s01e19

1.9K 72 26
                                    

Cały kolejny tydzień marca spędziłam w domu razem z anginą. Umówiłam się na dziś z Karoliną, że razem spędzimy sobotni wieczór. Miała podrzucić mi przy okazji notatki z ostatnich dni, przez które nie było mnie w szkole.

Dziewczyna jak zwykle bardzo się o mnie martwiła i nie mogła doczekać się aż w końcu będzie mogła mnie odwiedzić.

Szczerze bałam się spotykać z kimkolwiek aby nikogo nie zarazić, przez wysoką gorączkę nie miałam siły na kompletnie nic dlatego większość czasu spędziłam na spaniu lub oglądaniu starych odcinków Pamiętników Wampirów.

Nie obyło się bez pretensji ze strony mojej matki, która była na mnie okropnie zła o to, że robię sobie zaległości w szkole totalnie ignorując mój stan zdrowia. Myślę, że moja obecność lub jej brak nie robiły jej większego znaczenia. Teoretycznie byłam już pełnoletnia i dawno mogłam się od niej wynieść lecz chyba nie byłam gotowa na dorosłe życie i korzystałam z tej wygody życia z nią póki mogłam.

- No siema zdechlaku. - w moim pokoju około osiemnastej pojawiła się Karola kładąc na biurku reklamówkę wypełnioną słodyczami i winem - Słyszałam, że nie bierzesz już leków więc przyniosłam winiacza na babski wieczór. - przywitałam się z nią przytulasem i muszę przyznać, że strasznie się za nią stęskniłam, brakowało mi tej wariatki w moim nudnym życiu

Wyszłam z pokoju po kieliszki i otwieracz, który udało mi się szybko znaleźć w kuchni. Nikogo nie było już w domu więc najwidoczniej moja mama musiała gdzieś wyjść. Było mi to jak najbardziej na rękę przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał.

- Po chuj ci tyle kwiatków? - zapytała zwracając uwagę na cztery bukiety leżące na parapecie

- Nie kupiłam ich sama. - odpowiedziałam kładąc dwa kieliszki na małym stoliku obok łóżka

- To skąd je masz? - posłała mi pytające spojrzenie przyglądając się dokładnie mojej twarzy, która automatycznie przybrała delikatnych rumieńców - Aaa no to wszystko jasne. Romeo odkupuje winy? - zapytała zakładając ręce na piersi

- Ta. - odpowiedziałam lekko zawstydzona, sama nie wiedziałam dlaczego - Mama powiedziała, że własnoręcznie mu je odstawi jak jeszcze raz w nie wdepnie z rana. - dziewczyna wybuchnęła śmiechem

- Ah, Igor dał mi kwiaty tylko raz jak zaczęliśmy chodzić. Czyli dwa lata temu. - powiedziała z wyrzutem wąchając po kolei bukiety stojące na moim parapecie - Chyba ci zazdroszczę stara.

- Jest czego. - wywróciłam oczami

- Oj jak wy to wszystko komplikujecie. Nie możecie po prostu być razem? - zapytała lekko zirytowana - Zjebał chłop. No ale przeprosił i widać, że żałuje. Nie będziecie się przecież za sobą uganiać w nieskończoność bo w końcu wam się to znudzi.

- Może masz rację ale...

- Odzywał się coś poza podrzucaniem tych badyli? - zapytała przerywając mi

- Dzwoni codziennie. - przyznałam zgodnie z prawdą

Odkąd był u mnie ostatni raz dzwonił codziennie nawet po kilka razy, może i początkowo wcale nie chciałam z nim rozmawiać ale nie dawał mi spokoju.Wydaje mi się, że ponownie wróciliśmy na neutralny grunt co bardzo mnie cieszyło mimo tego, że z tyłu głowy nadal miałam minioną sytuację z Warszawy.

- Nawet chciał dziś przyjść ale powiedziałam, że jeszcze nie wyzdrowiałam i nie chce go zarazić.

- Piją dziś u Igora. Jak zwykle koledzy ważniejsi. - prychnęła pod nosem pokazując mi zdjęcie, które wysłał jej chłopak

Przegadałyśmy kolejne godziny przy okazji kończąc wino, które przyniosła ze sobą dziewczyna dlatego zaraz po tym otworzyłam następne tym razem moje, które pożyczyłam z barku w salonie.

Wino było dla mnie najgorszym alkoholem bo działam na mnie gorzej od wódki czy jakichkolwiek innych procentów. Widziałam, że rano moja głowa będzie pękała ale teraz się tym nie martwiłam. Karolina opowiadała kolejną plotę z życia naszej klasy a ja myślami byłam daleko od jej słów.

- I wtedy on powiedział, że... Ty mnie w ogóle nie słuchasz Zocha no. - powiedziała rzucając we mnie poduszką dzięki czemu szybko wyrwałam się ze swoich rozmyśleń

- Przepraszam. - poprawiłam się powoli wstając aby nie stracić równowagi, zdążyłyśmy wypić dwa wina i zdecydowanie byłam lekko podpita - To wino mi za szybko weszło. Idziemy na fajkę? - zapytałam zakładając na siebie bluze, wolałam nie ryzykować kolejną chorobą

- Umrzesz na raka przez to świństwo. - powiedziała wychodząc za mną na balkon

Usiadłam na parapecie po drugiej stronie okna zwinnie odpalając używkę

- Kto to? - zapytała zaciekawiona kiedy na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiła się nowa wiadomość. Przekręciłam telefon w jej stronę aby sama mogła przeczytać wiadomości.

Aleks:

Teesknie
Soxy najwbalwm sie
Kochxm cir bardzo

- Szybko się zalali dopiero dziesiąta. - prychnęła sprawdzając godzinę a ja schowałam telefon do kieszeni bluzy nie odpisując chłopakowi - Nie odpiszesz mu?

- Jest pijany nie ma sensu. - odpowiedziałam wzruszając ramionami

- Jak chcesz. - zawiesiła się na chwilę skanując moją twarz - Będę się już zbierać muszę jechać rano ze starymi do dziadków. - wyjaśniła - Trzymaj się mała. - pożegnała się cmokając mnie w polik

- Ty też. Dzięki za dziś. - odpowiedziałam posyłając jej wdzięczny uśmiech

Po wyjściu dziewczyny posprzątałam cały bałagan w moim pokoju. Nie mogłabym zasnąć w syfie dlatego pozbierałam wszystkie śmieci i brudne naczynia odkładając je na swoje miejsca.
Przez alkohol płynący nadal w moich żyłach udało mi się bardzo szybko zasnąć.

Przebudziłam się o trzeciej nad ranem z ogromnym bólem głowy słysząc dźwięk przychodzącego połączenia. Zmrużyłam oczy przecierając je ręką kiedy jasność wyświetlacza oślepiła mnie zaburzając widzenie.

Zobaczyłam imię bruneta i sama nie wiem czy zrobiłam dobrze odbierając od niego.

- Odebrałaś słodka moja. - zaczął a do moich uszu dobiegł jego podpity głos - Co robisz?

- Spałam. Dalej jesteś u Igora? - zapytałam poprawiając się do pozycji siedzącej

- W domu już jestem. - zaśmiał się - Szkoda, że nie ma tu ciebie chcę żebyś mnie przytuliła. Tak mocnooo. - przeciągnął ostatnie słowo ziewając na co prychnęłam pod nosem

- Po co dzwonisz?

- Musiałem cię usłyszeć bo bym nie zasnął.

- No to usłyszałeś idź już spać.

- Bądź milsza Zosia nooo. - powiedział smutnym głosem

- Jutro pogadamy, jak wytrzeźwiejesz. Już jest późno. - westchnęłam

- Nie pogadamy bo znowu każesz mi spierdalać. A ja cię tak bardzo kocham. - powiedział po chwili - Tylko straszny idiota ze mnie jest ale cię kocham bardzo. Nawet ci napisałem piosenkę wiesz? Ale nie umiem śpiewać. No i chuj - gadał jak najęty a jego słowa wywołały we mnie niespodziewaną fale gorąca, które przeszywało moje ciało

- Zadzwonię jutro. Dobranoc Aleks. - powiedziałam rozłączając się ponownie przymykając moje oczy


XXX

Średnio mi się podoba ale dajcie znać co sądzicie ;p

I chyba nie dam rady wstawiać rozdziałów codziennie ;( przed maturą mam lekki zapierdol
ale i tak postaram się pisać często póki nie brakuje weny!

I wszystkiego dobrego z okazji jutrzejszego dnia kobiet

Całusy!

XXX

UWIERZ | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz