★22. Jestem Panem, a ty Moją Panią.★

280 14 0
                                    

Jednak Marinette jak i Adrien zdecydowali przenieść randkę na weekend. Chłopak miał dłuższą ilość czasu by coś ewentualnie wynająć lub wymyśleć. A ona chciała skupić się na zaliczeniu kilku spradzianów. Sam nie wiedział jak zaplanować coś by się spodobało i jednocześnie tym czymś kogoś zaskoczyć.
Prawdę mówiąc było to dla niego nie lada wezwanie.

Nie wiedział co spełniałoby oba jego oczekiwania. Po lekcjach zdecydował się usiąść przed ekranem komputera i poszukać jakichś romantycznych miejsc w internecie. Nie znał dobrze San Antonio, ani tego co to miasto oferowało.
Musiał poznać jakieś odpowiednie miejsca na randki i spotkania. W Paryżu byłoby mu łatwiej. Poszedłby na lody do Andre, ewentualnie pod Wieżę Eiffla rozłożył miękki kocyk i oglądaliby niebo pełne gwiazd. A mógłby też połączyć obie opcje...

Ale o Paryżu nie miałby co gdybać. Był w San Antonio i musiał się zająć tą lokalizacją i tym co ona oferowała. Klikał myszką ze znudzeniem szukając czegoś sensownego ale nagle go olśniło. Nie miał co szukać na siłę...

Mógł zrobić taką randkę, której w życiu by się nie spodziewała. Chciał zaplanować taką, o której nawet nie sniła oraz żeby nie była taką przesadnie romantyczną. Musiała być taka z zachowanym dystansem i umiarem. Nie chciał przesadzić. Restauracja, kawiarnia były zbyt proste i schematyczne. Kino również. Biblioteka zbyt łatwa. Barów i klubów oboje mieli dość.

Omiótł wzrokiem pokój i jego zielone oczy zatrzymały się przez chwilę na jego torbie treningowej, którą dotąd używał tylko podczas treningów szermierki, które zostały tymczasowo wstrzymane przez jego wyjazd. Ewentualnie używał ich podczas treningów na basenie. Otworzył zawartość torby, która mieściła w sobie tylko strój do szermierki i pływania.

Uśmiechnął się sam do siebie, bo wiedział jak już wszystko zaplanować. Plan był stosunkowo prosty, ale dodał też kilka nadprogramowych punktów. Postanowił także zrobić radykalny krok w stosunku do przeszłej relacji z dziewczyną i tego co z niej wynikało.

Tak więc spisał wszystkie punkty na kartce. W sumie było ich osiem. Niepotrzebne poskreślał. Ale był pewien, że może wziąść się za rezerwacje tych miejsc. Czuł, że to jest to co sprawi, że zaniemówi, bo w życiu by się tego nie spodziewała.

Tak więc przez cały tydzień z wyczekiwaniem Marinette czekała na wekend. Prawdę mówiąc, nie mogła się doczekać i wręcz była niecierpliwa.
Za to Adrien zdecydował się ten czas poza nauką także zainwestować w rezerwacje i ewentualne dzwonienie po hotelach.

W piątek wieczorem Adrien czekał po lekcjach na Marinette aby móc odprowadzić ją do pokoju. Gdy tylko go ujrzała posłała mu pełny empatii uśmiech ale gdy zauważyła, że jego oczy niebezpiecznie błyszczą wiedziała, że coś szykuje i zaczęła się niepokoić, bo zazywyczaj nie zwiastowało to nic dobrego.

Jego usta przywarły do jej warg. Czuł się jakby od ostatniego pocałunku minęło kilka dobrych miesięcy, a może nawet lat. Pocałunek się skończył i ujrzał te fiołkowe oczy pełne wielu emocji. Oczywiście samych pozytywnych.

— Hej! — krzyknął za nią — Nie po to tyle na ciebie czekałem żebyś sobie poszła jakby nigdy nic!

Obróciła się w jego stronę wywracając ostentacyjnie oczami i wystawiając mu język. Zirytowała go tym. Posłał jej mrożące krew w żyłach spojrzenie ale nie zrobiło to na niej zbytniej uwagi.

— Zachowujesz się jak dziecko — wytknął jej.

— Lubię cię denerwować, Agreste.

Poczuła na swoich ramionach czyjś dotyk i aż krzyknęła ale nagle dotarło do niej, że to nikt inny jak sam Adrien Agreste. Był tak szybki, że nie zauważyła tego jak znalazł się obok niej.

I'm in love in Idiot. Zakochana w idiocieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz