Rozdział 22

1.5K 60 52
                                    

Skończywszy pracę szybciej, zajechał do pobliskiego sklepu po zakupy na dzisiejszą kolację z rodzicami. Wpadł pośpiesznie do kamienicy, zostawiając torby w kuchni i pognał od razu pod prysznic. Na tę chwile narzucił na siebie wygodne dresy i zwykłą koszulkę, kiedy po kolei zaczął wyjmować produkty i układać je na blacie kuchennym.

Szparagi dokładnie umył i wrzucił do wysokiego garnka, aby delikatnie się gotowały. W międzyczasie obrał ziemniaki i przyprawił je oraz wymieszał w oleju, układając na płaskiej blaszce. Wyjął łososia z opakowania, krojąc na podłużne kawałki i ułożył również na tacce do piekarnika.

Kiedy danie powoli piekło się w piekarniku, pokroił jeszcze koperek i zrobił do tego wszystkiego sos. W końcu opróżnił ostatnią torbę z zakupami i wsadził białe wino do lodówki, zapominając o tym całkowicie, gdyż mógł zrobić to na samym początku.

Wyjął już ugotowane szparagi, przysmażył je delikatnie na specjalnej patelni do grilla. Reszta wciąż siedziała w piekarniku, więc pognał na górę.

Włożył zwykle, ciemne spodnie w kart oraz do tego białą koszulę, pozostawiając odpięte dwa guziki. Użył swojego ulubionego perfum Dior Sauvage, następnie wracając na dół.

Wyjął cztery talerzyki, sztućce również w tej samej ilości oraz lampki na wino. Ułożył wszystko ładnie na okrągłym stole jadalnianym, usłyszawszy dzwonek do drzwi. Zmarszczył wyraźnie brwi, spoglądając na zegarek, na którym było ledwie dziesięć minut po szóstej.

Ułożył ostatnią serwetkę, gdy w końcu podszedł do drzwi i otworzył je. Podniósł wzrok, a na jego twarzy mimowolnie wdarł się uśmiech.

— Jesteś już — powiedział, kiedy stała w progu drzwi.

— Chyba to nie problem, że jestem szybciej? — zapytała, taksując go wzrokiem od góry do dołu. Aż czuła jak się pod nią nogi uginają, gdy koszula była rozpięta, a ciemne włosy zaczesane do tyłu.

— Nie — zaprzeczył stanowczo, kręcąc głową. — Wejdź, proszę.

Wskazał gestem dłoni, delikatnie się przesuwając, aby mogła wejść do środka. Odgłos wysokich szpilek rozniósł się w ciszy budynku, kiedy przeszła prosto do kuchni.

Przełknął gulę, która ugrzęzła mu w gardle na widok Julii. Wyglądała obłędnie w bordowej, mocno opiętej sukience, która odsłaniała jej ramiona. Idealnie komponowały się do tego czarne szpilki, odsłaniające palce u stóp. Odprowadził ją wzrokiem, czując narastające pożądanie, w końcu zamykając drzwi wejściowe.

— Coś ci pomóc? — zapytała obracając się na pięcie, w stronę Victora.

Stanął kilka kroków przed kobietą, ponownie zawieszając wzrok na jej szczupłej sylwetce.

— Właściwie to tak — odparł. — Zamierzałem jeszcze zrobić szybką sałatkę, a jest parę rzeczy do pokrojenia i nie wiem czym sam się wyrobię.

— W porządku.

Odłożyła torebkę na stołek przy wyspie kuchennej i zajęła miejsce po drugiej stronie. Rzuciła okiem na kuchenkę, na której stał przygotowany sos.

Podszedł leniwym krokiem, podwijając rękawy koszuli na wysokość łokci. Wyjął z szuflady dwie deski do krojenia i noże, kładąc również wcześniej umyte warzywa.

— W kostkę? — spytała.

— Tak. — Odpowiedział, kiedy stali obok siebie, co chwila stykając się łokciami.

Zerkał ukradkiem na kobietę, czując wyraźne napięcie między nimi. W tej samej chwili podszedł do piekarnika, spoglądając na zegarek i stwierdzając, że łosoś oraz ziemniaki są już gotowe, więc go wyłączył.

H A P P I N E S S  #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz