I

214 16 11
                                    

   Kakuzu jak co wieczór siedział w swoim biurze, domykając wszystkie sprawy biznesowe. Nie spodziewał się, że ktoś zakłóci jego spokój. Jego najzacieklejszy rywal - Hidan. Mężczyzna o nieskazitelnie zaczesanych szarych włosach wszedł do środka biura bruneta i wygodnie rozsiadł się na jednej z kanap.

—Czego tutaj szukasz, Hidanie? Pomyliłeś biura? Twoje znajduje się po przeciwnej stronie tego piętra. – brunet podniósł swój wzrok na konkurenta, pozbywającego się właśnie zawiązanego idealnie krawatu. Oboje intensywnie patrzyli się na siebie nawzajem, choć unikali kontaktu wzrokowego. Krawat Hidana spoczywał już na bocznym oparciu kanapy, a jego marynarka podążyła w ślady eleganckiego materiału. Przygryziona warga z jego strony miała zamiar naprawdę kusić usta bruneta. Brunet bacznie obserwował każdy jego ruch, choć milczał przez cały ten czas. Mężczyzna skrócił odległość między nimi i oparł się o biurko na przeciwko bruneta. — Nie masz przypadkiem niczego do zrobienia? Praca to ważna rzecz. A może jesteś w trakcie planowania mojego zniszczenia? Mogę ci coś doradzić, jeśli tylko zechcesz.

— Ja miałbym planować twoje zniszczenie? Zasmucę cię, lecz to ty sam zniszczysz sam siebie. Zatracisz się, panie prezesie. – kolana bruneta obciążone zostały ciężarem ciała drugiego mężczyzny. Hidan zajrzał do włączonego komputera. Wszystkie plany były praktycznie na wyciągnięcie jego ręki, lecz jego przeznaczeniem nie było ujrzenie ich. Jego oczy pozbawione zostały widoczności, a wszystko to za sprawą dużych dłoni poważnego mężczyzny. Hidan westchnął ciężko, zastanawiając się nad obecną sytuacją. — Dlaczego tak bronisz się przed połączeniem ze mną swoich sił? Zawsze byliśmy bliskimi przyjaciółmi i razem potrafiliśmy zdziałać wszystko. Nie pożałowałbyś swojej decyzji i o tym mogę cię zapewnić. Rywalizacja jest fajna, ale czasem moglibyśmy zrobić sobie od niej przerwę i wrócić do przeszłości.

— Niestety, ale współpraca między nami nie jest i nigdy nie będzie możliwa. Zacznij dbać sam o siebie i nie mieszaj mnie w swoje tęsknoty za zamierzchłymi czasami naszej znajomości. W życiu liczą się tylko pieniądze, które są w stanie uszczęśliwić człowieka. – Kakuzu zatrzasnął klapkę swojego laptopa i usilnie próbował zepchnąć oponenta ze swoich kolan, choć bezskutecznie. Ta dwójka zawsze była ze sobą blisko, a teraz dodatkowo łączy ich praca w jednym biurowcu, gdzie oboje mają swoje firmy, zajmujące się tymi samymi usługami, jakimi są nieruchomości. — Mam odwieźć cię do domu? Nie dam rady już dziś popracować, zatem będę zbierał się do domu. Mogę zlitować się nad twoją osobą i bezpiecznie odstawić się od sam blok.

Hidan sprawiał wrażenie, jakby wcale nie słuchał. Rozłożył się wygodniej na kolanach większego i zajął się rozpinaniem swojej bordowej koszuli. Krwisty odcień, który kojarzyć się niektórym mógł z bólem, a innym z ogromną przyjemnością i pożądaniem. „Cholerny z niego dzieciak, przecież nie będę go niósł." - pomyślał, gdy jego malutkie pokłady cierpliwość w końcu uległy wykończeniu. Kakuzu podniósł z siebie przysypiającego szarowłosego, by zanieść go we względnie bezpieczne miejsce - jego bogaty samochód. W myślach trzeźwo stąpającego po ziemi cały czas krążyły rożnego rodzaju myśli. Odczuwał coś, jakby zmartwienie? W końcu chłopak zdjął swoją marynarkę i może mu być zimno z rozpiętą koszulą. Niestety nie mógł pozwalać sobie na troski o niego, ani o nikogo innego. Wyszedł z nim za drzwi i postawił na równych nogach, trzymając go mocno w talii. Naprawdę chudy ten jego brzuszek, choć dobrze zarysowane mięśnie dodawały mu zdecydowanych plusów w wyglądzie. Lekko przebudzony Hidan spojrzał nieprzytomnie na zestresowanego bruneta, który zaraz odwrócił wzrok, zamykając biuro na klucz. Oboje ruszyli w stronę windy, choć ten śpiący był nieznacznie wolniejszy w swoich ruchach. Wygląda praktycznie jak wrak człowieka, który cały swój czas poświęca pracy, w celu zostania jak najlepszym. Chyba powinno się o niego zadbać przynajmniej tej jednej nocy. Teoretycznie jedynym ich obecnym połączeniem była praca, ale rywalizacja zawsze jest lepsza, gdy masz godnego przeciwnika do walki. Rywalizacja z wycieńczonym trupem nie jest żadną przyjemnością.
Kakuzu westchnął głośno i wpakował młodzieńca do swojego samochodu. Żaden z nas nie zapinał pasów bezpieczeństwa, a ten nawyk pewnie został nam wpojony już od dzieciństwa. Może jednak przeszłość zostaje w nas na zawsze?

Zatracisz się - KakuHidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz