14

88 8 0
                                    

Tutaj muszę zaznaczyć, że wiem, że Saga Kraju Wano się już zakończyła, jednak nie chcę zmieniać tego fragmentu, bo jest on w miarę ważny dla dalszej fabuły tego fanfika.

------

Krzyki rozpaczy i szczęścia. Śmiech i płacz. Łzy radości i przegranej. Wszystko zlewało się w jedno. 

Wygrana Luffy'ego była wielką euforią dla mieszkańców kraju Wano, którzy walczyli od lat o uratowanie swoich ziem i bliskich. Przegrana Kaido było końcem dyktatury, w której musieli żyć przez wiele lat. Mogli odetchnąć, zrzucić z siebie ciężar niewiedzy, co przyniesie kolejny dzień.

Ale nie był to koniec. Nie, dla Luffy'ego i jego załogi. 

Na górze, właśnie szła Marynarka, by zatrzymać Kaido i młodego kapitana. Mieli nadzieję, że pozabijają się, ale nie przeszkadzało im to, jak zakończyła się ta walka. Obaj byli nieprzytomni, więc bez większych przeszkód mogli ich pojmać i zamknąć w Impel Down.

Ale czy był to dobry plan? W końcu, już jeden z nich uciekł stamtąd. Jaka była pewność, że teraz, gdy stał się o wiele silniejszy i pokonał jednego Imperatora, nie ucieknie ponownie? Może i sytuacja była inna, bo będzie teraz siedzieć za kratami, mając na swoich rękach kajdany ze specjalnego kamienia, ale... Czy już nie pokazał, że nawet z nimi jest w stanie zrobić o wiele więcej niż zwyczajna osoba?

Szli powoli, nie spieszyło im się, bo doskonale wiedzieli, że pozostali będą zajęci świętowaniem. 

- Wy weźmiecie się za Kaido. My za Słomianego Kapelusza.- powiedział Guernica, idąc przed siebie.

Zatrzymał się jednak, gdy przed nim wyrosła czerwona ściana. 

- Co to jest?- spytał, niechętnie podnosząc rękę i dotykając tajemniczej przeszkody.- To... Krew?- skrzywił się pod maską, widząc lepką substancję na swoich rękawiczkach.- Nie przypominam sobie, by ktoś z członków załogi Słomianego Kapelusza i Kaido miał taką umiejętność. 

Wszyscy zesztywniali. Zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu wroga, ale na kamiennym pobojowisku nie było widać nikogo.

- Proszę o pozwolenie, by poszukać mojej siostry.- odezwał się młody mężczyzna, który przypominał Fei.

Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że są rodzeństwem. Jedyne co ich odróżniało, to kolor oczu. Dziewczyna miała heterochromię, a mężczyzna jasno brązowe tęczówki.

- Później będziesz mieć a to czas.- warknął Spandam, któremu nogi się trzęsły z przerażenia.

Nie chciał zostać zaatakowany. Doskonale wiedział, że zupełnie się nie zmienił i jest słaby.

- Ale...

- Nie słyszałeś co powiedział Spandam? Mamy niedaleko wroga. Macie...- Lucci przerwał, zauważając zbliżające się osoby, które nie były z Marynarki.

- T-to Marynarka!- krzyknął Usopp, zaczynając biec z przyjaciółmi do nieprzytomnego kapitana.

- To CP0!- dodała Robin, która miała z nimi złe wspomnienia.

- Jak się przedostaniemy przez nich do Luffy'ego?- spytał Trafalgar, nie mając za dużo siły, by używać mocy diabelskiego owoca.

Jednak odpowiedź przyszła sama i była ona niespodziewana. Ściana, która stała na drodze Marynarki, zaczęła się poruszać, rozdzielając się i odpychając wrogów. To wyglądało, jakby zrobił się korytarz prowadzony wprost do chłopaka. 

Nie myśleli długo, biegnąc najszybciej jak mogli. Kapitan załogi Serca dopadł do przyjaciela razem z Chopperem, zaczynając sprawdzać jego stan, a reszta ustawiła się w pozycjach bojowych, będąc gotowi na walkę.

Między Światami || Monkey D. LuffyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz