Dzisiejszy dzień w pracy Julii należał do innych. Między innymi dlatego, że nie mogła już doczekać się końca swojej zmiany, z dwóch względów: po pierwsze miał ją odebrać Victor, a po drugie była cały dzień sama.
Lois miała dwa dni wolnego od pracy, ponieważ właśnie teraz zdecydowała się wykorzystać dwudniowy voucher na wyjazd do spa od przyjaciółki.
Dość mocno odczuła cały dzień samej w ten piątkowy, zwykły dzień. Ostatnimi siłami wytarła stoliki, wracając na zaplecze po swoje rzeczy. Położyła je na blacie, tuż obok ekspresu do kawy i przeszła do nałożenia krzeseł na stoły by móc umyć podłogę.
Wtem usłyszała dźwięk dzwonka, który zawsze zapowiadał nowego klienta, gdy się otwierały drzwi. Uśmiechnęła się pod nosem, gdyż stała akurat odwrócona tyłem do wejścia, po czym rzuciła:
— Jesteś przed czasem, nie było korków o tej godzinie?
Cisza.
Głucha cisza, słysząc swój własny oddech.
To było niepodobne do mężczyzny, aż czuła w kościach, że coś jest nie tak. Brak nawet hałasu stawianych kroków. Przymknęła niechętnie oczy, wypuszczając cicho powietrze z płuc. Nigdy jeszcze nie wpadł tutaj, nie przywitając się pierwszy czy choćby nie wypowiadając żadnego słowa.
Prawie bezszelestnie, obróciła się na pięcie. Całe powietrze z niej uszło i straciła kolory z twarzy, kiedy ujrzała sylwetkę swojego byłego tuż obok drzwi. Wzdrygnęła się niespodziewanie, wypowiadając szeptem:
— Co ty tu robisz, Derek?
Uśmiechnął się kpiąco, po czym wyjął ręce z kieszeni bluzy. Zdjął kaptur, zbliżając się powolnymi krokami ku Julii. W pewnym momencie stanął metr od niej. Poczuła, że traci grunt pod nogami, a serce o mało co nie wyskoczy z piersi.
— Chciałem cię zobaczyć — wychrypiał, niskim głosem.
— Co? — wypowiedziała słowo, nim zdążyła zarejestrować, kiedy to wyszło z jej ust.
— A raczej chciałem zobaczyć prywatną dziwkę pana Walkera — prychnął pod nosem, robiąc kolejny krok do przodu tak, że ich klatki piersiowe niemalże się stykały.
Tym jednym słowem poczuła nagle w całym ciele wszechogarniającą ją złość. Miało go po prostu dość, po same dziurki w nosie. Jego towarzystwo było dla dziewczyny irytujące, a głównie z tego względu, iż znowu było czuć od mężczyzny mocny alkohol.
Nie chciała się go bać, nie miała najmniejszej ochoty znowu się przed nim ugiąć i uronić chociażby jednej łzy. Chciała być silniejsza, więc cała złość w tym momencie uleciała z Julii, kiedy podniosła rękę ku górze i wymierzyła mu siarczysty strzał w policzek.
Jego głowa automatycznie wystrzeliła w bok. Jedną ręką pomasował szczękę, po czym wrócił spojrzeniem do blondynki.
— Popełniłaś błąd — syknął, niemalże wściekle.
Nim zdążyła zareagować co się w ogóle dzieje, została przyszpilona do ściany. Nie mogła złapać tchu, a to dlatego, że jego dłoń oplotła szyję kobiety.
W tym momencie uświadomiła sobie jaki był chory. Nie mogła uwierzyć, że dopuściła takiego człowieka do siebie. Przebywał u niej w mieszkaniu, a tak naprawdę był nieobliczalny. Wszystko też działo się za sprawą alkoholu i to co z nim robiło, ale to nie był już jej interes.
— Co może się mylę? — ścisnął jej szczękę drugą ręką, tak aby spojrzała mu w oczy. — Najpierw mu obciągnęłaś, czy wziął cię od tył?
CZYTASZ
H A P P I N E S S #1
RomancePo ciężkiej przeszłości, Julia czuję się nieszczęśliwa, a na jej sercu pozostał tylko ślad smutku oraz pustki. Przeprowadzka do Nowego Jorku nie okazuje się całym lekiem na zło. Dotychczasowy związek, który zaczął się pięknie, okazuje się jedną wie...