♡13♡

55 3 5
                                    

Sytuacja jakby ze snu. Siedzę obok Remus nad jeziorem. Oboje opieramy się o drzewo. Bardzo miło razem spędziliśmy popołudnie. Choć na początku byłam trochę zestresowana, to po spektakularnej wywrotce, po której przeturlałam się mimowolnie kawałek w dół łąki na błoniach wychuchłam śmiechem z mojej niezdarności. Chłopak szybko zbiegł w moją stronę, przykucnął przy mnie dotknął mojego ramienia i zmartwiony spojrzał na mnie, a widząc mój roześmiany wyraz twarzy dołączył do mnie, a ja się rozluźniłam i poczułam, że przy nim mogę być sobą. Później spacer w akompaniamencie swobodnej i luźnej rozmowy minął niezwykle przyjemnie. Rozmawialiśmy o wielu sprawach, a tematy nam się nie kończyły, dowiedziałam się o nim wiele rzeczy i dużo opowiedziałam mu o sobie. Jakbyśmy poznali się na nowo. Nie czuje stresu przebywając w jego obecności. Zdecydowanie nie. Ogarnia mnie spokój i czysta radość. Lekko zmęczenie ciągłym spacerem postanowiliśmy usiąść. Żadne z nas nie powie tego na głos, ale ja chce zostać w jego towarzystwie dziś jak najdłużej i mam wrażenie, że on myśli podobnie.

Wieczór nadchodzi coraz szybciej. Jezioro o tej porze ma dodatkowy urok, sprawia wrażenie jeszcze bardziej magicznego, chociaż w tym świecie określenie czegoś jako magiczne jest zbyt pospolite. Dla mnie magia do tej pory jest czymś naprawdę niezwykłym.

Złociste Słońce obniża swoją pozycję na niebie. Chowa się za chmurami, lecz jego promyki są silniejsze od nich przez co pejzaż przybiera ciepłe kolory. Żółte odcienie mieszające się z czerwonym i pomarańczem dają wrażenie piękna i subtelności.

- Żółty zachód słońca jest najpiękniejszy. Zdecydowanie bije na głową ten zwykły w kolorach różu. - Odzywam się pod wpływem emocji, po krótkiej chwili ciszy, która wbrew pozorom była przyjemna.

Moje oczy są utkwione w tym wyjątkowym krajobrazie natury. Mogłabym się wpatrywać w niego cały czas. Pamiętam jak tata opowiedział mi, jak byłam mała, że zachód jest żółty dlatego, że słoneczko było dzisiaj bardzo szczęśliwe i chce aby wszyscy poczuli tą radość, aby patrząc na nie ludziom mimowolnie pojawiał się uśmiech na twarzy. Chociaż dzisiaj wiem iż słońce nie może być szczęście to wierzę, że potrafi rozweselać ludzi, szczególnie tak pięknym zjawiskiem.

- Puchonka całym serce. - Komentuje chłopak odwracając głowę w moją stronę i posyła mi ciepły uśmiech.

W tym blasku słońca wydaje się on znacznie spokojniejszy i urokliwy.

- Po prostu żółty jest pięknym kolorem i naprawdę sam w sobie potrafi wywołać uśmiech na twarzy. - Tłumaczę mu obficie gestykulując rękoma, choć nie wskazuje na nic konkretnego.

- Nie zamierzam zaprzeczyć, myślę, że przywiązanie do domu nadaje ludziom osobowości.

Jego uśmiech sprawia, że topnieje w środku. Teraz nawet kolor radości będzie mi się z nim kojarzyć.

- A w twoim przypadku jest to urocze. - Dodaje on cicho po chwili, lecz nie patrzy się na mnie. Jego oczy są utkwione w tym cudownym zjawisku, które jest zarazem spektakularne i proste.

Nie wiem co mogłabym powiedzieć, więc po prostu na mojej twarzy wita jeszcze większy uśmiech.

°°°°°°°°°°°°°

Robi się coraz ciemniej, słońce znajduje się coraz niżej i za jakiś czas, dostrzeżenie go za horyzontem może być problematyczne. Co za tym idzie jest coraz później i to już chyba najwyższa pora, aby wracać do zamku.

Choć bardzo tego nie chce, powoli podnoszę się. Remus spogląda na mnie pytającym wzrokiem, jakby nie rozumiał co robię. Nie odzywa się, tylko patrzy z niezrozumieniem i jakby smutkiem.

- No zaraz będzie całkiem ciemno. - Tłumaczę i patrzę na niego wyczekująco.

Czekam aż wstanie, ale ton albo nie domyśla się o co mi chodzi albo najzwyczajniej na świecie wolałby tu zostać. Mi odpowiadałaby druga opcja, ale prawdy na ten temat się raczej już nigdy nie dowiem.

- Wstawaj już. Musimy wracać do zamku.
Na kolację nie zdążymy, ale jeśli chcesz to mogę ci zaproponować wyśmienitą gorącą czekoladę prosto z kuchni. To co idziesz?

Chłopak przekonany kiwa na potwierdzenie głową i sprawnie wstaje. Chyba ta czekolada go przekonała, bo mam świadomość, że ma do niej wyraźną słabość, o czym sam nawet dziś wspomniał i to chyba nawet z dwa razy.

- Tylko czekolada mnie do tego przekonała. - Zaznacz szybko chłopak na co ja chichotam pod nosem.

- A co wolałeś zostać sam na błoniach?

- Sam nie - uśmiech się do mnie - ale z tobą bym mógł.

Chyba wydawało mi się, że puścił mi oczko, ale jest ciemno i nie mam pewności. Pomimo to wbija mnie w ziemię i czuję jak się rumienie.

Staram się na niego nie patrzeć i wolę, aby nie zauważył dorodnego koloru okalającego moją twarz.
Zdecydowanie za bardzo odpływam.

°°°°°°°°°°

Dwa kubki wypełnione po brzegi gorącą czekoladą już są degustowane przez wielbicieli czekolady. Choć ja w porównaniu do Remusa zdecydowanie ubóstwiam płynną czekoladę.

- Powiedz mi jak to się stało, że jeszcze nie piłem tak dobrej czekolady? - Chłopak odzywa się po długiej chwili milczenia.

- A skąd ja mogę to wiedzieć? - Śmieje się do niego. - Pewnie nie jesteś tu częstym bywalcem.

- A zdziwiłabyś się, co jakiś czas zaglądam tu, lecz tego- unosi wciąż parujący kubek lekko do góry- jeszcze nie piłem.

- No to dużo cię omija.

- Przeważnie to kakao jest stąd nadmiernie wynoszone.

- Ach, jednak zdecydowanie ono przegrywa.

- Teraz już to wiem.

- Ta czekolada jest naprawdę pyszna, ale nieskromnie mówiąc ta, którą ja i moja mama robimy z sekretnego przepisu to jest dopiero wyjątkowa czekolada.

- Czy to zaproszenie? - Chłopak spogląda na mnie dociekliwie.

- A chcesz?

- A czego? - On chyba wyraźnie droczy się ze mną.

- A czego chcesz? - Spoglądam na niego pytająco.

- Tak najbardziej- chłopak pochyla się w moją stronę- to czekolady u ciebie. - Wyszeptał mi koło ucha, chwycił kubek w dłoń i skierował się prędko do wyjścia.

Yyyyy........ Jaaaaa nawet nie wiem co myśleć.

- Do zobaczenia Nora. - I to było ostatnie co tego dnia od niego usłyszałam.

A we mnie narodziła się głupia nadzieja, że może kiedyś coś mogłoby z tego wyjść.

Urocza Puchonka || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz