Brunet podskakiwał w miejscu przed drzwiami prowadzącymi do pokoju Louisa.
Drewniana powłoka powoli się rozsunęła, a on wręcz wpadł do środka od razu łapiąc za prześcieradło. Po drugiej stronie siedział już szatyn, którego twarz rozświetliła się na widok młodszego chłopaka.
— Witaj Harry. Mówiłem ci już, że kocham twój uśmiech? — zapytał niebieskooki opierając swoją brodę o dłoń i zaczął wpatrywać się zaczarowanym wzrokiem w chłopaka.
Dzisiejszej nocy dołeczki Harry'ego były nadzwyczaj widoczne. Ten chłopak oczarowywał go z każdym spotkaniem coraz bardziej.
— Możliwe, że coś tam kiedyś wspominałeś. — mówił wciąż szeroko się uśmiechając.
— Będę mówił to tak często jak tylko mogę. To mój ulubiony widok. — wyszeptał.
— Mam królicze zęby. Psują całą magię. — westchnął.
— Jakie królicze zęby? O czym ty mówisz? Te twoje uroczo odstające jedynki? Jestem w nich szaleńczo zakochany skarbie. — zapewnił bruneta, który widocznie się zarumienił.
— Cameron mówił, że wyglądam jak królik. Tak na poważnie. Od tamtej pory staram się uśmiechać bez zębów. — wzruszył ramionami jakby było mu to obojętne.
Louis wewnętrznie wywrócił oczami, a pięści mocno zacisnął wbijając jednocześnie paznokcie w swoją dłoń. Cała ta sytuacja z Cameronem niesamowicie go denerwowała. Harry kochał tego gnoja całym sercem, a on niesamowicie dobrze to wykorzystał, jednocześnie sprawiając, że brunet stracił jakiekolwiek poczucie własnej wartości. Styles czuł się bezużyteczny bez Camerona u boku. Szatyn chciał zrobić wszystko, aby Harry ponownie odzyskał swoją pewność siebie i zrozumiał, że to co było pomiędzy nim a jego narzeczonym to nie była miłość.
Louis obiecał sobie, że to on pokaże Harry'emu czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość, co to znaczy kochać i być kochanym.
— Już ci mówiłem coś na temat tego pożal się Boże Camerona. Nie zasługiwał na ciebie i nadal nie zasługuje na cokolwiek. Wykorzystał cię.
Harry pokręcił przecząco głową i westchnął głośno. Nie chciał rozmawiać na temat jego narzeczonego kiedy miał tak dobry humor. Słysząc to imię, coś w środku jego ciała się zaciskało. Nie wiedział co to. Tęsknota? Już coraz bardziej zaczynał w nią wątpić.
— Proszę zmieńmy temat Lou. Cokolwiek tylko nie to.
Louis wydał z siebie ciche „Eh", jednak w myślach obiecał sobie, że jeszcze nie raz wróci do tego tematu. Zastanowił się nad tym o czym chciał wcześniej porozmawiać z Harry'm. Wręcz podskoczył w miejscu kiedy to jedno pytanie z powrotem pojawiło się w jego myślach.
— Myślałeś o tym, żeby odnowić kontakt z Niallem?
Harry jak wcześniej bujał się na boki, tak teraz stanął w miejscu.
Nie myślał o tym od... nigdy. A nawet jeśli, Cameron od razu wybijał mu ten pomysł z głowy. Miał przecież swojego narzeczonego, więc po co mu byli znajomi?
— Szczerze? Nie. Po tak długim czasie zapewne zdążył już zmienić numer kilka razy, a ja nie pamiętam jego nazwy na instagramie. Nawet jakbym chciał, to zwyczajnie nie mogę. — opuścił ręce w poddańczym geście.
— A masz jeszcze gdzieś zapisany ten numer?
— Mam. Chyba na tyle któregoś ze zdjęć z liceum. — nie był tego do końca pewien.
— Idź po zdjęcia i przynieś je tutaj.
Brunet posłusznie wstał i chwile później znów siadał w tym samym miejscu, tylko że tym razem z dość dużym pudełkiem w dłoniach. Na wieczku kartonu napisane było imię jego przyjaciela. Przejechał po nim palcami i otworzył pudło uśmiechając się od razu na widok jednego ze zdjęć.
CZYTASZ
Ghost of you/ larry
FanfictionHarry stracił narzeczonego, który przegrał walkę z rakiem. Zdruzgotany śmiercią Camerona Scotta i przytłoczony żałobą, powracając do rzeczywistości przybrał maskę złudnie szczęśliwego człowieka, który sam powoli rozpadał się od środka. Mówiąc, że ws...