~ 11 ~

326 13 1
                                    

- Ohayö, kinky master! - Usłyszałem donośny głos jakiejś dziewczyny z telefonu Glena.

Chłopak od rana z kimś gadał, z małymi przerwami. Miał wakacje, był na mnie zły i lubił to pokazywać, więc w sumie nie dziwię się, że zamknięcie się w pokoju i rozmawianie na najwyższym dźwięku wydawało się mu dobrą opcją.Gdy kończył rozmowę z tą dziwaczną koleżanką, która z jakiegoś powodu mówiła na niego "kinky master" ( no dobra, w sumie wiem czemu ), puszczał głośno muzykę. A z racji tego, iż mój przyszywany braciszek słuchał tylko i wyłącznie rocka i metalu, moje uszy pękały.

- Glen!!! - Wrzasnąłem, waląc w jego drzwi.

To był gorący, letni dzień, więc jedyne ubranie które miałem na sobie to lniane spodenki, mocno przylegające do ciała. Na brodzie i pod nosem miałem nierówno naniesioną piankę do golenia. Uderzyłem w "wrota do jaskini" młodszego dłonią, w której trzymałem golarkę. Chyba mnie nie usłyszał. Nie no, zabije go...

- GLEN DO CHOLERY, CIERPLIWOŚĆ MI SIĘ KOŃCZY!

Donośna piosenka nagle zgasła, a opalony blondynek wyjrzał za drzwi. Jego zielone oczy zamigotały. Nie wiedzieć czemu przęłknąłem ślinę.

- Co? - Zapytał znudzony.

Otrząsnąłem się z szoku i niemal warknąłem.

- Co "co"? Ścisz! Uszy pękają!

Glen wywrócił oczami.

- Zmuś mnie.

Moja złość sięgnęła zenitu i znów chciałem na niego krzyczeć, ale jakoś nie mogłem. Poczułbym się źle. Zamiast tego wlazłem na siłę do jego nory i zgasiłem lekko potłuczony telefon. Przetarłem ze zmęczeniem twarz brudną od pianki do golenia. Świetnie.

- Przestań zachowywać się jak dziecko i strzelać jakieś fochy. - Mruknąłem, wycierając dłoń w ręcznik. - I tak cię lubię, nie ważne co się odwaliło w aucie. Więc nie musisz się teraz buntować...

Odwróciłem wzrok, a on widząc moją nieszczerość prędko chciał wyjść z pokoju. Zatrzymałem go.

- No ejjj!

- Czy ty możesz się chociaż raz zachować normalnie? - Zapytałem, podnosząc głos.

- Jak tak cię wkurzam, to mnie odeślij!

Zapadła która cisza i przez moment prawie wyrwało mi się coś czego w rzeczywistości nigdy bym nie powiedział. Denerwował mnie ale zaczynałem się do niego jakoś dziwnie przywiązywać.

- Powtórz to w głowie i zastanów się jeszcze raz nad tym co powiedziałeś. - Odparłem spokojnie.

Glen zagryzł wargę jak obrażone dziecko i spuścił wzrok. Czym był aż tak zażenowany? Przeklinałem wszystko co kazało mi w tym momencie dalej tam stać i się męczyć...

- Pogadajmy. - Zaproponowałem łagodnie.

- Niby o czym... - Odburknął młodszy.

- Jeśli pojawia się jakiś problem to go rozwiązujemy. Proste. Więc proszę, rozmawiaj ze mną.

Usiadłem na jego łóżku. Uśmiech sam wszedł na usta widząc jak bardzo zdenerwowany i zawstydzony był chłopak. Nie wiem czemu, ale to było na jakiś sposób rozczulające. Kiedy zobaczyłem, iż mówienie sprawiało mu zdecydowaną trudność coś zmusiło mnie do wstania. Młodszy obserwował dokładnie każdy mój ruch. Nie wiem co mnie podkusiło, ale przysunąłem się bliżej niego. Moje ramię powędrowało do jego tali. Glen pisnął krótko i cicho na dotyk, a potem ułożył głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się.

- Przepraszam. - Mruknął. - Czasem nie wiem co się ze mną dzieje...

Przez moment chciałem znów go upomnieć, ale naprawdę słyszałem ból i żal w jego głosie. Po chwili zastanowienia ( chociaż z perspektywy czasu sam nie wiem czy przemyślałem ten ruch, czy był on odruchowy ) ułożyłem usta na jego blond loczkach. Zielone oczy zaświeciły się lekko i na jego opalonej skórze wystąpił rumieniec. Dostrzegłem go dopiero potem.

- Jest okej. I też przepraszam.

Chłopak patrzył na mnie lekko zażenowany i odwrócił wzrok. Nie otrzymałem już odpowiedzi, więc wstałem, zakładając, że po prostu jest okej.

- Dobra. Idę się do końca ogolić, a potem możemy zrobić razem obiad.

- Też się mogę ogolić?

Parsknąłem śmiechem.

- W twoim wieku to nie potrzebne. Zresztą ty nawet nie masz tam włosków!

Blondyn nagle się oburzył i to bardzo mocno. Podszedł do mnie z urazą wymalowaną na delikatnej buźce i prychnął.

- Przecież mam! I co masz na myśli mówiąc, że "w moim wieku nie trzeba"?!

- No a... Ile ty masz lat tak właściwie...?

- Szesnaście!!!

- Szesnaście..?

- No, szesnaście! Serio Oli, nawet nie wiesz ile twój brat ma lat!

Słowo "brat" dalej trochę gryzło mnie w uszy. Pomijając fakt, że nie jesteśmy spokrewnieni, to wciąż w pamięci miałem jedynie drobne urywki wspólnych wspomnień. Ale cóż, słowo się rzekło, więc niech już moim bratem pozostanie. Przynajmniej na czas jego pobytu w moim domu. A co do jego wieku...

- Przecież to nie możliwe. - Wymamrotałem, przyglądając się mu. - Ty wyglądasz na trzynaście!

- OLIVIER! - Wyraźnie uraziłem go jeszcze bardziej.

Teraz nagle te zabawki w jego pokoju nabrały większego znaczenia. W tym wieku mógłby już interesować się... No... A jednak miałem jakieś nieodparte wrażenie, że młodszy mnie oszukuje.

- W chuja mnie robisz.

- Czemu bym miał!

Chwilę zajęła mi analiza jego słów. Nie no, nie ma cholery. To nie możliwe. Mimo to widząc jego minę zgodziłem się i zaprowadziłem go ze mną do łazienki. Glen był zadowolony z wizji golenia, ale nie miałem pojęcia czemu. Przypomniał mi się tiktok jak jakiś ładny chłopak się golił chociaż miał skórę gładszą od Glena... Młodszy usiadł na pralkę i czekał. Patrzyłem na niego jak na idiotę.

- No co.

- No ja mam cię golić? - Zdziwiłem się.

- A kto? Myślisz, że jakbym miał to robić sam to bym się z tego tak cieszył?

- Boże... - Westchnąłem, a on wypiął się dumnie do przodu.

Złapałem za małą miseczkę z kremem, zanurzyłem w niej "pędzelek" a potem przejechałem nim po delikatnej buźce młodszego. Prawdę mówiąc ledwo co ją w ogóle dotknąłem. Może dlatego blondyn prychnął po krótkiej chwili.

- Boisz się mnie, czy co? - Burknął. - Musisz to zrobić dokładniej i mocniejjj...

Wywróciłem oczami.

- Dobra. Zrobię to DoKłAdNiEj I mOcNiEj...

Znowu ten zboczony uśmiech... Co za mały gnojek. Poddenerwowany złapałem jego szczękę. Był naprawdę...drobny jak na swój wiek, jeśli rzeczywiście ma szesnaście lat. Jego rzuchwa wydawała się taka mała gdy ją złapałem... Zrobiło mi się dziwnie... Z zakłopotaniem smarowałem mu dokładnie twarz, a on patrzył mi w oczy. Po chwili ciszy nie wytrzymałem napięcia.

- Musisz, nie?

- Ale co.

- Ty wiesz co. - Prychnąłem. - Gapisz się.

- Przeszkadza ci to?

- Nie.

- Gdyby nie przeszkadzało to nie zwracałbyś na to uwagi...

Chciałem już się odezwać, jednak przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Jezu, kto znowu...

- Nicolas! - Zawołał uradowany chłopak, od razu odwracając ode mnie uwagę.

- Co...?

His brother (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz