenia. Odkąd pamiętam mama zawsze wysyłała mnie wtedy do dziadków, a ja jako mała dziewczynka nie rozumiałam dlaczego nie chce ich spędzać razem ze mną tylko sama na wakacjach wraz ze swoim partnerem.

Moi rodzice rozstali się zaraz po moim urodzeniu. Nie znałam rodziny mojego ojca, jak i samego mężczyzny. To, że nie chciał utrzymywać ze mną kontaktu było jego wyborem. Nie pamiętałam go i szczerze nie wiedziałam o nim nic.

Od dwóch dni byłam już u moich dziadków w Gdańsku. Czułam się tutaj naprawdę dobrze, moja babcia jest naprawdę najukochańszą kobietą na świecie i szczerze bardzo żałuję tego, że mogłam jej mieć na co dzień blisko siebie przez to, że mieszkam w Szczecinie. Uwielbiałam z nią rozmawiać i zawsze gdy trzymałam w sobie jakiś problem ona jedyna potrafiła mnie zrozumieć i doradzić najlepiej jak tylko mogła.

Przygotowania do jutrzejszej wigilii szły pełną parą. Mimo, że babcia nie chciała mnie wykorzystywać, ja sama uwielbiałam jej pomagać. Razem przygotowywałyśmy ciasta i inne rzeczy na jutro.

Po pracy postanowiłyśmy odpocząć i wyjść na spacer. Na zewnątrz było mroźno ale ubrałyśmy się najcieplej jak tylko się dało i wyszłyśmy z domu kierując się do pobliskiego parku.
Razem spacerowałyśmy alejkami ciesząc się swoim towarzystwem.

- I co skarbie myślałaś już o studiach. - zapytała kobieta łapiąc mnie pod ramię - Ja wiem, że przed tobą jeszcze dużo czasu ale zobaczysz, że ten czas do matury minie szybciej niż myślisz. - kontynuowała

- Myślałam o tym żeby złożyć papiery na architekturę w Akademii Sztuki. - odpowiedziałam szczerze - Chyba nie byłabym w stanie wyjechać na dłużej ze Szczecina, za bardzo jestem przywiązałam się do tego miasta. - wyznałam

- I bardzo dobrze, od zawsze byłaś artystyczną duszą. Trzeba podążać za marzeniami. - posłała mi najszczerszy na świecie uśmiech. - A odbiegając trochę od tematu szkoły o tam u twojego Aleksandra? -  poruszyła zabawnie brwiami a ja przewróciłam oczami, kobieta była na bieżąco jeśli chodziło o moje życie uczuciowe, sama miała okazję poznać bruneta kilka miesięcy temu.

- Babciu my się tylko przyjaźnimy. - odpowiedziałam - Zresztą sama nie wiem czy mogę nazwać to przyjaźnią. - zamyśliłam się - Cała nasza relacja jest trochę bardzo skomplikowana.

Nasza rozmowę przerwał mój telefon, wyciągnęłam go z kieszeni widząc na wyświetlaczu numer Aleksa.
Nie wiedziałam czego mógł odemnie chcieć. Odkąd w ten jeden listopadowy wieczór chłopak odprowadził mnie do domu nic pomiędzy nami się nie zmieniło. Pisaliśmy ze sobą od czasu do czasu ale nasz kontakt w szkole ograniczał się do przywitania.

- O wilku mowa? - zapytała - Chyba przywołałyśmy go myślami. - kobieta zaśmiała się pod nosem a ja poczułam jak moje policzki nabrały rumieńców. Odebrałam połączenie odchodząc od babci aby w spokoju porozmawiać z brunetem.

- Tak?

- Cześć Zosia. - usłyszałam głos chłopaka po drugiej stronie - Byłem właśnie u Ciebie ale nikogo nie ma, wracasz jakoś niedługo na chatę?

- em... - zawachałam się przez chwilę - Nie ma mnie, aktualnie jestem u dziadków w Gdańsku.

- Tak myślałem, że wyjechałaś już na święta. - odpowiedział po chwili - ale liczyłem na to, że jeszcze zdążę się z tobą zobaczyć przed wyjazdem. Pewnie wracasz dopiero na sylwestra. - przyznał chłopak

- Raczej tak, już obiecałam Karolinie, że przyjdę na jej domówkę. Chciałeś coś odemnie?

- Właściwie to chciałem się pożegnać bo wiesz ... zaraz po świętach jadę do Warszawy i chyba już nie będziemy widzieć się w tym roku. - zdziwiłam się bo Karola wspominała już, że zaprosiła go na swoją imprezę i byłam przekonana, że właśnie tam się spotkamy.

- Czyli nie wrócisz na sylwestra? - zapytałam

- Bardzo bym chciał go spędzić z wami. - przyznał - ale wszystko się skomplikowało bo zaraz po nowym roku podpisuje kontrakt i wiesz muszę być na miejscu w razie potrzeby. - wytłumaczył

- Jasne rozumiem. Będę trzymać kciuki żeby wszystko poszło po twojej myśli - powiedzialam szerze - Wesołych świąt Aleks

- Wesołych świąt Zosia. Będę tęsknił, ale mam nadzieję, że się spotkamy od razu jak wrócę. - przygryzłam policzki od środka. Chłopak się rozłączył a ja w głowie miałam te dwa słowa.

Będę tęsknił.

Miałam tylko nadzieję, że przez całe zamieszanie związane ze swoją karierą nie zapomni o mnie.

UWIERZ | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz