♤ 13 ♤

306 13 1
                                    

Pov. Glen

Kolacji nie jedliśmy dziś razem. Olivier ją przygotował z wcześniej kupionych produktów, jednak sam nie uczestniczył w jedzeniu. Było mi trochę przykro i czułem się zawiedziony, bo jak on niby chce się z nimi zbliżyć, jeśli unikał jakiegokolwiek kontaktu? Ciocia pytała o to jak mi się tu mieszka, czy jestem szczęśliwy, czy Oli traktuje mnie dobrze. Był w tym jakiś rodzaj troski i mimo, że denerwowały mnie jej insynuacje typu "z nami byłoby ci lepiej", czułem, że naprawdę się martwiła. Wspomniałem jej o wieczorze filmowym. Nie była przekonana. Nie dlatego, iż nie miała na to ochoty, po prostu nie chciała spędzać czasu z moim bratem. Nicolas za to nie miał przeciwwskazań. Margaret ( chyba pod wpływem swojego syna ) ustąpiła w końcu. Byliśmy umówieni punkt 20:00, chociaż wiedziałem, że z ich chęciami przygotowywanie się zostanie przeciągnięte do 21:00.
Ja wskoczyłem pod prysznic jako pierwszy. Właśnie letnia woda spływała po moim ciele, a Olivier dokańczał golenie gdzieś obok. Wciąż czuł się zakłopotany, jednak zrobił mały postęp. Teraz zdarzało nam się korzystać z łazienki w tym samym czasie, by go zaoszczędzić.

- Nie podoba mi się wizja siedzenia z nimi, wiesz o tym?

- Yhm. - Odparłem, spłukując mydlinki z ciała.

Olivier westchnął. Wiedział, że zbyt dużo to nie da. Mimo to, próbował dalej.

- Możemy zrobić wieczór filmowy we dwójkę, jak oni już pojadą. - Mruknął.

- Wiem. Ale nie chodzi o to.

Mój "brat" jęknął rozdrażniony, a ja usłyszałem wodę spływającą do zlewu. Też już skończyłem, więc wyszedłem spod prysznica i sięgnąłem po ręcznik. Oli odwrócił natychmiastowo wzrok.

- Co ty w ogóle chcesz oglądać? - Prychnął.

- Obecność.

- Co?

Ciemnowłosy jęknął, patrząc na mnie. Był mocno rozdrażniony.

- No... obecność.

- Ten wieczór nie może być gorszy...

- Nie lubisz horrorów? - Zapytałem, a lekki uśmieszek wstąpił na moje usta. Czyżby kolejna rzecz którą mogę dręczyć braciszka?

- Nie... po prostu... - Odwrócił niebieskie oczy. - Uh, nie ważne. Ogarnij się szybko i chodź...

Mówiąc to, opuścił łazienkę dając mi czas na ogarnięcie się. W sumie byłem ciekawy jak to się potoczy.

***********************************

Wskoczyłem na kanapę szybko, mając uśmiech na ustach. Byłem lekko podekscytowany, tym bardziej, że w końcu udało nam się zgrać i teraz w pokoju byliśmy wszyscy. Ciocia Margaret w sztywnej, różowej piżamie, i jej syn, siedzący między mną a nią. Olivier wkroczył do pokoju jako ostatni i miał najbardziej bojową minę. Jego czarne bokserki dawały wrażenie opinających, a tego samego koloru koszulka zwisała z lekko umięśnionego ciała. Kobieta posłała mu zniesmaczone spojrzenie, czym zresztą się natychmiast odwdzięczył. Przycupnął obok mnie, po drodze wyłączając światło i zabrał znaczną część ciemnozielonego koca. Kanapa była dość spora, jednak mój "kuzyn" siedział dość blisko mnie, a "brat" jeszcze bliżej. Tylko ciocia trzymała się jakoś zdala od nas. Zwykle uwielbiała nasze wspólne wieczory. Przewrotnie, Margaret była dość ciepłą osobą, przynajmniej dla tych na których jej zależało. Mimo to, teraz wgapiała się w ekran z obojętnością, trzymając w ręku pada.

- Mogę już włączyć? - Zapytała ponuro.

- Tak. - Odparłem, uśmiechając się.

Film się zaczął, a ja oparłem głowę o ramię mojego rówieśnika. Uśmiechnął się do mnie krótko. Nie chciałem naruszać granic Oliviera, nie po tym co wydarzyło się ostatnio w aucie, chociaż przyznam że wolałbym sto razy bardziej być teraz blisko niego. No cóż, chyba musiałem przywyknąć do takiego stanu rzeczy...

Pov. Olivier

Szczerze nienawidziłem tego typu filmów. Były głupie, nie miały sensu i zawsze się na nich bardziej denerwowałem niż odprężałem... Mimo to, skupiłem się na seansie na tyle na ile mogłem. 

- Durne. - Wymamrotałem, co miało trafić do Glena, jednak ten mi nie odpowiedział.

Zerknąłem w jego kierunku. Co jest..? Mój blond loczek przytulał się do tego małego gówniarza, który bezczelnie uśmiechał się pod nosem. Glen wyglądał na szczęśliwego. Momentalnie poczułem jak zalewa mnie gorąco, a krew z głowy na chwile odchodzi. Nie czułem się tak wcześniej... To było dziwne, ale irytacja zawładnęła mną tak szybko, że nawet lalka strasząca dzieci na ekranie nie odwróciła mojej uwagi. Czemu on go w ogóle dotyka? Nie może! I jeszcze ten uśmieszek... jeśli miałbym mniej samodyscypliny, siłą posadziłbym tego bezczelnego gówniarza po drugiej stronie jego równie głupiej matki.
Sam nie wiem jaki impuls mną zawładnął, ale nie kontrolowałem tego wtedy. Moja ręka znalazła się pod kocem i podróżując pod nim trafiła na udo młodszego, lekko je ściskając. Latynos się wzdrygnął i zerknął na mnie pytająco. Nasze oczy się spotkały, a moje błysnęły groźnie, jakbym chciał zaznaczyć swój teren. Czy tak na prawdę było..? Przecież jeszcze nie dawno przypomniałem sobie, iż jesteśmy "braćmi" i odepchnąłem go tak okropnie w aucie, a teraz mam ochotę zabić Nicolasa za dotykanie nastolatka...
Chłopak zrobił się trochę czerwony na buźce i samoistnie odsunął się od kuzyna, będąc bliżej mnie. Zarzuciłem rękę na jego delikatne ramię, a te niewydoczną dla innych zacząłem przesuwać w górę i w dół.
Poczułem jak blondyn się spina... I dobrze, niech wie, że nie życzę sobie widzieć tego drugi raz. Niepewnie nachylił się do mnie, mając pewność, że pozostała dwójka nas nie podsłuchuje.

- Co ty robisz? - Wymamrotał strasznie cicho.

- Nic. Siedź spokojnie. - Odparłem twardo.

Zacząłem robić małe kółka kciukiem na jego udzie, po czasie zauważając jak na skórze Glena pojawia się delikatna gęsia skórka.
Sam nie wiem co ja kurwa robię... To jakieś silniejsze ode mnie. Mimo to, widok mojego "brata" przytulającego kogokolwiek nie miał prawa mnie tak denerwować. To nie było naturalne... zresztą, miałem to teraz gdzieś.

Gdy poczułem jak chłopak się mocniej we mnie wtula, zdałem sobie sprawę jak szybko bije mi serce. Poczucie władzy nad młodszym było takie przyjemne, jego uległość podobała mi się i nie mogłem tego ukrywać. W tej chwili był moim skarbem, nietykalnym przez nikogo. Zacisnąłem mocniej rękę. Pisnął cicho.

- Olivier... - Glen szepnął jeszcze ciszej niż poprzednio.

Kurwa... Był taki słodki. Patrzył na mnie dużymi, zielonymi oczami, a ja poczułem mrowienie w dole brzucha. Mocne. Nim zdałem sobie z tego sprawę, coś w moich bokserkach zaczęło sprawiać mi dyskomfort. Co..? Co jest do cholery?
Nie, to nie może być to... o japierdole.

His brother (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz