15

65 5 1
                                    

Liczył się czas. To Fei wiedziała, czuła. Nie była pewna, czy wyjdzie z tej walki cało, a nawet jeśli nie, najważniejsze było dla niej pokonać brata, który patrzył na nią, mając na twarzy wymalowany szok.

- Chao... Rozwiążmy to szybko.- zaproponowała dziewczyna, poruszając się nerwowo.

Nie musiała długo czekać, by usłyszeć za sobą głos załogi, która również nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie stało.

- Czekaj... Czekaj, Fei!- zawołał Chopper.

- Czy to możliwe, że zjadłaś SMILE?!- zawtórował mu Franky.

Jednak ona nie zwracała na nich uwagi, choć krzyczeli, że postąpiła źle. Wiedziała jakie mogą być konsekwencje tego, gdy zje się źle zrobiony Diabelski Owoc. Jednak, by przeżyć, musiała to zrobić. Kaido dał jej do wyboru dalsze tortury lub spożycie SMILE. Gdyby zadziałało, miała dołączyć do jego załogi, jeżeli nie, miała zostać wypuszczona. Był to eksperyment nowej wersji owoca, który miał pokazać czy warto takie robić.

Cieszyła się, że znała tę historię, bo inaczej musiałaby dołączyć do niego. A tak, zaczęła się śmiać nieprzerwanie, równocześnie płacząc z bólu, który rozprzestrzeniał się po jej plecach. Tylko i wyłącznie to ją uratowało.

- Coś ty zrobiła...- spytał cicho Chao, nie ruszając się z miejsca.- Czy ty rozumiesz, co to może znaczyć?! Możesz nie wrócić...

- Wiem.- przerwała mu, uśmiechając się.- Jestem gotowa na to, że nie wrócę. Powiem więcej, jestem gotowa, by umrzeć tu.

- O czym ty mówisz?! Jakie umrzeć! Zamierzam cię stąd zabrać!- zaczął krzyczeć, a w jego głosie można było usłyszeć drżenie.

- Zabrać? Gdzie? Do Marynarki? Do domu rodziców, których zamordowałeś? Błagam cię!- zaśmiała się, choć bardziej wychodziło z niej charkanie.

- Posłuchaj, to da się wytłumaczyć.

- Chcesz tłumaczyć morderstwo? A może chcesz wytłumaczyć dlaczego mnie wzięli i przypalali mi ręce papierosami? Kopali jak psa, plując i wyzywając mnie od kurew?!- nie wytrzymała.- Ale wiem, to przez deszcz. Gdyby nie on, nie wróciłabym z lasu szybciej, nie zobaczyłabym z tarasu ludzi i ciał naszych rodziców...

- Chcieli ci zrobić krzywdę!

- Jaką?! Wybrać mi narzeczonego?! Ty też to zrobiłeś!

- Ale ja wybrałem kogoś w twoim wieku! Poza tym, to nie tylko o to chodzi! Przez to, że byliśmy dziećmi szefa drugiej największej mafii w Japonii, byliśmy narażeni na o wiele więcej niż myślisz. By zapewnić bezpieczeństwo naszej rodzinie, chcieli cię wydać za kolesia po trzydziestce. Ale nie to było najgorsze. Wiadomo, że swoje poprzednie żony zabijał, gdy coś zrobiły źle, nawet najmniejszy błąd doprowadzał do ich śmierci. 

- Nigdy nie uwierzę, że matka by coś takiego zrobiła.- warknęła Fei, kręcąc głową.

- Koniec rozmów o rodzinie.- przerwał Luccy, wychodząc przed szereg.- My chcemy zabrać załogę Słomianych Kapeluszy.

- To spróbuj.- zachęciła go dziewczyna, zaczynając machać swoją kosą.

Nie minęła sekunda, jak mężczyzna się ruszył. Po sekundzie słychać było już odgłosy walki, która tylko narastała. Marynarka się przyłączała, a klony Fei wyrastały z ziemi. 

Gdy Luccy wylądował nieprzytomny na ziemi, walki na chwilę ustały.

- Jesteście na mojej ziemi.- powiedziała dziewczyna, odgarniając włosy z twarzy.- Nie macie tu ze mną szans.

Między Światami || Monkey D. LuffyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz