♡18♡

24 1 0
                                    

Jest już wieczór i jako, że zmieniłam mame w kawiarni to dopiero teraz mam chwilę by napisać ten list.

Ten list który był źródłem mojego stresu przez parę ostatnich dni.

Pergamin przygotowany i normalny ludzki lub właściwiej mówiąc mugolski długopis. W domu nie widzę sensu pisania piórem. Zbyt często miałam problem by domyć tusz z rąk.

Mam nadzieję, że mój umysł jest wystarczająco oczyszczony by się do tego zabrać.

Zamykam oczy, biorę głęboki wdech i spokojnie, powolutku wypuszczam powietrze. Biorę do ręki długopis. To przecież tylko list. Chociaż w tym przypadku zdecydowanie aż.

°°°°°°°°°°°

Remusie,

Wybacz, że tyle mi zeszło by napisać do Ciebie, minął już pierwszy tydzień wakacji, a ja w to nie dowierzam. Ten czas tak strasznie szybko płynie. W ogóle to byłam bardzo zaskoczona, że chcesz pisać ze mną, ale bardzo się cieszę. Może dzięki temu naprawdę lepiej się poznamy? Ostatnio bardzo dużo się wszędzie dzieje, ale mam nadzieję, że nie zniechęce Cię tym jak bardzo moje listy potrafią być nieporadne. To przez to, że mam za dużo myśli naraz i czasami wszystko wychodzi bez ładu i składu, zresztą nawet jak mówię to wychodzi pewnie podobnie, ale nie będę przynudzać.
Moja mama prowadzi kawiarnie więc spędzam tam naprawdę dużo czasu, co prawda nie muszę tego robić, co moja mama często mi powtarza, ale ja lubię tam być. Przecież zawsze mogę wziąć książkę i poczytać jak nie ma ruchu. Ale do czego zmierzam. Wolisz kawę czy herbatę? Wiem, że to trochę błahe pytanie, ale od czegoś trzeba zacząć. Ja uwielbiam herbatę w wszystkich wydaniach czy to na ciepło, ziołowe i owocowe, czy na zimno z posmakiem cytrusów. Wiesz, że na świecie jest ponad półtorej tysiąca odmian herbat? Chciałabym spróbować chociaż połowę z niech, ale nie wiem czy jest to możliwe. Ludzie mówią, że marzyć każdy może. Więc przy tym zostańmy. Może wydawać się to dziwne, ale naprawdę nie lubię kawy. Jej zapach mi nie przeszkadza bo wychowałam się z nim, ale czasami naprawdę zastanawiam się jak ludzie mogą pić po kilka kaw dziennie. Każdy ma inne kubki smakowe. Paradoksem jest to, że potrafię przyrządzić kilkanaście rodzajów kaw i podobno są one naprawdę pyszne, tyko ja nie jestem w tym obiektywna bo dla mnie każda kawa nie smakuje odpowiednio.
A jak Tobie mija czas wolny od nauki? Masz jakieś konkretne plany na te wakacje? Mam tylko nadziej, że nie zanudziłam Cię.

Nora Allen

Ps: Na odwrocie koperty zostawiam swój adres.


°°°°°°°°°°

Chyba nie wyszło aż tak źle jak się obawiałam. Prześledziłam wzrokiem jeszcze kilka razy napisany przez mnie tekst i dopiero teraz składam pergamin by schować go do zaadresowanej już wcześniej koperty. Koperty która swoją drogą była gotowa już od tygodnia.

Czy gdybym delikatnie skropiła list perfumami to wyszłabym na desperatke?
Dobra, nie będę przesadzać.

To jest ten moment gdy wiesz, że Ci zależy ale nie chcesz by to było zbyt oczywiste. Skomplikowane to wszystko.

Dobra, list gotowy, zaklejony. Teraz tylko dać go sowie i mogę żyć dalej.

Albo skoro już tu siedzę to sklecę szybko odpowiedź dla Samanthy. Dobrze, że z tym nie mam nigdy problemu. Pokrótce opisałam jej co u mnie. Zaproponowałam  aby przyszła do kawiarni jak będzie mieć chwilkę. I streściłam list do Remusa. Oczywiście pomijając niektóre rzeczy. Tylko list wyślę jej i tak dopiero jak sowa wróci, więc później jakieś wypieki jej spakuje.

°°°°°°°°°°

Nastał piękny nowy dzień i chociaż ściśle rzecz ujmując słońce dopiero wzejdzie to ja już z mamą zajmujemy się pieczeniem. Właśnie formuje ciasto na ciastka z kawałkami czekolady, a moja mama w tym czasie napełnia foremki ciastem do babeczek. Akompaniament jazzowej muzyki wydobywającej się z płyty winylowej umila nam czas. Mimo że jest wczas to obie kołyszemy się do spokojnych dźwięków trąbki i fortepianu. Oczywiście nie jest za głośno, aby dziadziu się nie obudził ale też nie całkiem cicho, bo przecież dźwięki muszą do nas docierać mimo szurania przyrządów kuchennych.

Mam przeczucie, że to będzie naprawdę dobry dzień. Nie umiem tego wyjaśnić ale poprostu tak jest.

Zdążyłam się już na tyle wdrążyć w naszą domową rutynę, że już nie idę spać po przygotowaniu z mamą tych wszystkich smakołyków. Pierwsze dni po powrocie po przygotowaniu wszystkiego wracałam do łóżka bo zmęczenie jednak brało górę. Teraz się jednak ono całkiem ulotniło. Uwielbiam to wszystko, a przy okazji odciążam trochę mamę. I chyba naprawdę teraz czuję, że się do tego nadaje. Moje wypieki są równie dobre co jej. Bo ważne w tym wszystkim są uczucia.

Długo zastanawiałam się co chciałabym robić po szkole. Myślałam o czymś związanym z magicznym światem, co moja mama też mi sugerowała, ale pomimo wszystko czuje, że to tutaj jest moje miejsce. Chociaż szkoda by tyle lat nauki poszło w las. Może kiedyś zostanę nauczycielką? Co prawda nie tak na stałe ale kilka lat? By wykorzystać magiczną wiedzę. Zielarstwo to najprzyjemniejszy przedmiot i opiekunka mojego domu powtarza, że mam do tego rękę. Ale wszystko przyjdzie z czasem. Zobaczę co życie przyniesie. Nie wiem czy chce rozstawać się z magicznym światem skoro jestem jego częścią, tylko ostatecznie i tak nasza kawiarnia wystarczy nam do szczęścia.

Razem z mamą udoskonaliłyśmy już kilka herbat. Tak naprawdę to ja to zrobiłam poprostu za jej zgodą. Wiedza zdobyta w szkole potrafi być przydatna. A z zaplecze kawiarni zrobiłam małą zielarnię dzięki czemu to wszystko staje się jeszcze piękniejsze. Mam nadzieję, że jak wrócę do szkoły to mama sobie poradzi z tymi wszystkim roślinami, ale skoro te na piętrze i w kawiarni całkiem dobrze się trzymają to sobie poradzi. Zresztą to tylko rok. Ostatni rok rozłąki.

Jak jestem w szkole to mama dodatkowo zatrudnia pracownicę Clarę, ale ona pomaga jedynie bezpośrednio w kawiarni. Jak wracam do domu to Clara, najczęściej bierze urlop przeważnie chociaż na miesiąc choć zdarzały się i dwa. Można powiedzieć więc, że jak pracuje za nią albo ona za mnie, dlatego widziałyśmy się tylko parę razy. Obecnie ma wolne, ale wróci w sierpniu jak ja pojadę do Doliny Godryka.

Nie wiem jak to dokładnie będzie wyglądać jak skończę szkołę, ale wszystko przyjdzie z czasem.

Ciastka pięknie ułożone już na blaszce, teraz tylko poczekać aż piekarnik będzie wolny. Co nastąpi wkrótce, gdyż już czuć aromat jabłecznika, który aktualnie się piecze. Tak z doświadczenia zaobserwowałam, że zdecydowana większość wypieków jest prawie gotowa gdy ich zapach wydobywa się na zewnątrz. Bywa to pomocne, bo czasem jak trzeba coś innego zrobić w międzyczasie to jest to lepszy sygnał niż ten dawany przez minutnik.

Tak jak przypuszczałam czas pieczenia  placka się skończył. Oznajmił to dobitnie minutnik którego automatyczne uciszyłam. Otwieram piekarnik i ta woń wydobywająca się z środka jest obezwładniającą. Zaciągam się tym zapachem i gdyby nie to, że pora ostrożnie wyciągnąć wypiek to mogłabym tak stać wieczność. No cóż zróbmy to co należy i zróbmy to dobrze. Odkładam jabłecznik na specjalną tace i wkładam szybko trzy tace ciasteczek, aby urządzenie nie straciło zbyt wiele temperatury. Ciasta upieką się szybko i zostanie tylko udekorować babeczki, które aktualnie pieką się w drugim piekarniku. Mama ubija masę więc ja wyciągam owoce i barwniki, dopiero za chwilę zacznie się prawdziwa zabawa z tworzeniem małych dzieł sztuki.

To jest takie przyjemne uczucie gdy słońce dopiero zaczyna wschodzić, a dzień już jest tak miło rozpoczęty, że uśmiech na mojej twarzy jedynie się powiększa. A myśl, że właśnie tak będą wyglądać moje najbliższe dni sprawia, że robi mi się ciepło na sercu.

Urocza Puchonka || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz