XV

87 9 4
                                    

— Chciałbym zobaczyć, jak mój mężczyzna mnie ujeżdża. – Hidan prawie zakrztusił się ostatnim kawałkiem placka. Kakuzu potrafi czytać w myślach? Przecież szarowłosy sam przed chwilą o tym myślał. Stopa coraz śmielej zaczepiała ukrytego pod fartuszkiem penisa. Duży oraz mniejszy palec ścisnęły między sobą prącie. Zboczeniec z tego Kakuzu.

— Widziałem takie coś tylko w pornografii i jak sam wiesz, nie robiłem tego nigdy przedtem. Jeśli naprawdę tego chcesz, to zróbmy to. Ale będziesz musiał mi pomóc, gdy stracę siły. Odpowiada ci to? – powiedział, rumieniąc się już naprawdę mocno. Jak sama stopa mogła wywołać u niego erekcję?

   Kakuzu wstał ze swojego miejsca i podszedł do podnieconego mężczyzny. Podał mu dłoń, którą ten przyjął. Brunet uniósł ich splecione ręce ponad głowy, a Hidan chciał obrócić się jak w tańcu, lecz został zatrzymany stojąc tyłem do niego. Fartuszek został rozwiązany i przełożony przez głowę ozdobioną szarą czupryną, która w tej chwili opanowana była nieładem, co zdarzało się niezwykle rzadko. Czerwony fartuszek opadł na podłogę, odsłaniając całe ciało o idealnych rysach. Kakuzu chętnie otarł swoją erekcję o krągłe pośladki. Sam Hidan tym razem jako pierwszy pociągnął bruneta do sypialni i popchnął na łóżko.

— Rozbierz się, zanim sam to z ciebie zedrę.

   Kakuzu oblizał swoje spierzchnięte od podniecenia usta i posłusznie zrzucił z siebie koszulkę oraz zupełnie zbędne bokserki. Podobały mu się rozkazy szarowłosego, któremu zachciało się dominować. Choć oboje chcieli, by to właśnie Kakuzu był tym, który wkłada. Hidan usiadł na jego brzuchu, chcąc najpierw odpowiednio się przygotować. Podniósł z szafki lubrykant i w pierwszej kolejności użył go na członku bacznie obserwującego go kochanka. Starał się nie zwracać uwagi na jego palący wzrok. Włożył w siebie dwa nawilżone palce, bawiąc się nimi w środku. Kakuzu naprawdę nie miał zamiaru jakkolwiek go dotknąć?

— Dotykaj mnie, do cholery. Chcę poczuć, że w końcu mam cię obok. Tyle lat za tobą tęskniłem, a teraz... – Kakuzu zrozumiał sens jego słów i podsunął się z nim do pozycji siedzącej. Dłonie umiejscowił na jego klatce piersiowej, a kciuki odnalazły wrażliwsze sutki mężczyzny. Wpił się w jego usta, gdy dostrzegł, że Hidan nie czuje się zbyt swobodnie. Chciał, by tak cenny skarb czuł się przy nim zawsze komfortowo. — Dobrze, jestem gotowy go w siebie włożyć.

— A prezerwatywa? – zapytał zadziwiony brunet.

— W ciąże nie zajdę, a ufam ci, że chory też na nic nie jesteś.

   Hidan chciał już nakierować go na swoją dziurkę, lecz Kakuzu ujął zaróżowione policzki mężczyzny w swoje dłonie. Chciał naprawdę pokazać mu wsparcie pod każdym względem. Zbliżyli się do siebie i całowali namiętnie. Kakuzu delikatnie błądził po uroczych plecach partnera, wyczuwając pod skórą każdy krąg. Tak, według niego nawet plecy kochanka były urocze. Hidan szczerze się uśmiechnął, by pokazać mu swoją gotowość. Uniósł się na kolanach i przytrzymał sztywno jego penisa. Powoli wsuwał go w siebie, aż mógł spokojnie usiąść, mając go w środku. Był duży, rozpierał go. Nie chciał zbyt długo czekać, więc praktycznie od razu zaczął unosić się i opadać.

— H-hidanie.. powinieneś p-poczekać. – Kakuzu martwił się, że w ten sposób szarowłosy zrobi sobie krzywdę.

— Nie chcę już dłużej na ciebie czekać. Poza tym przygotowałem się odpowiednio. – zatrzymał się na chwilę, by jęki nie przerywały mu zdania. Po raz kolejny posłał mu ten szczery uśmiech pełen uczuć. Kakuzu tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, dając przyzwolenie na kontynuację.

   Hidan nie zwlekał i nabijał się na niego energicznie, tak szybko jak tylko potrafił. Całe szczęście, że przynajmniej nikt ich tutaj nie słyszał. Hidan robił to naprawdę dobrze, jak na pierwszy raz, lecz Kakuzu chciał go więcej. Podłożył dłonie pod jego pośladki i nabijał go na siebie mocniej. To uczucie było dla obojga w jakiś sposób obce. Brunet klepnął swojego kochanka mocno, na co ten przyspieszył swoje ruchy. Hidan czuł, jak Kakuzu pulsuje w jego środku. Nabił się na coś dziwnego, przez co krzyknął głośno.

— K-kurwa, Hidanie.. – brunet odchylił głowę do tyłu, czując mięśnie zaciskające się na jego prąciu. Dochodzi, jest już naprawdę blisko. Hidan poruszał się na nim praktycznie w rytm szybkich oddechów i głośnych jęków.

— D-dochodzi-dzisz? Ja- mm~ – położył dłonie na ramionach mężczyzny, chcąc zwrócić na siebie uwagę i spojrzeć w jego oczy. Kakuzu obiecał wcześniej pomóc, a obietnic wolał dotrzymywać. Wypychał swoje biodra w górę, wchodząc głębiej w jego ciasną dziurkę. Oboje zaczęli szczytować. Hidanowi trudno było oddychać, gdy Kakuzu agresywnie atakował prostatę. Duży kciuk bruneta odnalazł rozchylone usta kochanka, wślizgując się do ich środka. Szarowłosy zasysał ochoczo palec, na przemian dławiąc się nim, gdy zszedł zbyt głęboko. Wolna dłoń Kakuzu błądziła po idealnym ciele, hacząc o najwrażliwsze punkty. Chciał doprowadzić go do całkowitego uzależnienia. Doprowadzić go do zatracenia. Jego twarz wyrażała taką rozkosz. Kakuzu w końcu wiedział, że dłużej nie da rady się wstrzymywać.

— Dochodzę! – krzyknął, kończąc w jego środku, gdyż tym razem nie użyli prezerwatywy i patrząc na te doznania, pożegnają się z tym raz na zawsze. Hidan doszedł chwilę później, obficie brudząc nasieniem brzuch bruneta. — Naznaczyłem cię w ten sposób. Od teraz nie masz prawa żyć dla nikogo innego, poza mną. – po chwili zamyślenia dodał. — Chociaż nigdy nie miałeś. Zawsze należałeś i będziesz należał tylko do mnie.

— Zamknij się.. W moim środku jest teraz tak ciepło, mokro i pełno. – Kakuzu zaświeciła się w głowie lampka. Gdy oboje się uspokoili, brunet zaczął znów poruszać biodrami, a w odbycie Hidana aż chlupało od rozlanego nasienia.

— Co czujesz? Podoba ci się?

— Jest.. dziwnie. Zbyt mokro, nie podoba mi się to. Możemy spróbować jeszcze kiedyś, ale teraz nie jestem gotowy. — Kakuzu w odpowiedzi wyciągnął swojego członka z dziurki, z której wyciekła spora ilość spermy.

— Jesteś cudowny. Gdzie byłeś całe moje życie?

— Czekałem na twoje wybaczenie, jednocześnie tracąc już na to nadzieję. Gdy byłem na studiach, zobaczyłem cię po tych latach rozłąki, gdy miałeś przyjść jako gość i opowiedzieć o swoim sukcesie. Od razu cię poznałem i byłem o tyle – kciukiem i wskazującym palcem stworzył niewielką przestrzeń między nimi. — od rzucenia się tobie na szyję i zmoczenia twojej granatowej koszuli płaczem.

— Skarbie, nie bądź już smutny. Jestem przy tobie i już nigdy cię nie zostawię. – mówił spokojnie, głaszcząc miękkie włosy swojego partnera. Hidan rozchmurzył się, choć jeszcze nie do końca wierzył w zapewnienia Kakuzu. Wszystko to dzieje się tak szybko, ale to mimo wszystko dobrze. Czekanie zajęło zdecydowanie zbyt wiele czasu.

Zatracisz się - KakuHidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz