♡3♡

186 11 1
                                    

Słyszę kszątanie się dziewczyn po pokoju, na pewno któreś już wstały.

Jest poniedziałek, a właściwie poniedziałkowy ranek. Praktycznie cały wczorajszy dzień spędziłam w łóżku z książką, która swoją drogą okazała się być ciekawsza, niż mi się wydawało. Czuję niedosyt i będę musiała poszukać w bibliotece innych książek i potwierdzić niektóre informacje.

Wracając do rzeczywistości, to muszę wstać, ogarnąć się i iść na śniadanie. Potem mam parę lekcji, nie pamiętam już jakie ale wszystkie oprócz zaklęć są z Gryfonami. Powód do radości na dziś jest. Normalnie żyć, nie umierać.

Muszę jeszcze obudzić Sam, no ale to jest skomplikowane zajęcie, lecz po tylu latach przyzwyczaiłam się.

- Samanta Holmes masz natychmiast wstawać! - Mówię jej głośnym tonem tuż nad uchem.

- Ahhh, jeeeszczee chwiiilaa. - Ziewa i przewraca się na łóżku.

Zabieram jej poduszkę, po czym kołdrę rzucam na ziemię i idę po ubrania i mundurek. Drzwi do łazienki się właśnie otwierają, więc gdy jedna z moich współlokatorek wychodzi, to uśmiecham się do niej i to ja zajmuje łazienkę.

Spoglądam w lustro i doznaje szoku.
Moje kłaki odstają na wszystkie strony i do tego się troszkę podkręciły. Achhhh co za życie.

Zostanę barankiem w przyszłości.

Śmieje się pod nosem. Po rozczesaniu spinam włosy w luźnego warkocza z tyłu głowy.

Po kilku minutach wychodzę z łazienki i widzę, że zaspana Samantha siedzi już na łóżku.

- Dzieńdoberek kochana, zabieraj ubrania i smaruj do łazienki. Mamy dziś piękny dzień i tego się trzymany. - Podchodzę do niej i przytulam ją.

- Dla kogo dobry? Na pewno nie dla mnie. - Wstaje i wyjmuje ubrania z szafy. - Kobieto, tylko tobie się chce funkcjonować w poniedziałek. Rozumiesz jest poniedziałek. Poonieedziaałek.

- Dobra, dobra a teraz leć do łazienki bo chłopaki wszystko nam zjedzą. - Uśmiecham się do niej.

-Ej a ciebie jeszcze szczęka nie boli od tego ciągłego uśmiechania się? - Patrzy na mnie krzywo. - To musi być męczące.

Podchodzę do niej i popycham ją delikatnie w stronę łazienki.

- Masz 5 minut. - Oznajmiam, po czym siadam na łóżku i uśmiecham się pod nosem.

Większość lekcji minęła sprawnie i spokojnie, przez co nawet szczególnie tego nie odczułam zostały mi tylko starożytne runy. Ten przedmiot nie jest popularny wśród uczniów i mało osób go wybiera. Z tego powodu wszystkie domu z tego samego roku mają ten przedmiot razem. Jedynie ja i Oscar chodzimy z naszej piątki na tą lekcje. Reszta poszła odpoczywać, a my idziemy w stronę klasy.

Po przyjściu profesora siadam w ławce z blondynem. Zawsze siadamy razem na tych zajęciach, bo po prostu się przyjaźnimy.

Uśmiecham się życzliwie do innych uczniów. Lili Evans siada w ławce po drugie stronie klasy i macha do Remusa, żeby usiadł z nią.


-To wszystko na dzisiaj, nie zapomnijcie rozwiązać zadań z strony 153. Życzę miłego dnia i zmykajcie. - Powiedział nauczyciel, po czym wszyscy zaczęli się pakować.

- To co idziemy do biblioteki odrobić zadania? - Kieruję me słowa w stronę Oscara, posyłając mu przyjazny uśmiech.

Chłopak kończy pakować rzeczy do torby i podnosi głowę w moją stronę.

- Wybacz, ale chyba muszę iść się przespać, jestem wykończony. - Wzdycha
- Uwierz mi, że czasem naprawdę chciałbym mieć takie pokłady energii jak ty.

Spuszczam wzrok i uśmiecham się delikatnie.

- To do potem.

Wychodzę z sali i zgadnijcie co. Znowu się wywracam. Tym razem o próg. To się robi naprawdę męczące. Szybko wstaje z podłogi i idę w stronę biblioteki.

- Nora, poczekaj chwilkę. - Słyszę żeński głos wołający mnie.

Zatrzymuje się i robię zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Dostrzegam Lilkę zmierzającą w moją stronę. Uśmiecham się do niej promiennie.

- Idziesz do biblioteki? - Pyta będąc już obok mnie.

Kiwam twierdząco głową.

- To dziś w końcu po uczymy się chwilkę razem i pogadamy przy okazji.

- No to naprzód marsz. - Śmieje się do niej i wskazuję ręką kierunek.

Obie się śmiejemy. Remus przychodzi obok nas, uśmiecha się i idzie przed siebie. Ja natomiast opanowuje się i też się uśmiecham.

Lilka spogląda na mnie.

- Ej Remus, poczekaj na nas. - Woła za nim rudowłosa.

Chłopak się zatrzymuje i patrzy na nią nie zrozumiale.

- Idziesz do biblioteki? - Lili rozwija konwersację.

-Tak, a coś się stało? - Dopytuje się brunet.

- Nie ale my też tam zmierzamy, a i tak prawie wszystkie lekcje mieliśmy dziś razem więc możemy pouczyć się wspólnie. - Patrzy na niego zachęcająco.

- W sumie to... - Spuszcza wzrok, lecz zaraz go spowrotem na nas podnosi, a ja mam wrażenie, że patrzy na mnie, no ale czasem mam zwidy, lub po prostu chciałabym, żeby tak było. - Będzie mi miło. - Kończy i uśmiecha się lekko, lecz zniewalająco.

Urocza Puchonka || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz