s02e01

1.4K 80 22
                                    

Chłopak, który wrócił do Szczecina już następnego ranka namówił mnie na spotkanie jeszcze tego samego dnia. Nic specjalnego, zwykła rozmowa i spacer w miejscu tak dobrze nam niegdyś znanym.

Nie wiedziałam czego tak naprawdę mogę się spodziewać. Po wiadomościach, którymi wymienialiśmy się tamtej nocy nie mogłam jednoznacznie stwierdzić jego nastawienia do mojej osoby.

Nieustannie wyczekiwałam kolejnych wiadomości od bruneta przez co zasnęłam dopiero nad ranem wstając z ogromnym bólem głowy, który rozsadzał ją od środka.

Późnym popołudniem, ubrana w ciepłą puchową kurtkę kierowałam się w stronę bulwarów gdzie byliśmy umówieni. Szczelnie opatulona w szalik z rękami w kieszeniach zmierzałam do miejsca naszego spotkania.

Leki, które wzięłam przed wyjściem dawały mi pewność, że będę w stanie normalnie funkcjonować przynajmniej przez najbliższe kilka godzin. Byłam przekonana, że atmosfera pomiędzy nami może być gęsta do tego stopnia, że będę w stanie pokroić ją nożem ale wbrew pozorom okazało się być całkowicie inaczej.

Każda kolejna minuta spędzona w jego towarzystwie była dla mnie czymś w swojego rodzaju terapii. Nie byłam w stanie tego opisać ale kiedy czułam to, że jest obok mnie w moim sercu pojawiały się nowe emocje, od których zdążyłam już dawno odwyknąć.

Rozmawialiśmy jak starzy znajomi opowiadając sobie o tym co spotykało nas w ostatnim czasie. Głównie jednak skupiając się na jego wyjeździe do Hotelu, z którego wrócił poprzedniej nocy.

Na zewnątrz robiło się coraz chłodniej co nie uszło naszej uwadze bo obydwoje zaczynaliśmy już drżeć z zimna. Chłopak zaproponował abyśmy przenieśli się do jego mieszkania a ja byłam w stanie zrobić wszystko co mógłby mi zaproponować w tamtym momencie byleby spędzić razem z nim kolejną chwilę.

Mijaliśmy kolejne uliczki kierując się w nie do końca znanym mi kierunku w końcu docierając pod jego blok. Wjechaliśmy windą na piąte piętro wysokiego budynku, w którym znajdowało się mieszkanie bruneta. Aleks sprawnie odkluczył drzwi otwierając je przede mną.

- Zapraszam. - gestem ręki zaprosił mnie do środka

Bez zbędnych słów skinęłam głową przestępując próg mieszkania, zdjęłam kurtkę, którą niezwłocznie ode mnie odebrał wieszając na wieszaku w przedpokoju. Przeszliśmy w głąb pomieszczenia znajdując się w małym dziennym pokoju połączonym z kuchnią. Szczerze układ tej kawalerki niewiele różnił się od naszego wspólnego mieszkania co wywołało falę wspomnień w mojej głowie.

 - Jest lekki syf ale nie miałem kiedy tego ogarnąć. - podrapał się po głowie lekko skrępowany - Dopiero wróciłem z hotelu i tak jakoś nie miałem z tym po drodze. - rzucił zdejmując małą stertę koszulek zarzuconych na fotel - Rozgość się.

- Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie, które urodziło się w mojej głowie

Chłopak nigdy nie był typem dbającym o porządek. Szczególnie wtedy gdy jeszcze mieszkaliśmy razem. Nigdy nie przeszkadzał mu bałagan i jak sam zawsze twierdził to właśnie w nim najlepiej mu się pracowało. Ja jako urodzona pedantka byłam jego zupełnym przeciwieństwem, nawet najmniejszy śmieć w pobliżu potrafił zburzyć moją zdolność do skupienia się na czymkolwiek.

- Może chcesz się czegoś napić? Wino? - jego głos dobiegający z kuchni wyrwał mnie z transu myśli, w których się zaplątałam - Mam twoje ulubione. To znaczy lubiłaś je kiedyś nie wiem jak teraz ale mam też jakąś...

- Nie mogę. - rzuciłam kiedy brunet miał już sięgać do jednej z kuchennych szafek zapewne w celu wyjęcia z niej wspomnianego trunku - Nie pije alkoholu, biorę leki. - wyjaśniłam szybko odwracając od niego swój wzrok w kierunku salonowych mebli

Dokładnie przyglądałam się każdej rzeczy, która się w nim znajdowała. Aleks chyba zrozumiał mój przekaz bo nie zadawał dodatkowych pytań rzucając pod nosem ciche ,,jasne'' dołączył do mnie siadając na kanapie znajdującej się za nami.

- Ładnie tu masz. - przyznałam szczerze, może i mieszkanie nie było u w moim stylu ale na pewno pasowało do niego, ciemne meble urządzone maksymalnie minimalistycznie silnie kojarzyły mi się właśnie z jego osobą  - Nawet ukulele leży na honorowym miejscu. - zwróciłam uwagę na instrument oparty o szafkę pod telewizorem

- Nauczyłem się na nim nawet grać. - odpowiedział dumnie uśmiechając się po nosem - Nie przywiązuje do tego mieszkania większej uwagi. - wzruszył ramionami kiedy zajęłam miejsce obok - Częściej mnie tu nie ma niż jestem ale chciałem w końcu uwolnić się od starych. - wyjaśnił - A ty? Nie chcesz zamieszkać sama? Zawsze stawiałaś na samodzielność.

- Nie szukam niczego, nie miałam do tego głowy ostatnio.

- Właśnie! Lepiej opowiedz jak było w Paryżu. - zmienił temat i szczerze tylko czekałam na to aż go poruszy bo sama nie prędko znalazłabym odwagę na otworzenie się przed brunetem - Twoja mama mówiła, że świetnie sobie radziłaś.

- Kłamała. - wyjaśniłam szybko - Zawaliłam semestr już w kwietniu. - wiedziałam, że nie mogłabym go już więcej oszukiwać tym bardziej, że właśnie przez to zniszczyłam to co było między nami i nie mogłam pozwolić na to po raz kolejny - Właściwie to wtedy też wróciłam do Polski. - dodałam spuszczając swój wzrok na podłogę

- Jak to? - widocznie zdziwiony moimi słowami zmarszczył brwi dokładnie analizując to co właśnie mu przekazałam

Wcale nie zaskoczyło mnie to co powiedziała mu moja matka. Kobieta dokładnie wiedziała jak zakończył się nasz związek a ja nie chciałam aby z kimkolwiek dzieliła się tym co przechodziłam w tamtym okresie.

- W takim razie gdzie się podziewałaś resztę czasu?- zadał kolejne pytanie przerywając panującą pomiędzy nami ciszę

- Mieszkałam u dziadków w Gdańsku.

- Nic nie rozumiem. - dodał zdezorientowany - Dlaczego tu nie wróciłaś.

- Wszystko jakoś się pokomplikowało w moim życiu w tamtym okresie. - zaczęłam - Najpierw nasze rozstanie, wyjazd do obcego kraju, ogrom obowiązków, które wtedy na mnie spłynęły. W dodatku w kwietniu zmarł mój ojciec.

- Przykro mi. - powiedział cicho zupełnie tak jakby wcale nie wiedział co mógłby powiedzieć w tej sytuacji

- Mi nie. - odpowiedziałam bez wahania - Zniszczył moje życie mimo tego, że nigdy go w nim nie było. - kontynuowałam - Dostałam od niego list. A dwa dni później popełnił samobójstwo. Napisał w nim jak bardzo mnie nienawidzi. Zmieszał mnie z błotem, napisał, że zniszczyłam mu życie tym, że się w nim w ogóle pojawiłam i  stwierdził, że jestem jednym z powodów jego samobójstwa. - wyjaśniłam słabym głosem

- Kurwa. - wyrwało się z jego ust a od razu po tym zamknął mnie w swoich ramionach a ja nie mogłam już dłużej udawać silnej - Jak śmiał zrobić coś takiego po tym jak cie zostawił i miał wyjebane na to jak żyłaś. Jesteś taka dzielna Zosia. Nie znam nikogo tak silnego jak ty. - dodał gładząc uspokajająco moje włosy co jakiś czas składając na nich pojedyncze pocałunki

- Wcale nie jestem dzielna. - powiedziałam ciszej łamliwym głosem - Nie umiałam sobie ze sobą poradzić. Zaczęłam dostawałam takie ataki paniki, że nic nie było w stanie mnie uspokoić. - przerwałam biorąc głęboki oddech - Mama ściągnęła mnie do Polski i nie wiem co by się mogło stać gdybym nie wróciła. - dałam upust moim emocjom - Poszłam na terapię. Nie chciałam robić z siebie jakiejś wariatki dlatego wolałam być gdzieś dalej od was wszystkich. Żeby nikt nie miał wyrzutów sumienia. Żebyście się nade mną nie litowali.

- Nigdy bym tak nie pomyślał skarbie. - powiedział ostrożnie a na ostatnie słowo, które wypowiedział z moich ust wydobył się żałosny jęk - Nie wybaczę sobie tego, że zostawiłem cię samą w tamtym czasie. 

- Przestań Aleks, przecież to nie twoja wina. Ja sama to wszystko zniszczyłam. - zaprzeczyłam spoglądając w jego bladą twarz a widząc błyszczące oczy, w których zbierały się łzy sama rozkleiłam się jeszcze bardziej - Nie płacz proszę. - położyłam dłoń na rozgrzanym policzku ścierając łzę spływającą po jego twarzy

Wtuliłam się w jego ciepłe ciało, które dawało mi tyle spokoju i sama nie wiem kiedy odleciałam na tyle mocno, że zasnęłam w jego ramionach.

UWIERZ | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz