Spowiedź.

28 6 1
                                    

W wir porwany lub codzienny taniec,
Obowiązków i kłopotów dzisiejszego dnia,
Stoję nad przepaścią, widzę życia kraniec.
I krok mnie tylko dzieli, by dotrzeć do dna.

Przekleństwo się ciśnie na zmęczone usta.
Prawdę mówił Nietzche, rzecząc o otchłani.
Z oka, prosto w przepaść, spada łza kroplista.

Piasek tylko błyśnie, kiedy kolanami
I tym hukiem smutku bezwładnego ciała,
Hołd oddaję śmierci.

Jakby ta, co tkała linię mego życia,
Uznała, że czas przynieść dobre dla mnie wieści.

Płaczę,
Łzy koryta rzeźbią w mojej twarzy.
Delikatne, łagodne jak skrzydła motyla,
Anubis me serce na Sądzie Życia waży,
Nie widzę... powiedz... szala się przechyla?

Napisano:
22 marca 2022 roku

Refleksje Północy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz