IV

138 11 16
                                    

   Hidan w tym czasie szedł w stronę swojego lokum. Na jego ramionach spoczywała marynarka bruneta. Mężczyzna na plecach czuł ciepło dawno utraconego przyjaciela. Pod maską rządnego rywalizacji i obojętnego na wszystko dewelopera, krył się pochłonięty tęsknotą chłopak. Zwykły chłopak, który po prostu pragnął uwagi i opieki. Nigdy nie ma marzył o pracy, którą zajmuje się obecnie, ale ta droga przynajmniej zawodowo łączyła go i zbliżała do Kakuzu. Jego pamięć tamtych radosnych dni była powodem jego dzisiejszego życia. Wszedł do swojego mieszkania i odczytał sms - „Nie musiałeś od razu kraść mojej marynarki, dałbym Ci jakiś szlafrok.".
   Obaj mężczyźni swój dzień spędzili na domowym odpoczynku. Jeden z nich myślał jedynie o pracy, zaś myśli tego drugiego zaprzątał dotyk bruneta i uczucie troski, które czuł, będąc niesionym wczorajszego wieczora.
———
   Następnego dnia ich relacje wciąż były zagadką nie do rozwiązania. Był dzień wolny, a jedynie dzisiejszy bankiet dawał jakieś nadzieje na spotkanie tej dwójki. Hidan obudził się rano, tuląc zabraną przez siebie marynarkę. Szare kosmyki włosów od razu po przejściu do łazienki zaczesane zostały idealnie do tyłu. Chciał wyglądać jeszcze bardziej perfekcyjnie, niż zwykle wyglądał. Już z samego rana ubrał na siebie schludne i eleganckie ubrania, wyprasowane pod jego własnym żelazkiem. Miał dużo pieniędzy i mógł oddawać swoje ubrania do pralni, ale właściwie po co miał to robić? Ręce mu nie odpadną, a zdobywanie nowych umiejętności jest zawsze opłacalne.

   W końcu nadszedł wieczór, a Hidan pojawił się na przyjęciu jako jeden z pierwszych gości. Cały czas zastanawiał się, czy brunet się pojawi, bo jest duża szansa, że uważa to za zwykłą stratę czasu.

   Kakuzu właśnie szykował się w swoim mieszkaniu do wyjścia. Wsiadł w swoje czarne Porshe i z rykiem silnika wyruszył z osiedla wprost do hotelu. Winda użyczyła mu siły swoich mechanizmów i w mgnieniu oka dowiozła go na ostatnie piętro. Przywitanie się z gospodarzem było pierwszą i obowiązkową czynnością tutaj. Uwagę bruneta przykuły idealnie zaczesane szare kosmyki, których właściciel przeciskał się właśnie przez tłum ludzi. Hidan stanął przy jednej z szyb, ukazujących w tej chwili kontrastowy krajobraz. Na dole wielkomiejski zgiełk, na górze zaś spokojne niebo, pełne jasno lśniących gwiazd. Hidan wiedział, że on jest taki sam, jak widok przed nim.

— Pasujesz do tego pięknego widoku, Hidanie. – obok niego przystanął Kakuzu z dwiema lampkami czerwonego wina w dłoniach. Jeden kieliszek zabrał właśnie z myślą podania go temu samotnemu mężczyźnie. — Do twarzy ci w mojej marynarce, choć jest na ciebie minimalnie zbyt duża.

   Szarowłosy wciąż spoglądał tylko przez szybę, próbując ukryć czerwony rumieniec na swoich policzkach.

—Podoba ci się mój wygląd, akurat w tej marynarce? Zapewniam cię, że moje nagie ciało wyglądałoby nawet lepiej. – Hidan zdążył się już wstawić, a wraz z alkoholem do jego krwi wpłynęła odwaga. Resztka trzeźwego umysłu kazała mu odstawić oba kieliszki w bezpieczne miejsce. Mocno wtulił się w ciało wyższego bruneta i spojrzał na niego tak, jak nigdy wcześniej nie patrzał na nikogo innego. — Zwróć na mnie uwagę. Oddam ci wszystko w moim posiadaniu, ale choć raz spójrz na mnie tak, jak patrzyłeś kiedyś.

   W sercu Kakuzu coś zakuło, jakby odblokowała się w nim jakaś bariera. Nie chciał pozwalać sobie na coś tak ulotnego, jak uczucia, które w życiu przysparzają samych problemów. Zobaczył w tych fioletowych oczach nastolatka w przydużej koszulce z nadrukiem jakiegoś symbolu. Opamiętał się i delikatnie odsunął od siebie ciągnącego nosem mężczyznę. Złapał go dyskretnie za rękę i podszedł do baru, przy którym rozdawane były klucze do pokoi. Zaprowadził Hidana do łóżka w dużym hotelowym pokoju i sam usiadł na krawędzi materaca o idealnej twardości. Hidan dotknął jego karku, ukrytego za długimi, brązowymi włosami. Dreszcz przeszedł przez niego, jak delikatna iskra prądu. Fioletowe oczy patrzyły tak zachłannie, jakby chciały siłą zatrzymać przy sobie swój cel. Kakuzu zerwał się z łóżka jak poparzony i udając spokojnego, wyszedł za drzwi. Oddech miał przerywany, nie mogąc wybić sobie z głowy tamtego spojrzenia. Nie, to nie było prawdziwe. Hidan jest zwyczajnie pijany i nie wie, co robi i mówi.

   Kiedy myśli przestały krążyć po głowie bruneta, wszedł z powrotem do pokoju, w którym zastał rozebranego już Hidana. Nagi mężczyzna leżał i dotykał się, cicho szepcząc imię rywala.

— Cholera.. – pomyślał zdziwiony mężczyzna, coraz bardziej zbliżając się do tego dobrze zbudowanego, kuszącego ciała. Delikatnie błądził dłonią po umięśnionym brzuchu. Skupił się tylko na jego ciele od pasa w górę. Czułby się nie w porządku, patrząc niżej bez jego trzeźwego pozwolenia. — Spokojnie, jestem tutaj. Nie bój się.

   Mimo całej sytuacji, wzrok Hidana był taki zawstydzony. Można było odnieść wrażenie, że bardzo się czegoś obawia. Kakuzu widział w nim to uczycie, więc delikatnie pogłaskał jego policzek, zaprzestając dotykania jego brzucha.

— Dotykaj mnie, proszę. – błagalnym tonem wypowiedział nagi Hidan.

— Nie mogę, jesteś pijany. Tak naprawdę tego nie chcesz, a ja.. nie gustuję w mężczyznach. Choć ty jesteś taki piękny, że czasem dziwne myśli z nami dwoma w roli głównej krzątają się po mojej głowie. – ręka bruneta tylko delikatnie pogłaskała szare włosy, mierzwiąc je lekko. Fioletowe oczy robiły się coraz cięższe, a jego ciało okryte zostało ciepłym kocykiem. — Nie rób tak więcej, bo możesz pewnego razu trafić na kogoś, kto cię wykorzysta. A teraz dobranoc, położę się obok ciebie.

   Hidan chyba zrozumiał przesłanie słów bruneta i tylko ostrożnie przykleił się do jego pleców. Było im cieplutko, a sen zmorzył ich obu bardzo szybko. Ta noc na długo może zapaść im w pamięć, przynajmniej tej jednej nocy nie byli samotni.

Zatracisz się - KakuHidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz