· 4 ·

429 20 4
                                    

Poranek nastąpił szybciej, niż się spodziewałem. Nie zdążyłem nawet ułożyć spokojnie głowy na poduszce, a słońce po mału zaczęło wschodzić. Na zegarach wybiła siódma. Czy chciało mi się wstawać? Nope. Może poleżę jeszcze - Pomyślałem.
Zamknąłem z powrotem oczy, gdy zdałem sobie sprawę, że przecież nie jestem już sam, a w pokoju gościnnym leży właśnie chłopak, podający się za mojego brata. Świetnie...
Niechętnie wstałem, z myślą sprawdzenia, czy jeszcze śpi. Jest moim gościem i nie mogę, a przynajmniej nie powinienem go w żaden sposób zaniedbać. Zapytam, czy chce jakieś śniadanie czy coś... Idąc korytarzem w moje jasne oczy biło ledwo wschodzące słońce, które nie dawno pojawiło się w ogromnym oknie. Prawie cały mój dom był przeszklony ( co w dalszej części historii dość... "utrudniało" niektóre "rzeczy". Ale o tym potem ). Byłem pewien, że Glen jeszcze nie wstał. Było zbyt wcześnie, biorąc pod uwagę dodatkowo jak zmęczony wczoraj był. Dosłownie padł w aucie. Szkoda tylko, że dopiero pod koniec podróży... Nieznośny bachorek.
Przetarłem błękitne oczy i przeczesałem ciemne włosy. Pierwszy raz od dawna byłem aż tak nie wyspany. Chociaż z drugiej strony, mimo, iż nie chciałem przyznać tego na głos, czułem małą ekscytację na myśl spędzenia z tym wyjątkowym dzieciakiem dnia. Może jestem masochistą...

- Glen? - Wymamrotałem sennie, uchylając drzwi do małego pokoju.

Nie wiem kiedy, ale chłopak już się w nim zadomowił. Na biurku leżało kilka dziwnych, gumowych rzeczy, które wtedy przez "zaćmienie" mojego mózgu nie potrafiłem rozpoznać. Na podłodze leżały buty, jakieś gazetki... Na dużym łóżku kołdra została odrzucona gdzieś w bok, poduszka niedbale pognieciona... ZARAZ ALE GDZIE JEST GLEN?

- Glen..?

Brak odzewu. A co jeśli... No nie wierzę, ten gówniarz napewno mnie okradł!!! Wiedziałem, że będę miał przez niego tylko cholerne kłopoty! Nie wiem czy to przez moje zaspanie czy nietrzeźwość umysłu, ale wyleciałem jak poparzony, będąc praktycznie pewny, że uciekł. Sprawdziłem pół domu, dopiero po czasie zdając sobie sprawę, że została jeszcze łazienka. Moja ostatnia nadzieja. Usłyszałem tam czyjeś kroki. Nie wiele myśląc otworzyłem drzwi by ujrzeć...
.
.
.
Cholera

- Braciszku?

Po bladej, nagiej skórze Glena spływały krople wody. Jego delikatne ramiona, smukła szyja i odsłonięte pośladki były zaczerwienione ślicznym, delikatnym różem. Całe ciało chłopaka było delikatne, niemal jakby był laleczką. Patrzył na mnie ogromnymi, zielonymi oczami, jego usta były lekko otwarte. Wcale nie wyglądał na zdziwionego. Małe, dziecięce jeszcze dłonie mocno trzymały ręcznik, znajdujący się między jego smukłymi nogami. Jego figura była nieco dziewczęca, ale zabierająca dech w piersiach. Poczułem lekkie ukłócie, a potem gorąco. Odwróciłem szybko wzrok.

- Przepraszam, powinienem pukać. - Sapnąłem, odwracając się do niego plecami, zakrywając usta dłonią.

Wyrzuć to z głowy, już.
Jak mogłem być w ogóle tak głupi, by pomyśleć, że ten dzieciak chciałby cokolwiek ukraść? Jestem skończonym idiotą.

Był z początku mocno zdziwiony. Stał bez ruchu, analizując przez moment. Po krótkiej chwili usłyszałem chichot. Czy on naprawdę się z tego śmieje?

- Okej. - Odparł blondyn, zmieniając głos na bardziej szarmancki. - Oli? Denerwujesz się?

Myślałem że będę płakać z zażenowania. Nic nie odpowiedziałem, tylko złapałem szybko za klamkę. Naprawdę nie chciałem zobaczyć go nago. Gdybym był tylko trochę mniej paranoiczny, nie musiałbym teraz-

His brother (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz