19

815 89 93
                                    

Zielonooki z niecierpliwością poruszał nogą, wpatrując się jednocześnie w ścianę przed sobą.

Dziś mieli go odwiedzić Zayn i Liam wraz z małą Rose. Z rana zadzwonił do nich i zapytał się czy nie chcieliby wpaść. Oczywistym było to, że nie wpadł na to sam. Louis podsunął mu ten pomysł poprzedniej nocy, kiedy to Harry odwiedził go i zaczął opowiadać mu co się stało kiedy do mieszkania wtargnęła jego matka.

Tomlinson zaproponował mu, aby zaprosił do siebie rodzinę Payne i trochę się rozerwał, bo spędzanie całych dni w samotności wcale nie pomaga tak bardzo jakby brunet tego chciał. Harry zgodził się z nim i pierwszym co zaczął robić kiedy pożegnał się z szatynem, to sprzątanie całego domu, zakupy(na które tym razem wybrał się z uśmiechem na ustach i podekscytowaniem) oraz upiekł swoje ulubione ciasto. W sklepie oczywiście kupił też pluszaka dla Rose. Louis opowiedział mu jak bardzo dziewczynka je uwielbiała, więc nic nie powstrzymywało go przed tym, aby wręczyć jej szarego króliczka z żółtą muszką.

Poderwał się z miejsca, kiedy po domu rozniosło się głośne pukanie. Pędem ruszył do drzwi od razu je otwierając. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, poczuł na sobie ciężar drobnego ciała oraz małe dłonie zaciskając się mocno na jego talii.

— Wujek Harry! — wykrzyczała Rose z twarzą w koszulce bruneta — Długo cię nie widziałam. — uniosła głowę patrząc się na mężczyznę i wydęła dolną wargę.

Przytrzymując ciało dziewczynki, aby się nie wywróciła, kiwnął głową do dwójki roześmianych mężczyzn i wpuścił ich do środka. Weszli do salonu i usiedli na kanapie. Harry usadził na kolanach wciąż przytuloną do jego ciała dziewczynkę i także oddał uścisk.

Harry był pod wrażeniem tego jak szybko Rose go polubiła i się z nim oswoiła. Widać było, że brunetka czuje się komfortowo w jego towarzystwie, mimo że zna go bardzo krótko.

Ułożył swoją dłoń i pogłaskał małą po głowie, szeroko się uśmiechając. To dziecko było wspaniałe. Ile on by dał, aby mieć swoje własne.

— Ja także długo cię nie widziałem kwiatuszku. Tęskniłem straszliwie.

— Wujek Lou nazywał mnie kwiatuszkiem. — powiedziała marszcząc przy tym brwi.

— Och, racja. Przepraszam już więcej nie będę tak na ciebie mówił. — zielonooki widocznie się zmieszał.

Szatyn opowiadał mu poprzedniej nocy jak bardzo Rose uwielbiała kiedy mówił do niej w ten sposób. Podobno zawsze się uśmiechała i głośno śmiała.

— Nie! Masz tak mówić na mnie, to super. — zapewniła go dziewczynka.

— Jak sobie życzysz księżniczko. — pacnął ją w nos na co zachichotała.

Rose zeszła z jego kolan i złapała za torbę, którą wcześniej trzymał Zayn i zaczęła wyciągać z niej swoje zabawki.

— To w porządku, że wzięła ich trochę ze sobą? Nie chcieliśmy, aby się nudziła. — zwrócił się do Harry'ego Liam.

Harry z uśmiechem zaprzeczył i powiedział, że pójdzie im przygotować herbaty.

Był z siebie dumny, że ich zaprosił. Powoli zaczynał wracać na prostą. Zaproponował im odwiedziny z własnej woli, a wymagało to od niego ogromnej siły, aby nawet zebrać się i zadzwonić do nich.

Spotkania z ludźmi nigdy nie sprawiały mu przyjemności ale powoli śmiało mógł stwierdzić, że idzie w dobrą stronę, aby je pokochać.

Wszedł do salonu ustawiając kubki z herbatą przed mężczyznami, później kładąc obok nich talerzyki i ciasto, z którego był ogromnie dumny. Po raz pierwszy wyszło mu ono naprawdę smacznie.

Ghost of you/ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz