Rozdział 14

1.9K 69 38
                                    

Poderwał głowę znad laptopa, usłyszawszy stłumiony krzyk. Wstał powoli, wychodząc na korytarz i znajdując się tuż obok schodów, na piętrze. Stawiał ciche kroki, kiedy ponownie usłyszał wrzask zza drzwi, tym razem głośniejszy.

Otworzył je pośpiesznie, gdy zauważył, jak blondynka kręci się na łóżku. Podszedł bliżej, siadając tuż obok dziewczyny. Spała, lecz najwidoczniej śnił się jej jakiś koszmar.

Dotknął ramion kobiety, aby ją uspokoić, po czym powiedział cichutko:

— Julia — chciał, aby w końcu uniosła powieki. — Obudź się.

Otworzyła raptownie oczy, podrywając się do pozycji siedzącej. Czuła, że ma wilgotne policzki od płaczu, kiedy popatrzyła na Victora.

Siedział w ciszy, dając jej dojść do siebie. Po prostu na nią patrzył, beznamiętnym wyrazem twarzy.

Przetarła twarz dłońmi, czując szybsze bicie serca. Czasami miewała okropne sny, z których nie mogła się wybudzić. Jedynie jej krzyk lub płacz sprawiał, że mogła przerwać ten stan.

— W porządku? — zapytał niepewnie, błądząc wzrokiem po twarzy dziewczyny.

Jedynie przytaknęła w odpowiedzi.

Rozejrzała się dookoła, podziwiając jasne wnętrze pokoju, w którym spędziła noc. Czuła suchość w gardle, kiedy próbowała przełknąć ślinę.

— Mogę napić się wody? — wydukała cicho.

— Oczywiście. — Wstał z łóżka, wyciągając w jej kierunku dłoń. — Chodź.

Rzucił krótko, kiedy powoli wynurzyła się z wielkiego łóżka i chwyciła go za rękę. Zeszli schodami w dół, następnie przechodząc do kuchni. Czuła chłód na gołych stopach od podłogi, będąc tylko w jego koszulce i swojej bieliźnie.

Wskazał gestem dłoni, aby usiadła przy wyspie kuchennej na krześle.

Obserwowała go, podziwiając szerokie ramiona, na których przylegał taki sam biały T-shirt, jaki miała na sobie. U góry dość mocno oplatał jego ciało, mocno zaciskając się na mięśniach rąk, a u dołu delikatnie luźniej. Szare dresy były miłym, a rzadkim widokiem, różniący się od garniturów jakie miała zwykle okazję go widzieć.

Postawił szklankę tuż przed jej dłońmi, spoczywającymi luźno na blacie.

— Mogę cytrynę do tego?

Przytaknął, ponownie odwracając się do niej tyłem.

Upiła w końcu kilka łyków, kiedy stanął naprzeciw niej. Napotkała spojrzenie niebieskich tęczówek, widząc w nich wyraźną troskę. Twarz miał łagodną i spokojną.

— Jak się dziś czujesz? — zapytał, przechylając głowę w bok.

— Lepiej.

Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie czuła się tak jak wczoraj, chociaż delikatnie bolała ją głowa, pewnie od namiaru alkoholu.

— Chcesz porozmawiać? — podszedł do niej bliżej, znajdując się niespełna trzydzieści centymetrów od dziewczyny.

— Chyba musimy.

Rzekła, kiedy ponownie wyciągnął dłoń w jej kierunku. Bez chwili namysły, trzymając w jednej ręce szklankę z wodą, podała mu drugą. Szła za nim, tym razem schodami prowadzącymi na dół.

Jeszcze nie była w tej części jego kamienicy. Lustrowała każdy najmniejszy szczegół, kiedy już całkowicie zeszli ze schodów.

Całe przeszklone pomieszczenie, znajdowało się na początku budynku. A w niej mieściła się domowa siłownia, wyposażona w wszelkiego rodzaju sprzęty. Dalej, naprzeciw schodów pomieszczenie wielkości siedmiu metrów kwadratowych z jasnymi drzwiami w kolorze lipy.

H A P P I N E S S  #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz