Prolog cz. II

239 19 1
                                    

Dziewczyna stała z daleka patrząc na Luffy'ego, który powoli zaczynał się załamywać. W chwili, gdy Robin zniknęła, ten skierował na nią wzrok, z milczącym błaganiem. Otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak widząc ledwo widoczne kręcenie głową, zrozumiał. 

Ona nie mogła mu w tym pomóc. Widział w jej oczach również ból, praktycznie rak samo głęboki co jego, choć wcale się nie znali. A może tylko on nie znał jej?

Gdy to pytanie pojawiło się w jego głowie, Kuma stanął przed nim, wyciągając dłoń w stronę płaczącego chłopaka. Jednak i on się zatrzymał w połowie ruchu, zauważając pojawiające się z boku małe zamieszanie.

Fei zablokowała włócznią silny atak swojego brata, który zamierzał zabić kapitana Słomianych Kapeluszy.

- Co ty robisz?- warknął mężczyzna, który nie mógł ruszyć mieczem. 

- Nie pozwolę ci go skrzywdzić.- powiedziała cicho, odpychając go.- Możesz udawać, że nie wiesz, że każdy nasz ruch tutaj odbija się i zmienia ich rzeczywistość. Nie możemy być pewni, że i nam nic nie będzie, jeżeli zakłócimy linię wydarzeń. 

- Wymyślasz wymówki, by nie mieć krwi na rękach!- podniósł głos, robiąc krok w przód.- Jesteś słaba i nie zamierzasz tego zmienić!

- Jeżeli tak jest, to czemu teraz ci się stawiam?- spytała, zerkając przez ramię. 

Luffy płakał, a Kuma wrócił do swojego przerwanego ataku. Gdy chłopak zniknął, Fei rozluźniła się trochę, ale niedługo po tym została przyszpilona do ziemi, przez żołnierzy Marynarki. 

- Zapłacisz za stawianie się Światowemu Rządowi!- krzyknął ktoś, ale dziewczyna go już nie słuchała. 

Wiedziała, że nieważne gdzie wyląduje, nadejdzie moment, w którym ucieknie ze szponów brata i Marynarki. 

Jej historia dopiero zaczynała się w tym świecie.

***

Zamierzanie w Impel Down sprawiło, że Fei otworzyła oczy i usiadła na ziemi, przez co jej kajdanki zabrzęczały, informując o jej ruchu... Nikogo, bo nikt nie dzielił z nią przestrzeni. 

Podniosła wzrok w momencie, gdy młody chłopak przebiegł przed jej celą, kompletnie ją ignorując. Nie miała mu tego za złe, a nawet przeciwnie, cieszyła się z tego powodu. 

Ale nie spodziewała się, że po kilku  sekundach, na kratach jej celi pojawi się dłoń, która zwiastowała cofnięcie się Luffy'ego. Stanął przed nią, przyglądając się uważnie jasnej twarzy. Nie odzywał się, jedynie analizował widok przed sobą. 

Dziewczyna również siedziała cicho, patrząc twardo w jego oczy, choć w sercu odczuwała strach przed tym co mogło nadejść. Przecież zostawiła go w momencie, gdy prosił ją o pomoc w uratowaniu jego załogi.

'Nie wie kim jestem, więc nie może mnie rozpoznać.' pomyślała, uspokajając się odrobinę. 

Gdy szatyn otworzył usta, ta wstrzymała oddech, ale na jej szczęście usłyszał za sobą pościg. Więc, rzucając jej ostatnie, niepewne spojrzenie, ruszył dalej w swoją stronę, chcąc jak najszybciej odnaleźć brata. 

Fei opuściła głowę, chowając twarz w kolana i czując uścisk w sercu. 

- Czasami...- zaczęła cicho, wiedząc doskonale, że nikt jej nie słucha.- Wiedza jest zbyt ciężka, by utrzymać ją na swoich ramionach, ale dzielenie się z nią, skrzywdziło by ludzi bardziej, niż myślą...- wytarła z kącika oka łzę, która chciała uciec i ubrudzić bardziej jej policzki. 



_______

Rozdział 1 pojawi się jutro, więc wyczekujcie

Między Światami || Monkey D. LuffyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz