III

143 14 5
                                    

   Hidan wyśliznął się z pomiędzy ciała bruneta, a blatu. Talerze ze śniadaniem zostały przez niego ładnie ustawione na stole. Obaj mężczyźni usiedli na przeciwnych do siebie miejscach. Potrawa jeszcze raz została zmierzona wzrokiem, a jej kawałek został niechętnie ukrojony, by po chwili wylądować w ustach bruneta. Kakuzu wcale nie spieszył się z ogłoszeniem swojego werdyktu, a Hidan siedział jak na szpilkach. Czy będzie dobre? Tak wielka nadzieja wisiała w powietrzu. W końcu ten posiłek gotowany był specjalnie dla drugiej osoby, która mogła tego nie docenić. Kakuzu już wiedział. Bardzo dobrze wiedział, ale nie chciał przyznać. To jedna z najlepszych potraw, jakie miał okazję skosztować w ostatnim czasie.

— Ujdzie. – mina Hidana stała się jeszcze bardziej niemrawa. Prawdopodobnie próbował wziąć go na litość, by jednak powiedział, że jest pyszne. Kakuzu westchnął głośno, intensywnie się zastanawiając. Pomyślał, że nie powinien być niemiły w takiej sytuacji. — Hidanie, to jest wręcz przepyszne. Na ogół nienawidzę omletów i dobrze o tym wiesz, ale ten twój.. to jest po prostu arcydzieło. Może powinieneś zmienić branżę?

— Już chciałem ci dziękować, ale chyba jednak zrezygnuję. – obaj mężczyźni roześmiali się głośno, a cały posiłek dokończyli już w milczeniu. W głowie Kakuzu pojawiły się wątpliwości, że Hidan może wcale nie być taki zły, za jakiego go uważa. — A tak swoją drogą, słyszałeś o jutrzejszym bankiecie w tym hotelu niedaleko biurowca? Z tego co wiem, ty też powinieneś zostać na niego zaproszony. Mógłbyś czasem sprawdzić skrzynkę mailową, wiesz o tym?

   Bankiet? Komu to jest w ogóle potrzebne? Dla Kakuzu w życiu liczą się tylko pieniądze, czy więc zapłacą mu za przybycie tam? Talerz najmniej zainteresowanego był już pusty, a on sam mógł użyć telefonu. Hidan z pewnością miał rację, Kakuzu zdecydowanie zbyt rzadko odczytuje maile. W pomieszczeniu rozbrzmiał głośny śmiech. Co go właściwie tak bardzo bawiło? Podejrzliwe spojrzenie dosięgło szarowłosego, a brunet zalogował się do poczty. W swojej skrzynce odnalazł mail z załącznikiem od Hidana. Myślał już chyba, że zgoli szare kosmyki chłopaka na łyso lub ewentualnie go zamorduje. Brunet pospiesznie podniósł się z krzesła i podszedł od tyłu do bardzo rozbawionego gościa. Blada szyja ściśnięta została przez dłoń ciemniejszego koloru. Kontrast między odcieniami ich skóry był w tej chwili bardzo widoczny. Hidan wyglądał, jakby był bardzo zadowolony ze swojego obecnego położenia.

— Kto ci pozwolił robić mi zdjęcie, gdy spokojnie sobie śpię? Masz to natychmiast usunąć. – dłoń podduszała go coraz mocniej, a z duszonego gardła wydobywał się tylko suchy śmiech, przerywany kaszlem.

— Sam sobie pozwoliłem, a do usunięcia tego musiałbyś mnie zmusić. – cholerny dzieciak pociągnął za ciemne włosy, by skrócić odległość między ich twarzami. Jego usta są spierzchnięte? Brunet cały czas myślał, w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje. W myślach nazywał szarowłosego idiotą. Hidan przybliżył Kakuzu jeszcze mocniej i wyglądał, jakby miał w planach zrobienie czegoś naprawdę dziwnego.

— Stary, odsuń się. Nie interesują mnie sprawy tego typu. – to spojrzenie zdecydowanie przeczyło wypowiedzianym słowom. Wzrok przykuły popękane i przekrwione od gryzienia usta. Kakuzu musiał położyć temu kres, zanim faktycznie zbyt się zatraci. Odsunął się na wystarczającą odległość, by oczy o fioletowym odcieniu nie miały dłużej szansy wciągnięcia go w swój świat.

   Szybka ucieczka do łazienki własnego domu była teraz zdecydowanie najlepszym wyborem. Desperacka próba utrzymania oddechu. Zachowanie nastolatki. Hidanowi udało się obudzić w brunecie głęboko skrywane uczucie pragnienia zwykłej bliskości drugiej osoby. Niespokojnie spojrzał w lustro, a ciemna skóra, zabarwiona była na policzkach soczystym rumieńcem. Na zewnątrz było zbyt cicho, więc pewnie można było opuścić już łazienkę. Musiał w końcu wyprosić swojego największego rywala z własnego mieszkania, lecz na stole zastal tylko kartkę papieru. „Dziękuje za dach nad głową podczas dzisiejszej nocy". Świstek papieru został zgnieciony i niedbale wyrzucony do kosza na śmieci.

   Ten poranek mimo wszystko nie był zwyczajny. Kakuzu po raz pierwszy od dawna nie był samotny, a było to dla niego miłe i nowe uczucie.

Zatracisz się - KakuHidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz