★1.Dwa w jednym★

737 42 6
                                    

Nadszedł 31 sierpnia a wraz z nim opuszczenie przez Marinette rodzinnego Paryża. Dziewczyna musiała przyznać, że była jednocześnie rozentuzjazmowana ale także zasmucona z powodu, że musiała opuszczać rodziców i część przyjaciół. Alya miała jechać razem z nią na lotnisko więc lecąc do San Antonio nie miała czuć się samotnie ani nie miało jej się nudzić. Przez tyle miesięcy planowały ten wyjazd, że było to spełnienie ich marzeń. Lecz nie spodziewały się tego co miało spotkać ich w nowej szkole...

- Jesteś gotowa? - zapytała Sabine gdy Marinette wciąż krzątała się po swoim pokoju ostatni raz spędzając w nim ostatnie minuty. Miała w nim pojawić się dopiero za ponad trzy miesiące.
- Jeszcze muszę wziąść ładowarkę i słuchawki - krzyknęła na swoją rodzicielkę gdy szukała po szufladzie swoich białych słuchawek.

Po chwili trzymała w dłoni swoje słuchawki i mogła zejść na dół pożegnać się ze swoją matką. Miała jej nie widzieć ponad trzy miesiące. Do tej pory nigdy na tak długi czas nie opuszczała Paryża. Dobrze, że przez ten czas miała mieć przy sobie Alyę.

Do jej oczu napłynęły słone łzy, które spływały po jej bladej twarzyczce. Poczuła słony smak w ustach. Sabine spojrzała z czułością na swoją córkę. Wzruszyła się na myśl, że jej jedyna córeczka rozpoczyna dorosłe życie czarownicy, że pragnie rozwijać talentalent, że chce być jak jej matka. Kobieta przytuliła córkę po raz ostatni w najbliższych trzech miesiącach.

- Kocham cię, mamo.

- Ja ciebie też, córciu. Dasz sobie radę w San Antonio. Wierzę w ciebie, Marinette.

Chwyciła swój czarny plecak i poszła w kierunku drzwi prowadzących na zewnątrz. Wychodząc po raz ostatni obejrzała się na swoją rodzicielkę.

❃.✮:▹ ◃:✮.❃

Jadąc na lotnisko w samochodzie panowała cisza, która nie przeszkadzała żadnemu z pasażerów. Tom Dupain prowadził samochód a Alya wraz z Marinette siedziały cicho z tyłu co dziwiło mężczyznę. Raczej spodziewał się pisków radości i uspokajania nastolatek. Ta cisza zaczęła go niepokoić ale mimo to wolał jej nie przerywać. Sam zresztą trochę obawiał się wyjazdu swojej jedynej córeczki. A jeśli ktoś miałby jej zrobić krzywdę a jego nie będzie? Czyżby zaczynał się włączać syndrom nadopiekuńczego tatuśka?

Gdy dotarli na miejsce lotnisko było prawie puste z niewiadomego im powodu. Marinette na plecach miała swój czarny plecak a za sobą ciągła czerwoną w białe kropki walizkę, która z kilku metrów mogła rzucać się w oczy. Każdy znający dziewczynę wiedział, że to jej walizka, która miała od dzieciństwa, którą podarowała jej ważna jej w życiu osoba. Kto dokładnie był tą osobą nikomu nie zdradziła. Nawet najlepszej przyjaciółce! Alya podążała tuż obok niej z walizką o kolorze zgniłej zieleni oraz czarną torbą na ramieniu. Na głowie miała czapkę z daszkiem o kolorze takim samym jak jej walizka. Obie na głowie miały okulary przeciwsłoneczne. Za nimi szedł Tom Dupain ciągnąc dwie torby.

- Marinette... - zaczął - posłuchaj... Zaczynasz nowy rozdział w życiu i wiem, że już nie jesteś tą malutką Marinette a stajesz się dorosłą kobietą ale zawsze na mnie zawsze będziesz moją, jedyną, malutką córeczką. Proszę cię uważaj na siebie. Nie będzie ani mnie ani mamy z tobą. Będziesz tylko ty, Alya i nowe obce osoby. Niektórzy będą chcieli cię skrzywdzić więc musisz na siebie uważać i obiecaj mi, że będziesz uważać, zwłaszcza na jakichś chłopców.

- Będę uważać, tato. Kocham cię.

Dziewczyna mocno przytuliła swojego ojca, lecz nie aż tak mocno jak Tom. Mężczyźna jeśli by nie uważał mógłby uścisnąć ją tak mocno, że mógłby uszkodzić któreś z jej żeber. Na szczęście zważał na to i uścisnął ją na tyle mocno by jej nie udusić.

I'm in love in Idiot. Zakochana w idiocieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz