11

237 20 3
                                    

Fei wiedziała, że Luffy jest głupi i dziecinny. Pokazywał to na każdym kroku, prócz momentów, w których był śmiertelnie poważny. Uważała go za trochę szalonego, ale to jak każdego z jego załogi. W którymś momencie to nawet i ona zaczęła się zastanawiać, czy to ich szaleństwo nie jest przypadkiem zaraźliwe, bo złapała się na czymś, co było ewidentnie w ich stylu. 

Dziewczyna wiedziała również, że chłopak nie wiedział nic o związkach ani o tym, co się w nich robi. Była również świadoma tego, że chłopak nawet nie czytał tanich romansów, które były sprzedawane na każdej wyspie, a Nami kupiła trochę, by odprężyć się po trudniejszych lekturach.

Brunetka czuła, że palce kapitana zaciskają się na jej biodrach, które najprawdopodobniej pozostaną na jej ciele przez jakiś czas. Ale z jakiegoś powodu, nie bardzo się tym interesowała. Była zbyt pochłonięta ustami chłopaka, które cały czas muskały jej, trochę zbyt agresywnie. 

- Luffy...- szepnęła, delikatnie go odpychając, na co spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.- Ty... W ogóle wiesz, co robisz?- spytała, próbując uspokoić swój przyspieszony oddech. 

Nigdy nie miała aż takiego zbliżenia, które było intymne. Kilka razy spotkała się z sytuacją, gdzie koledzy ze szkoły wyznawali jej uczucia, jednak szybko takie związki się kończyły. Fei nie mogła dotykać normalnie ludzi, a jej partnerzy zaczynali uważać to za dziwne i odchodzili, wyśmiewając ją i obrażając od chorych psychicznie.

- Nie, a ty?- uśmiechnął się delikatnie, przez co przez ciało brunetki przeszedł dreszcz.- Fei, jeżeli nie chcesz, po prostu powiedz. Nie chcę cię zmuszać do czegoś, czego nie chcesz. 

Dziewczyna zaśmiała się w duchu, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie, które było raczej odwrotnością tego, co właśnie powiedział. 

- To nie tak... 

- Jeżeli się boisz, możesz zrobić to w swoim tempie.- usiadł na łóżku i patrzył na nią, mając na twarzy lekki uśmieszek, przez który Fei nie mogła uspokoić swojego serca. 

Przybliżyła się do szatyna, zdejmując z głowy kapelusz i odkładając go na szafkę nocną. Ściągnęła też swoją rękawiczkę, która została po tym, gdy druga już od dawna leżała na ziemi. Przejechała ostrożnie opuszkami po twarzy kapitana, który cały czas jej się przyglądał uważnie, jakby nie chciał przegapić niczego co zrobi. 

W końcu, wsunęła rękę pod koszulkę, dotykając gorącej skóry brzucha. Przełknęła nerwowo ślinę, zdejmując górną część ubrania i patrząc na jego ciało. Zjechała palcami na dużą bliznę, która pozostała po wojnie o Ace'a. 

Bezwiednie pochyliła się i musnęła jasne miejsce, jakby chciała w ten sposób złagodzić ból po stracie rodziny. 

Luffy pozwalał jej na wszystko, chcąc by się uspokoiła i nabrała pewności siebie. 

Fei mogła nie być tego świadoma, ale obserwował ją, gdy walczyli na wyspie Ryboludzi i na Dressrosie. Bardziej się broniła, niż atakowała, a gdy to robiła, była bardzo niepewna. Cały czas się trzęsła, gdy ktoś do niej podchodził, ledwo trzymała swoją broń. 

Nie pytał o nic, bo wiedział, że najprawdopodobniej nie dostanie odpowiedzi, albo dziewczyna spróbuje się jakoś wykręcić. Wolał poznać prawdę, gdy będzie gotowa, by im powiedzieć. 

Złapał jej twarz w dłonie i ponownie pocałował, zdejmując jej koszulkę wcześniej. Położył ją na materacu, zajmując się ubraniami, które niedługo wylądowały na ziemi, obok rękawiczek brunetki. 

Gdyby Fei miała opisać Luffy'ego w sytuacji intymnego zbliżenia, to powiedziałaby, że był ostrożny, a równocześnie agresywny. Jednak nie przeszkadzał jej ból, który poczuła na początku i łzy, spływające jej po twarzy. 

Trzymała go mocno w ramionach, podczas gdy on poruszał się w niej w nierównym tempie. Schowała nos w zagłębieniu jego szyi, słuchając jego urywanego oddechu. W jakiś sposób uspokajało jej to serce, które drżało na myśl, że to nie jest część ich historii i o konsekwencjach, które mogą się pojawić później. 

- Luffy...- jęknęła, ale on jej nie słuchał.

Był zatopiony w swoich własnych myślach i odczuciach z sytuacji, która właśnie miała miejsce. 

Nigdy nie chciał się żenić. Był tego pewien. Nawet Cesarzowa, Boa Hancock, nie mogła go w sobie rozkochać, podczas gdy ona sama była w nim głęboko zakochana. Zawsze powtarzał, że nie weźmie z nią ślubu. Ale gdy zobaczył Fei, dziewczynę, która była dla niego tajemnicza, a równocześnie wypłoszona jak mały szczeniaczek... Nie mógł się powstrzymać i zapytał ją o to. 

Nie mógł powiedzieć, że nie był zły, gdy usłyszał, że ona ma już narzeczonego w przyszłości. Dopiero, gdy powiedziała, że nie chce z nim być i nawet go nie widziała, uspokoił się ciesząc się, że wybrała jego. Nawet, jeżeli był jakiś warunek, który miał spełnić. 

Ale teraz, miał ją w swoich ramionach. Mogła się zapierać, że nie chciała ślubu, że go nie kochała, ale on czuł jej ciepło, dotykali się rozpalonymi ciałami, ich oddechy się mieszały ze sobą. Nie mogła zaprzeczyć temu, że dała mu się poznać bliżej, niż komukolwiek innemu. W pewien sposób oddała mu się, część swojego serca, które już należało do niego. 

Mógł to spokojnie stwierdzić, gdy odsuwał się, by spojrzeć na zarumienioną i zapłakaną twarz, która wyrażała przyjemność. 

Pogłaskał ją po policzku, uśmiechając się lekko. Czuł się, jakby wygrał w jakiejś loterii. 

- Jestem już zmęczona.- powiedziała cicho, przytulając się do jego dłoni i przymykając powieki.

- Jeszcze daleka droga, Fei.- szepnął, odwracając ją tyłem do siebie i unosząc jej biodra.- Wytrzymaj jeszcze trochę.- pocałował jej szyję, która zazwyczaj była zasłonięta włosami. 

Dziewczyna jęknęła ponownie, chowając twarz w poduszkę, będąc zawstydzona tą pozycją. Jak wcześniej mogła się osłonić szatynem, tym razem prawie całe jej ciało zostało wystawione na jego widok i mógł kontrolować gdzie dotyka. 

'Ta noc... Będzie jedną z najdłuższych w moim życiu.' pomyślała czując, jak chłopak ponownie ją zapełnia. 

****

Impreza na statku dalej trwała, mimo iż większość osób pozasypiało na deskach, lub zwracało alkohol tą samą drogą, co go wypiło, za burtę. 

Bartolomeo, jako iż długo nie widział swojego idola, wstał, chcąc go poszukać. Już wziął głęboki wdech, by zacząć wołać, gdy delikatna ręka zasłoniła mu usta.

- Koguciku, zostaw ich w spokoju.- powiedziała Robin, uśmiechając się lekko, przez co jego serce zatrzepotało gwałtownie, prawie wywołując zawał.

- Ale długo nie wraca. Fei tak samo. Mięsa jeszcze dużo zostało, a wiem, że Luffy senpai nie najadł się na całego.- zauważył, na co jego załoga, która przeżyła picie z Zoro, skinęła głowami, zgadzając się z nim. 

- Jeżeli będzie głodny, pojawi się. Na razie jest zajęty, razem z Fei. Najlepiej będzie, jeżeli pójdziesz spać. 

Robin, która była ciekawa, czemu nagle ta dwójka zniknęła, postanowiła się dowiedzieć co robią. Cieszyła się, że nie wtargnęła później, gdy oni już byli zajęci sobą tak bardzo, że zapomnieli o istnieniu innych ludzi na statku. 

Widziała jedynie to, że Luffy pozwala się dotykać, a Fei nie miała na dłoniach rękawiczek. Po tym, postanowiła się wycofać. Nie chciała być świadkiem tego co nadchodziło, a było to bardzo intymne. Coś, o co nigdy nie posądziłaby swojego kapitana, który zawsze był lekkoduchem i nie dbał o takie rzeczy jak miłość. 

Jeszcze była jedna rzecz, z której się cieszyła. To że brunetka przełamała się i dotknęła kogoś bez ochrony na dłoniach. Wiedziała, że Chopper ucieszy się, gdy usłyszy tę nowinę.

Oparła głowę o dłoń i zamyśliła się. Nie chciała długo rozmyślać nad tym, co się właśnie działo na statku, dlatego skupiła się na tym, czy na kolejnej wyspie znajdzie to odpowiedź na nurtujące ją pytania.

Między Światami || Monkey D. LuffyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz