Czytam z fascynacją o tym, co minęło.
O wojnie i pokoju, o przeróżnych sporach.
I tak sobie myślę... nagle mnie coś tknęło,
Więc drżę, jak w febrze, lub złych snach i zmorach.Powietrze jest, te same, ta sama pogoda,
Jak niegdyś, gdy spokój przerwał huk okropny,
A pod jabłonią stała babcia, jeszcze wtedy młoda,
Gdy z nieba spadały pociski i bomby.Teraz jest tak samo- uświadamiam sobie.
Lub będzie, sam nie wiem, ale coś nadchodzi.
Więc drżę, gdy wracają zapomniane fobie.
A każda, krew i ciało coraz bardziej mrozi.Powietrze jesienne prochem zapachniało.
Chociaż wokół kwiaty, czerwieniutkie róże.
Serce się zaciska, jakby bić nie chciało.
Sam sobie długiej przyszłości nie wróżę...Boże, opuściłeś naród twój oddany?
W chwilach niepewności, do ciebie się zwracam...
Panie, ja się boję... Czy my umrzeć mamy?
Czuję dotyk na ramieniu, gdy do świata wracam.Sen to był lub zmora, lub widmo przeszłości,
Odegnane czujną ręką mojej drogiej mamy.
Wizje te nas dręczą, dzieci potomności...Piszę to dla Ciebie, bez reszty oddany...
Słyszę krzyk na mieście...
Babciu moja droga!
Znów jest niebezpiecznie...
Powróciła trwoga!Napisano:
23 lutego 2022 roku