~12~

320 13 2
                                    

Miałem dwie ciocie. Co prawda przyszywane, ale jednak. Ciocia Ester, która się mną zajmowała przez długi czas, oraz ciocia Margaret, która nie lubiła mnie od dnia w którym mama i tata przekroczyli próg domu dziecka i mnie zaadoptowali. Nie zainteresowała się mną od ich śmierci. Ester i ja często z niej żartowaliśmy, ponieważ usposobienie kobiety przypominało istną wiedźmę. Gdy otworzyłem drzwi i zobaczyłem te długie, opadające kaskadami na ramiona blond loki to aż mi się niedobrze zrobiło. Stała z kilkoma torbami i jej rozpuszczonym synem obok  uśmiechając się, ale nie do mnie tylko do Glena.

- Kochanie! - krzyknęła, opatulając swoimi ramionami chłopaka.

Ubrana była w jasnoróżowy sweter, mimo gorącej pogody i krótką miniówkę, o równie mocnym kolorze. Mimo tego, jak wredna i nieprzyjemna jest, trzeba przyznać - jest piękna. Margaret to siostra "mamy", więc także ją przypominała, tak samo jak Glen. Mimo, iż tata był japończykiem, czysto europejskie geny wciąż dominowały u tego pięknego, drażniącego chłopaka, jego syna. Byli podobni. Patrząc na te wiedźme widziałem mojego "brata" i patrząc na niego w jakimś sensie widziałem ją. Jednak gdy wpatrywałem się w nastolatka nie miałem odruchów wymiotnych... ku mojemu przerażeniu - wręcz przeciwnie. Nicolas za to, ukochany kuzyn Glena w ogóle nie przypominał urodą ślicznych cech szesnastolatka, czy jego matki. Także był opalony, jednak to wszystko. Włosy miał krótkie, ciemne i proste. Nic specjalnego. Posturę też posiadał przeciętną. Niski, trochę pulchny. Jedynie wredny, lekko psotliwy błysk w oczach przypominał mi o moim Glenie, który teraz był dociskany do dużych piersi tego Milfa...

- Przywiozłam Ci parę twoich rzeczy od nas z domku i lizaki. Zostaniemy na jakiś czas. Co Ty masz na twarzy..?

- A nic, ciociu. - Odparł z lekkim uśmiechem, całkiem pochłonięty nimi, nie mną. Dłonią przetarł krem do golenia i wtarł w swoje spodenki.

To nie tak, żedenerwował mnie brak jego uwagi. Może tylko trochę...

- Zostajecie? - Zadarłem brew.

Jej oste spojrzenie szybko mnie zmroziło. Mówiło "to moja przestrzeń, chłopcze. Nie wtrącaj sie". Zagotowało się we mnie. Pociągnąłem blondyna bliżej siebie, chcąc ich rozdzielić. Sam nie wiem, czemu to zrobiłem. Patrzył na mnie trochę pytająco, jednak nie skupiłem się na tym.

- Nie uważasz, że najpierw musisz zapytać, zanim wejdziesz do mojego domu z walizkami? - Prychnąłem.

Nie trzymałem do niej dużej urazy. Szczerze mówiąc nie wiedziałem o niej wiele. Życie Glena było przede mną w pewnym sensie ukrywane, więc naturalnie nie miałem pojęcia, iż to ona się nim zajmuje. Zdawałem sobie tylko sprawę, że jest ładna, wredna i pachniała mocnymi perfumami,drażniącymi nos. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, co mnie z nimi czeka.

- Co ty sobie myślisz?

Irytacja kobiety była dość widoczna, a jej pożal się Boże synek patrzył na mnie jak na zło ostatecznie. Poczułem się jak intruz w własnym domu. Glen także na mnie patrzył, jednak mniej oceniająco niż oni. Był po prostu zmieszany. I mimo, iż jego wzrok był najmniej krytyczny, jakoś najmocniej mnie uderzył.

- Mówię tylko, żebyś uprzedzała, zanim tu wpadniesz, tym bardziej, że nie widzieliśmy się stosunkowo długo, ciociu. - Wysyczałem, przez zaciśnięte zęby.

Starałem się być spokojny, dla blondyna.

- Nie nazywaj mnie ciocią, nie jesteśmy rodziną

Jej słowa mnie nie zabolały jakoś bardzo, bo była mi obca. Jednak mimo to, mój mały, kochany braciszek złapał mnie za rękę lekko, jakby chciał mnie wesprzeć. Zrobiło mi się lepiej. Ścisnąłem dłoń chłopca trochę mocniej, odruchowo. Poczułem ciepło.

**********************************
Pov. GLEN

- Dobrze. Mimo to, po prostu chce żebyście mnie następnym razem uprzedzali. - Głos starszego był opanowany i spokojny.

Było mi go szkoda. Dlaczego ciocia była dla niego taka straszna? Nawet jeśli się kłóciliśmy, to go kochałem, więc dlaczego ona też nie mogła? Co było w nim aż tak złego? Po krótkiej rozmowie weszliśmy do środka. Było cicho, może nieco niezręcznie i nieprzyjemnie. Olivier cały czas trzymał moją dłoń. Było mi dobrze, nie chciałem by puszczał.

- Wasze pokoje są na górze. Drugie i trzecie drzwi na lewo. - Wymruczał, wyraźnie niezadowolony. - O reszcie szczegółów waszego pobytu tutaj, pogadamy potem, Margaret.

Margaret coś popsioczyła pod nosem a potem poczłapała po schodach, ciągnąc Nicolasa za sobą. Mój brat spojrzał na mnie spode łba, a jego ciemne włosy opadły na oczy.

- Wiedziałeś o tym? - Zapytał, a ja odruchowo poczułem ciarki.

Wizja kolejnej kłótni wiszącej w powietrzu mnie przerażała, bo nie chciałem znowu go odtrącać lub gorzej - być odtrącanym. Po prostu pragnąłem być blisko niego. Pragnąłem jego uśmiechu, jego zapachu, ciepła i dotyku, nawet jeśli nie jest to braterskie uczucie. Od początku tego chciałem. A teraz, kiedy patrzy na mnie i wciąż trzyma tak mocno moją rękę...

- Nie, przysięgam. - Odpowiedź sama ze mnie uleciała. Wystrzeliła odruchowo, jak pechowa kula w pistolecie i trafiła mojego rozmówcę prosto w głowę, między oczy.

Wyglądał jakby mi uwierzył. Ucieszyłem się. Puścił mnie i się odsunął. Proszę, wróć...

-W takim razie wygląda na to, że muszę uzupełnić zapasy w lodówce i zapytać jak długo mają zamiar tu zostać. Nie będę ich trzymał wiecznie...

Zamyślił się na chwile, a gdy znów na mnie spojrzał wydawało się, jakby coś się zmieniło. To ten drugi, ogarnięty Olivier, który wszystko załatwia szybko i twardo stąpa po ziemi. Podczas mojego krótkiego pobytu tu zdążyłem się już go nauczyć. Nie lubiłem tej wersji starszego. Wolałem ciepłego Oliviera. Tego który trzyma mnie blisko siebie i dba, choć wprost nie mówi co czuje. Niestety, czuły Olivier bardzo rzadko się objawia.

- Dobrze. - Mruknąłem w odpowiedzi.

Już chciał wyjść, ale go zatrzymałem. Pomysł sam przyszedł mi do głowy.

- Może zrobimy wieczór filmowy?

- Co?

- Margaret i Nico je ze mną robili jak u nich mieszkałem. Lubią je, więc może to będzie dobry sposób na oswojenie się z nimi. Spędzimy razem czas i... może będą do ciebie lepiej nastawieni...

Oli wyglądał jakby kłócił się z własnym brakiem chęci. W końcu bardzo niechętnie kiwnął głową, a potem skierował się do wyjścia z przedpokoju. Może to będzie okazja żeby przywrócić na chwile "czułego"?





Następny rozdział będzie ciekawyyy 😏

His brother (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz