● 14 ●

329 12 1
                                    

Pov. Glen

Nie rozumiałem czemu Olivier był taki. Nigdy nie spodziewałbym się, że chciał mnie tak blisko. To było nowe i zaskakujące, a ja nie mogłem zrobić nic oprócz grzecznego siedzenia w miejscu. Gdy tylko mnie dotknął, marzyłem aby jego ręka zjechała trochę wyżej. Poczułem jak coś we mnie pęka i zamieniam się z sekundy na sekundę w uległy bałagan. Już nie liczyło się czemu to robił, jak on to traktuje... jedyna ważna rzecz to to, żeby się nie odsuwał. Im dłużej jego dłoń podróżowała po moim ciele pod kocem, tym bliżej jego byłem. W pewnym momencie wygadał na zakłopotanego, jakby zaczął się stresować. Co się nagle stało? Moja dłoń dotknęła tej jego, niepewnie. Zrobiło się ciepło... bardzo. Olivier spiął się jeszcze mocniej. W pewnym momencie poczułem coś twardego, zachaczającego przez obcisły materiał o moją rękę. ...O Boże.
Przez chwilę sam w to nie wierzyłem i spojrzałem na niego tak szybko, jak do moich uszu doszło ciche sapnięcie. To ja to wywołałem..?
On zawsze był taki ostry jeśli chodzi o te tematy, taki surowy... A jednak mimo to, teraz wydawało mi się to jakieś naturalne, proste... jakby było tylko jedno rozwiązanie z tej sytuacji. Nie widziałem nic innego i nie liczyło się nic innego. Przyjechałem, by odzyskać brata. Ale teraz? Nie myślałem o niczym. Nie znałem prawie mężczyzny, nie widziałem go tak wiele lat... nie miałem już wrażenia, że widzę brata. To był obcy mężczyzna, w którym czułem się absolutnie zauroczony. Nic nie miało znaczenia. Tylko on, koc, nasza bliskość... nagle zapragnąłem go bardziej niż kiedykolwiek. Musiałem coś zrobić. Chociaż ten jeden raz...

Pov. Olivier

Zamarłem w momencie gdy poczułem rękę młodszego.
Nie, nie, nie, nie! Kurwa!
Przestraszyłem się. Moja pierwsza myśl, to to, iż nastolatek stwierdzi, że jestem obrzydliwy. Kto w końcu podnieca się przez swojego młodszego "brata"? Czułem się dziwnie... a jednak z jakiegoś powodu jego ręka wydawała mi się teraz taka niezbędna do życia. Jakby była moim tlenem... Cholera jasna, nie chciałem żeby znów wrócił do Nicolasa. Nie powinien go dotykać. Nie może... Chciałem przejąć władze nad jego ciałem, nad jego umysłem, nad jego duszą... Zapragnąłem, by młodszy klęknął przede mną i przysiągł, że należy do mnie. Nie, potrzebowałem by to zrobił. Łaknąłem zobaczaczenia jego uległości. Mój zagubiony wzrok spotkał się z jego własnymi oczami. Świeciły się psotnie, jak zwykle, gdy coś kombinował. I ten zadziorny uśmiech...
Walczyłem, by nie wstać i nie porwać go do mojego pokoju w tej chwili. Zobaczyć go podemną. Mój mózg się wyłączył i to przez jeden, mały ruch. A jednak wiedziałem. Wiedziałem, że jeśli to zrobię nie będę w stanie przestać. Skrzywdzę go, skalam jego ( wątpliwą ) niewinność i nie będę mu jej w stanie oddać...
Sapnięcie samoistnie wyrwało mi się z ust gdy znów poruszył dłonią. Wydawał się pewny siebie... poczułem jego palce przez cienki materiał. Osunąłem się mocniej na kanapę i walczyłem ze swoim sumieniem. Ramieniem którym obejmowałem delikatne ciało młodszego przyciągnąłem go bliżej. Nie wydał się zdziwiony. Jego głowa spoczęła spokojnie na moim torsie. Jestem pewien, że wyczuł jak szybko bije moje serce...
Wyprostował nieco nadgarstek i szybkim, pewnym ruchem złapał za moją męskość, jakby to było nic takiego. Chciałem krzyczeć. Poczułem żar w całym ciele i nagle wszystko co nas otaczało zniknęło.

- Glen... - Wyszeptałem drżącym głosem.

Chciałem na niego warknąć. To miało być ostrzegawcze, stanowcze, niedosłowne "przestań w tej chwili", a obróciło się bardziej w "umrę, jeśli teraz się odsuniesz".

- Spokojnie, Oli. Zajmę się tobą. - Odparł równie cicho co ja.

Nawet przez ciemność mogłem zobaczyć rumieniec na jego twarzy. Pragnąłem dowiedzieć się o czym teraz myśli, jak się czuje...
To ja miałem dominować. A teraz, gdy czułem jego małą dłoń miałem wrażenie, jakbym się załamał.

His brother (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz