♡14♡

42 2 0
                                    

Ostatnie dni minęły nad wyraz przyjemnie i spokojnie. Może było to spowodowane brakiem rozmowy z chłopakiem, który tak bardzo namieszał mi w głowie? A może jednak dzięki nieubłagalnie zbliżającymi się wakacjami? Nie znam odpowiedzi na te pytania.

Gdyby czasami chociaż przez chwilę wszystko mogłoby być prostsze, a natłok emocji nie wpływał na wszystkie nasze czyny to życie byłoby lżejsze.

Ale mniejsza z tym wakacje już tuż, tuż. Jako iż nie mamy w tym roku poważnych egzaminów to nauczyciele postanowili nam odpuścić. Dzięki temu dziś przedostatni dzień roku szkolnego, a mój rocznik ma odwołane zajęcia z powodu egzaminów końcowych ostatniej klasy. Co prawda czeka mnie to za rok, ale na razie mniejsza z tym.

I takim oto sposobem leżę na moim nieziemsko wygodnym łóżku i czekam aż Samantha w końcu wyjdzie z łazienki i będziemy mogły iść do kuchni na śniadanie. Co prawda nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów na dzisiejszy dzień, ale fajnie by było go nareszcie zacząć.

Drzwi łazienki otwierają się ze zgrzytem, a z za nich wychodzi moja kochana przyjaciółka z swoimi idealnie uporządkowanymi mysimi włosami do ramion, których z czasem zaczęłam jej zazdrościć. Sam jest gotowa na wspólne spędzanie wolnego dnia.

- A ty co?- patrzy na mnie wyzywająco. - Będziesz tak leżeć czy raczysz ruszyć dupsko, skoro już zwaliłaś mnie z łóżka o tak nieludzkiej porze w wolny, powtarzam wolny dzień?

Na jej słowa automatycznie parskam śmiechem równocześnie wstając z łóżka wygładzając szarą spódnicę mundurka.

- A więc do kuchni- zwracam się w jej stronę, a ona ochoczo potakuje głową.

Doskonale zgranym ze sobą krokiem opuszczamy dormitorium i przechodzimy przez pokój wspólny, kiwając głowami do znajomych twarzy. Uśmiech nie schodzi mi z ust a widok i myśl, że tak prosty gest roznosi się po prawie całym pomieszczeniu przynosi radość. 

W kuchni wielu puchonów tego dnia pozwoliło sobie na śniadanie właśnie tutaj o późniejszej porze i zdala od gwaru wielkiej sali, bo choć wszyscy ją uwielbiamy to tutejsza atmosfera jest nie do porównania. Może owo wnętrze nie jest  wielkie i piękne, ale tej magii jaka jest tu odczuwalna nawet wielka sala gdyby mogła to by pozazdrościła.

Dosiadamy się do trójki najlepiej znanych nam uczniów naszego domu, zajmując miejsca naprzeciwko nich. Witam wszystkich szerokim uśmiechem.

- Cześć chłopaki- wypalamy jednocześnie z Samanthą śmiejąc się zarazem na ten fakt.

Chłopaki z pełnymi ustami nie są wstanie zrobić nic więcej niż kiwnąć głową w naszą stronę. Oliver pierwszy przełyka do końca jedzenie.

- To co błonia po śniadaniu?- chłopak spogląda na nas pytająco, a ja szczerze się i kiwam głową.

Dziś decyduje się na płatki truskawkowe z mlekiem, więc biorę miskę po czym nalewam do niej wciąż ciepłe mleko, następnie wsypując ulubione płatki. Uwielbiam gdy płatki rozpływają się w mleku tworząc słodką papkę.

Spoglądam na przyjaciół i muszę przyznać, że wszyscy zdążyliśmy trochę dorosnąć. Cisza akompaniująca naszemu śniadaniu jest tak naturalna, że jest aż pięknie jak ludzie mogą beztrosko spędzać razem czas. Od ostatniej kłótni minęło trochę czasu i wszystko pomiędzy nami wróciło do normy, pomijając detektywów, którzy zdecydowanie rzadziej zygają do siebie, co nie jest zmianą na gorsze. Z tego co Samantha mi przekazała to szczerze porozmawiali razem, tylko we dwoje, więc nikt z reszty nie zna dokładnie przebiegu rozmowy. Doszli oni do porozumienia i wyszło to wszystkim na dobre. Spoglądając wstecz to nie jesteśmy już tą dziwnie zakolegowaną zgrają całkiem różnych dzieciaków z jednego domu. Teraz łączy nas coś znacznie więcej. Przyjaźń. Taka prawdziwa, o której kiedyś mogłabym tylko zamarzyć. Aż ciepło rozchodzi się po moim wnętrzu na tą myśl.

Czuje szturchanie w bok, więc automatycznie spoglądam w tamtym kierunku. Moje oczy spotykają się z ponaglającym spojrzeniem Sam.

- Cieszę się, że wróciłaś do żywych- dziewczyna wstaje.- A teraz wstawaj bo słoneczko wzywa- ciągnie minie za rękę więc również wstaje jednocześnie rozglądając się szybko w około.

No tak, znowu odpłynęłam na chwilę, więc dopiero teraz zauważam, że chłopaki stoją już przy drzwiach.

- Przepraszam, znów się zamyśliłam- spoglądam na nich lekko zmieszana.

- Zdążyliśmy się już przyzwyczaić- Oscar uśmiech się do mnie promiennie szczerząc przy tym zęby.

Całą nie tak wielką grupą zmierzamy w stronę wyjścia z pałacu, aby móc się rozkoszować praktycznie idealną czerwcową pogodą. Promienie słoneczne rozchodzą się w każdą stronę nieprzysłonięte w żadnym calu chmurami. Jedynie w okolicy drzew można znaleźć zalążek cienia. Dlatego właśnie wspólnie udajemy się pod jedno z takich miejsc bo choć nie ma upałów, to tutaj wszyscy lubią przesiadywać  pod drzewami. Siadamy praktycznie w kole, chodź ja kładę się od zaraz na trawie. Niebo jest dziś tak krystalicznie niebieskie, że mogłabym cały dzień się w nie wpatrywać.

- Sierpień u mnie dalej aktualny?- z zamyślenia wyrywa mnie głos Samuela.

- Jasne.

- Pewnie.

- Oczywiście.

Reszta odzywa się prawie jednocześnie i spogląda na mnie zapewne wyczekując odpowiedzi.

- No ba. Jeszcze się pytasz? -uśmiecham się patrząc wprost na Samuela i podnoszę się do siadu. - Jestem pewna, że jeszcze będziesz nas chciał z tamtąd wyrzucić.

No moje słowa wszyscy oprócz Sam wybuchają śmiechem.

- To tylko miesiąc, przecież na okrągło użeram się z tymi idiotami w jednym pokoju- Samuel macha ręką na moje słowa.

- Ale nie z Samanthą- patrzę na niego wymownie. - Nie masz bladego pojęcia jak to jest codziennie się z nią użerać, ciekawe doświadczenie.

- Ejjj...- szturcha mnie zirytowana przez moje słowa dziewczyna.

- No co?- patrzę na nią wzrokiem pełnym niezrozumienia.- Tylko prawdę mówię.

- Achhhh...- wzdycha głęboko blondynka.

- Spokojnie, damy radę - stwierdza spokojnie Oliver.

- Tak na gdyby coś megafon na Sam przywiozę i dodatkowe bandaże w razie niespodziewanych potłuczeń- mówi Oscar spoglądając w moją stronę.

- Ejjjj...- tym razem to ja szturcham Oscara butem w nogę, po czym wszyscy wybuchamy śmiechem na mój żartobliwy ton.

- To będą wspaniałe, przepełnione śmiechem dni, jakich Dolina Godryka jeszcze nie widziała.

Urocza Puchonka || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz