● 17 ●

274 12 0
                                    

Pov. Glen

Olivier nie powiedział mi kim była tajemnicza kobieta. Już na drugi dzień wyjechał do miasta. Powiedział, że wróci wieczorem.
Ciocia i Nicolas także opuścili dom. Nalegali, bym zabrał się z nimi, jednak odmówiłem. Nie miałem dziś ochoty na galerię, jedzenie i inne rzeczy, które mieli w planach zaliczyć. Zabrałem się za sprzątanie. I może coś ugotuje? Właściwie nic nie robie w domu odkąd tu jestem, a powinienem. W końcu to też moja odpowiedzialność...
Ścieranie kurzy zajęło wieczność, tak samo jak odkurzenie całej tej ogromnej chaty...
Miałem wrażenie, iż Olivier naprawdę nie sprzątał tu od kilku ładnych miesięcy. Dlaczego zauważyłem to dopiero teraz..? Wcześniej jakoś nie zwróciłem na to uwagi.
Układając w szafach spodziewałem się znaleźć jakieś stare rzeczy. Może albumy, ciuchy które od ładnych lat były zbyt małe by ich właściciel je nosił, zabawki z dzieciństwa... jednak nie było tu nic takiego. Zupełnie, jakby mężczyzna został pozbawiony wspomnień. Jakby żył tylko tu i teraz, a to co było przedtem, nawet głupi rok wcześniej nie miało żadnego znaczenia. To wydawało się jakieś strasznie smutne... ja bym tak nie potrafił.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że on po prostu nie pamięta, dalej nie jestem pewien czy przypomina sobie w ogóle mnie. Raz tylko coś wspomniał o "przebłyskach" które miewał, ale to nie było wiele.

Gdy wszystko dookoła lśniło, a przynajmniej można było to tak ująć, zabrałem się za gotowanie.
Nigdy nie byłem w tym dobry i chyba do końca życia tak zostanie, ale akurat podgrzanie jakiś tam mrożonek nie było zbyt skomplikowane. Przez całe to zalatanie udało mi się oderwać myśli od wydarzeń z wczoraj. Może nie na długo, ale na jakiś czas, to było coś. Około godziny dziewiętnastej usłyszałem trzask drzwi. Przez chwilę cisza spowiła dom, a ja oderwałem się od swoich zajęć.

- Ciocia? - Zawołałem pytająco.

Możliwe, że wrócili tak szybko..?
Z tego co wiem, nie planowali swojego powrotu szybciej niż o dwudziestej pierwszej. Jedyne co usłyszałem w odpowiedzi to głośny huk i niezrozumiałe mamrotanie. Wzdrygnąłem się. Ktoś się włamał czy co? Boże...

- Halooo? - Powiedziałem głośniej, niepewny czego mam się spodziewać.

Serce mi na moment przyspieszyło. Boże, nie lubię być sam w domu jak jest późno i ciemno...
Wyszedłem z kuchni, idąc w stronę drzwi wejściowych. Szuranie które wywołało we mnie niepokój stało się trochę głośniejsze. Dookoła było ciemno, oczywiście w przypływie geniuszu nie pomyślałem żeby włączyć światło...
Kiedy przypomniałem sobie o magicznym włączniku na ścianie, ktoś złapał mnie mocno za nadgarstek i pociągnął z całą mocą do tyłu. Wyrwał mi się krótki krzyk, gdy upadłem na coś, a raczej na kogoś plecami.

- Japierdole! - Warknąłem odruchowo.

- H-ej, nie mó-w tak! - Bełkot mojego brata dotarł do moich uszu, gdy zasłonił moje usta swoją ręką.

Był gorący, śmierdział alkoholem i papierosami, jego koszulka wydawała się mokra, a duże dłonie przytrzymały mnie blisko, wręcz ściskając. Boże, był tak strasznie pijany... zaraz trafi mnie szlag. Wziąłem głęboki oddech i odsunąłem go od siebie na tyle na ile mogłem.

- Piłeś! - wstałem, pociągając go za sobą.

Oparł się o mnie swoim ciężkim ciałem, sprawiając, że prawie się przewróciłem. Jego twarz w sekundzie była strasznie blisko mojej. Boże, nie dam z nim rady...
Poczułem jego gorącą dłoń, która w chwili znalazła się na mojej szczęce. Nie odzywał się, atmosfera była jakaś bardziej napięta...

- Prze-praszam - Wypalił w końcu, a wraz z jego oddechem do moich nozdrzy dotarł silny zapach wódki.

- Tch, za co..? - wysyczałem, odwracając od niego wzrok.

- Za to.

Jego zimne, wilgotne wargi otarły się mocno o moje. Natychmiastowe gorąco przeszło przez ciało, mrowienie pojawiło się w dole brzucha, a pustka w głowie zawitała tak szybko, jak to ulotne uczucie na moich ustach. Poczułem, że sztywnieje. Nie mogę się ruszyć, kurwa, kurwa, kurwa!

Olivier nie czekał, rozsunął moje nieruchome wargi swoim gorącym językiem i natychmiast zaczął badać wnętrze moich ust. Przez alkohol w organiźmie jego ruchy były jeszcze bardziej chaotyczne, niekontrolowane. Popchnął mnie szybko na drzwi za nami, moje plecy o nie mocno obiły. Byłem w stanie wydać tylko jęk zdziwienia.
Jego większe, umięśnione lekko ciało przywarło do mojego. Dyszał, bardzo mocno, penetrując moje usta coraz bardziej zachłannie. Poczułem coś przez materiał spodni, wbijało się w moje biodro. Natychmiast otworzyłem oczy.

- Mh- Oliv-..!

Nie dał mi się odezwać. Podniósł mnie, obwijając moje nogi dookoła swojej talii i zaniósł szybko do pokoju. Nie przestał w tym czasie łączyć naszej śliny ani na moment, a ja nie byłem w stanie wydać dźwięku czy się szarpać. Straciłem kontrolę.

Mężczyzna dyszał coraz mocniej, napierał swoim ciałem na moje co chwilę mocniej.

- T-ak ba-rdzo cie przepra-szam, aniołku... - Skomlał. - Tak mi przy-kro, jestem ta-kim idiotą...

Nie wiedziałem za co przepraszał. Może za wczoraj..? Ale jeśli tak, nie całowałby mnie teraz. Zdarzyło się coś o czym nie wiem? Albo miało to związek z tą kobietą która do niego dzwoniła? Nie byłem w stanie znaleźć odpowiedzi, a jego nieustanne przeprosiny stawały się coraz bardziej niewyraźne i ciche, jakby się męczył.

Gdy weszliśmy do pokoju, a on rzucił mnie na jego nieco twarde łóżko, przeszedł mnie dreszcz. Czy on chciał...

Nie. Nie powinienem zadawać sobie takich pytań. Nie chce tego, nie powinienem chcieć. Jednak... myśl Oliviera będącego tak blisko, wchodzącego we mnie i kochającego w każdy mozliwy sposób wywoływał we mnie ciarki. Chciałem krzyczeć na te myśl. Nigdy, żadne wyobrażenie nie było tak przyjemnie niepoprawne jak to.

Wtulił się we mnie i przez dłuższą chwilę gorączkowo walczył by zdjąć moją koszulkę. Już go nie powstrzymywałem. Wiedziałem, że go chce, nawet gdy próbowałem tego odepchnąć. Byłem gotowy, jednak w pewnym momencie on... po prostu przestał. Niemal natychmiast na niego spojrzałem. Co jest..?

Jego oczy były zamknięte. Ręce które tak bardzo pragnęły mnie rozebrać zakopały się gdzieś między kołdrą a moją talią. Głowa spoczywała na mojej piersi, ciężka i bezwładna. Ciche chrapanie wydobyło się z jego ust, a ja opadłem z powrotem  na poduszkę. Przez moment nie wierzyłem w to co się właśnie stało. Boże, nie, nie wytrzymam, wyrwę mu te ciemne, poskręcane włosy z głowy... 

Moja złość ulotniła się z ciała szybko i dała upust bezradności. Czemu emocje i miłość były takie ciężkie..?
Wtuliłem się w niego mocno. Ciepło jego ciała nagle stało się przyjemne i kojące...

Jutro będzie żałował. Albo w ogóle nie pamiętał... Olivier, ty kretynie...

His brother (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz