•11•

271 19 11
                                    

Dream zerwał się z łóżka jakby porażony prądem. W pośpiechu zbiegł schodami na dół i wziął z stołu kluczyki od auta
- Gdzie jedziesz?
- Jadę ratować pewnego człowieczka
Powiedział z smutkiem i wybiegł z budynku blondyn. Zaczęło robić się powolutku jasno. Dream spojrzał w gwiazdy i podbiegł do czarnego auta. Szybko włączył zapłon tym samym zapalając auto i wrzucając bieg dodał gazu. Wyjechał z terenów bazy i pokierował się w stronę ogromnego mostu na którym zostawił nic niewinnego bruneta...i teraz to Dream obwiniał się za wszystko. Z żalem jechał rozpędzonym autem a daleko daleko przed sobą zauważył małą osóbkę siedząca na barierce. Słonce zaczęło po woli wstawać do życia aby ponownie rozświetlić całą Hiszpanię. Gdy zbliżył się do tej osóbki agresywnie zaparkował samochód bokiem do jezdni uniemożliwiając przejazd jednym z pasów.
Chłopak wyszedł szybko z auta zamykając drzwi i zaczął powoli podchodzić do George'a
- Dream...? To wszytko moja w-wina gdyby nie J-Ja wszyscy byście żyli... J-ja wam tylko kłopotów narobiłem
Ledwo co to wypowiedział przez łzy które ciągle spływały mu po policzkach.
- Wszędzie g-gdzie tylko jestem robię p-problemy. Jak m-mnie nie będzie nie będzie problemów...
Wypowiedział brunet który wpatrywał się w wschód słońca przy tym delikatnie uśmiechając się przez łzy. Jego oczy wyrażały wiele bólu oraz smutku
- Mylisz się George... A nawet gdybyś robił "problemy" to co? Nie przeżyłbym tych świetnych oraz zabawnych chwil. Mój ex dalej by żył-
- Ale jednak... stwarzam p-problemy!
Zmieszany blondyn zaczął powoli i po cichu podchodzić do bruneta który wpatrywał się w zachód
- Uwierz mi beze mnie będzie lepiej... Mi też będzie lepiej
Gdy chłopak miał już zeskakiwać w dół bezpieczne i ciepłe raniona blondyna objęły go nie pozwalając mu na spadnięcie. George zaczął słabo krzyczeć oraz wiercić się próbując przy tym wydostać się
- Dlaczego nie pozwalasz mi o-odjeść?!
Powiedział płacząc lecz blondyn nie odpowiedział
- Już jesteś bezpieczny...
Odparł Dream. A gdy George przestał się już wiercić zaczął głaskać go po jego włosach. Chłopak dalej płakał. Po chwili George odwrócił się i spojrzał na Dream'a. Z jego oczu dalej ciekły łzy ale brunet nie zwrócił na to uwagi tylko pocałował zszokowanego blondyna w jego malinowe i delikatne usta. Po kilku sekundach jednych oderwał się i płacząc wtulił się w klatkę piersiową chłopaka przy tym przepraszając go
- Ja P-Przepraszam Dream...!
Blondyn nie odpowiedział tylko pocałował jego włosy i mocniej przytulił. Policzki ich obojga zaszły rumieńcem a ich serca rozgrzało dziwne ale przyjemne ciepło
- Czemu przepraszasz za coś miłego?
-...
Chłopcy oglądali przepiękny wschód słońca lecz po chwili zerwał się wiatr przez co George'a przeszedł dreszcz
- Możemy już iść?
Blondyn spojrzał w prawo ponieważ usłyszał znajomych dźwięk
- Musimy już iść
George zszedł z barierki i wraz z Dream'em pobiegli do auta. Gdy go niego wsiedli George popatrzył się w prawo widząc nadjeżdżające auto wyciągnął lekko rękę a Dream podarował mu czarny karabin
- Już mnie zaczynają wkurwiać...
Powiedział z delikatną złością George i wycelował bronią w stronę radiowozów. Strzelał po prostu w prawo... Udało mu się jakimś cudem trafić w opony przez co rozpędzone auto straciło panowanie i wjechało w metalowe barierki które maszyna rozerwała bez problemu tym samym spadając do wody
- Zmywamy się już!
Dream na znak chłopaka odpalił auto i z piskiem odjechał z miejsca zdarzenia. Chłopcy odetchnęli z ulgą...
- Dream?
- Hm?
- Jak masz tak naprawdę na imię?
- A co...?
Spytał z zdziwieniem i podejrzeniem chłopak
- Po prostu jestem ciekaw. Chce wiedzieć jak na prawdę ma na imię mój pierwszy i najprawdziwszy w życiu przyjaciel
Dream'a troszkę zabolały te słowa z dwóch powodów. Jednym z nich było to że George nigdy nie miał prawdziwych przyjaciół a drugim powodem było to że Dream czuje do niego prawdopodobnie coś więcej nie przyjaźń
- Nigdy nie miałeś przyjaciół?
- Nie...
- Oh.. To straszne...
- Można tak rzec ale... Nauczyłem się z tym żyć. To jak powiesz mi?
Blondyn był przekonany że po wszystkim co przeszli może powiedzieć brunetowi o wszystkim
- Clay. Mam na imię Clay
- Clay Davidson
Powiedział cicho sam do siebie lekko zarumieniony George
- Hm?
- Nic nic... Ładne imię
- Dzięki Gogy
Brunet delikatnie uśmiechnął się i odwrócił się w stronę szyby wbijając swój wzrok w piękny pomarańczowy wschód...

[ Time skip ]

Chłopcy weszli do domu dotalnie padnięci. Tej nocy w ogóle nie spali
- Clay która godzina?
Blondyn spojrzał na swój wyświetlacz telefonu i odrzekł
- 6:16...
- Boże...
George słabo wszedł schodami na górę i poszedł do sypialni Dream'a która była także jego sypialnią. Wyjął telefon i zaczął oglądać jakieś swoje zdjęcia. Po chwili do pokoju wszedł blondyn. Zdjął z siebie bluzę oraz koszulkę i spodnie po czym położył się na jednej stronie łóżka i położył się na brzuchu. George po chwili zaczął drapać chłopaka delikatnie po plecach co było cholernie przyjemnym uczuciem
- Ale tu zajebiście wyszedłem
George uśmiechnął się a Dream odwrócił swoją twarz
- Ty zawsze wyglądasz świetnie
- Dzięki...
Powiedział zarumieniony chłopak po czym zaczął przyglądać się zdjęciu które przedstawiało jego oraz wybuchająca białą mennicę za nim
- Może połóż się już spać...?
- Masz rację
George odłożył telefon na stolik nocny po czym rozebrał się do bielizny i położył się na jednej z stron łóżka. Brunetowi było odrobinę zimno ale po chwili ciepłe ciało chłopaka obok objęło go przez co było mu ciepło oraz bezpiecznie a jego policzki ponownie zarumieniły się. Było to także jedne z  najprzyjemniejszych uczuć na świecie. George zasnął z spokojem mając u boku swój cały świat...

Koniec rozdziału 11
890 słów

Napad | DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz