♡2♡

227 13 5
                                    

Poganiam Samanthe żeby szła szybciej. Obie jesteśmy już w naszym pokoju co prawda nie tylko naszym bo śpią tu jeszcze cztery dziewczyny, ale aktualnie ich nie ma. Sam siada na moim łóżku i mruży oczy przyglądając się mi.

- Coś ty taka w gorącej wodzie kąpana, przecież parę minut cię nie zbawi.

- To naprawdę szczególna sytuacja- mówię podekscytowana. - Naprawdę nie uwierzysz co się stało.

- Okej, dobra, dobra, mówisz.

- No to byłam z Oscarem w bibliotece.

- To nic nowego, dajesz dalej.

- Po prostu mi nie przerywaj.

- Dobra opowiadaj, jestem ciekawa co cię tak rozpromieniło. - Pogania mnie.

- Ta jasne, mnie parę minut nie zbawi a ciebie już tak?

- Zamykam się. - Unosi ręce do góry w geście poddania się.

- No to byłam z Oscarem w bibliotece, ale Remusa tam nie było. Jak skończyłam zadania to poszłam poszukać czegoś do czytania a Oscar poszedł przypilnować abyś nie pozabijała się z Watsonem.

- Ejjj - Znowu mi przerwała.

Patrzę na nią karcącym wzrokiem po czy dziewczyna milknie.

- Znalazłam ciekawą książkę, więc idąc korytarzem zaczęłam ją czytać. I wtedy wpadłam na Remusa. Niezręczne było to, że obydwoje wylądowaliśmy na tyłkach. Potem on podał mi książkę, o której osobiście zapomniałam. Coś mnie się o nią zapytał. A ja mu normalnie odpowiedziałam. Uwierzysz?- Cały czas chodziłam po pokoju ale się zatrzymałam, żeby na nią spojrzeć.

Sam patrzy na mnie wyczekująco, więc kontynuuje.

- Potem uśmiechnął się do mnie, a ja się praktycznie rozpłynęłam. Znowu coś mówił, tym razem, że nie będzie mi zabierał czasu. Oczywiście ja głupia zamiast zaprzeczyć to tylko pokiwałam głową. On się pożegnał i poszedł. Ale wiesz co jest najlepsze? Powiedział do zobaczenia Nora, czy jakoś tak. Nie istotne. Ważne jest to że zna i pamięta moje imię. - Praktycznie podskakuje w miejscu z radości.

- Spokojnie, gdyby nie znała twojego imienia to byłby idiotą.- Patrzy na mnie zirytowana. - Pomyśl chodzimy do tej samej szkoły od sześciu lat. Mieszkamy w jednym zamku i mamy wiele łączonych lekcji. Tylko głupi po takim czasie nie pamięta imion innych. - Oczywiście Sam studzi mój entuzjazm.

- No ale nie miał obowiązku pamiętać, a jednak wie, że ja to ja. - Argumentuje, machając przy tym rękami.

- Dobra niech Ci będzie, ale ja na twoim miejscu na pewno bym się tak nie ekscytowała tym.

- Dlatego ja jestem sobą, a ty nie jesteś mną. - Streściłam.

- A tak poza tym jak tam trening. - Siadam już obok niej ale wciąż nie przestaje się uśmiechać.

- Weź nawet nie pytaj. Samuel znowu się popisywał, a potem chwalił, że obronił więcej bramek niż ja strzeliłam goli. Achhh on jest taki irytujący. - Kładzie się plecami na łóżku.

- Ale dzięki wam nie jest nudno. - Śmieje się, a Sam spogląda na mnie urażona.

- Mi tam wcale do śmiechu nie jest.

- Dobra, spokojnie. Musisz przyznać, że dzięki niemu jesteś mniej zmęczona i marudna, a rywalizacja cię tylko napędza do życia.

- Może tak tyci, tyci.- Pokazuje palcami malutką odległość, po czym obie zaczynamy się śmiać.

Samantha wstaje i kładzie się na swoim łóżku, a ja wyciągam książkę i kładę ją na stoliczku obok łóżka.

- Chyba powinnyśmy iść na kolacje.

-Daj mi chwilkę, potrzebuję poleżeć. - Mówi nie do końca wyraźnie blondynka, ale ją zrozumiałam.

Tak naprawdę Samantha jest mysią blondynką z włosami sięgającymi za ramiona i szarawymi oczami, przez co wydaje się być wiecznie znudzona wszystkim.

Ja natomiast mam długie brązowe włosy praktycznie do pasa, które bardzo często że mną nie współpracują i brązowe oczy, czyli najnudniejsze połączenie jakie mogło być.

- W sumie to ja nie jestem głodna.- Siadam na łóżku i chwytam w ręce książkę.

- Ja jestem po treningu, jednak wysiłek robi swoje. No ale nie chce mi się iść do Wielkiej Sali, a kuchnia jest praktycznie obok więc to z niej dziś skorzystam.

- Nie zgub się po drodze.- Śmieje się do niej, gdy ona opuszcza dormitorium.

Tak oto zostaje sama w pokoju z nową lekturą, którą trzeba pamiętać, że Remus mi ją podał z podłogi i chyba sam się nią zainteresował. Dzięki temu mam jeszcze szerszy uśmiech na twarzy.

,, Bycie wilkołakiem nie jest proste. Nie jest łatwo pogodzić się z tym, że podczas pełni zamieniasz się w potwora. Przed nią jesteś osłabiony, a po niej w moim przypadku nabawisz się nowych blizn. Ludzie krzywo na ciebie patrzą, bo wyglądasz inaczej. Zawsze pozostaje jednak jeszcze 28 dni gdzie jesteś praktycznie normalnym człowiekiem o ile samo bycie czarodziejem nie jest nienormalne... "

Urocza Puchonka || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz