Rozdział 1

4.8K 183 51
                                    

Zaparkował samochód przed wielkim budynkiem, na miejscu wyznaczonym tylko dla niego. Podwinął delikatnie rękaw swojego płaszcza spoglądając na zegarek, na którym dochodziła godzina siódma. Płynnym ruchem wysiadł ze swojej czarnej Audi rzucając na nią spojrzenie po raz ostatni.

Czarny lakier błyszczał nawet przy pochmurnej pogodzie, a dwudziestodwu calowe ciemne felgi przyciągały oko.

Odwrócił głowę w stronę wieżowca, gdy poczuł jak zahaczył o coś swoim ramieniem. Piękna, długonoga szatynka uśmiechnęła się w stronę mężczyzny. Zignorował ją rzucając znudzone spojrzenie i wchodząc szybkim krokiem do budynku.

Zawsze to robiły i się uśmiechały w taki sposób, próbując nawiązać z nim chociażby kontakt wzrokowy. Nie zwracał na to uwagi lub naprawdę dobrze to ignorował, ponieważ żadna z nich nie wzbudzała w nim zainteresowania.

Trzymając w jednej dłoni teczkę kierował się prosto do swojego gabinetu, gdy na jego drodze wyrosła szczupła, ciemnowłosa kobieta. Była ubrana w czarną, przylegającą spódnicę kończącą się tuż przed kolanem oraz w białą koszulę, jak większość pracowników.

— Dzień dobry, panie Walker — powiedziała przybierając szeroki uśmiech na twarzy. — Jeden klient nalegał pilnie na spotkanie dzisiaj, nawet wpadł tutaj z samego rana. Przekazałam mu, że mogę go wcisnąć przed lunchem.

— W porządku, Suzy — odparł.

Zdjął z siebie ciemny płaszcz, a następnie z aktówki wyjął laptopa. Zasiadł wygodnie na fotelu, opierając ręce na biurku i wsunął nos w ekran.

Uniósł podbródek, gdy zobaczył w swoim gabinecie Suzy.

— Zaprowadziłam go do sali konferencyjnej — oznajmiła beznamiętnie.

Poprawił rękawy marynarki i wstał z fotela udając się do windy.

Kiedy dotarł dwa piętra niżej zatrzymał się niespełna kilka kroków od mężczyzny, który siedział przy wielkim stole z rzędem pustych, jasnych krzeseł. Ciemnowłosy gość poderwał głowę na jego widok i wstał z krzesła.

Wędrując wzrokiem po jego twarzy był niemalże pewnie, że już się spotkali, a gdy zamienili ze sobą pierwsze zdanie — utwierdził się w tym.

***

Otworzyła szeroko oczy, gdy obudził ją budzik nastawiony na godzinę szósta. Poderwała głowę spoglądając na okno, gdy zauważyła ciemne chmury. Opadła na materac przykrywając poduszką twarz.

Od zawsze była pracowitą osobą, dlatego w wieku szesnastu lat zamiast siedzieć dwa miesiące w domu podczas wakacji, wolała iść do pracy i zarabiać chociażby na własne zachcianki. Jednak przychodziły dni takie jak te, że chciałaby leżeć i nic nie robić.

Nie lubiła takiej pogody, gdyż mogłaby wtedy przesiedzieć cały dzień w łóżku. Ta rutyna też ją niegdyś dobijała, szła do pracy robiąc praktycznie co dzień to samo i wracała do pustego mieszkania, gdzie nawet nie miała z kim zamienić słowa.

Była w dwumiesięcznym związku z Derekiem, którego poznała w pracy. Mimo to czuła się samotna, bo zwykle spotykali się raz na dwa tygodnie.

Wstała niechętnie udając się prosto do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą i nałożyła delikatny makijaż na twarz składający się z podkładu, pudru, pomalowania rzęs i delikatnie brwi. Miała bardzo delikatny typ urody i nigdy nie miała większych problemów z trądzikiem. Blada, ale smukła twarz pasowała do niej, choć nie lubiła tego w sobie.

W ogóle siebie nie akceptowała uważała, że ma same wady i miała mnóstwo kompleksów. Dlatego zwykle ubierała przylegające jeansy z wysokim stanem i dużo za dużą bluzę, sięgającą prawie do kolan.

H A P P I N E S S  #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz