-21-

1.4K 116 23
                                    

Chłopcy siedzieli razem w parku na ławce, jedząc pierwsze w tym roku lody.
Obaj byli zadowoleni z tego, jak spędzają ten czas.
Jedli w ciszy, czasem wymieniając jakieś uwagi, i obserwowali otoczenie.

Bakugo przestał wpatrywać się w kołyszące się na wietrze drzewa i bardziej wetknął nos w szalik, oraz spojrzał na Izuku.
Lustrował go chwilę wzrokiem i zjechał nim na jego prawą rękę.

Trudno było mu uwierzyć, że teraz ma w niej metalowe śruby.
Zaczął przyglądać się jego prawej dłoni.

Była zniekształcona, przypominała bardziej rękę staruszka, bądź mężczyzny w podeszłym wieku, a nie osiemnastolatka.
Miał na niej mnóstwo blizn, a na prawym ramieniu również miał jedną bardzo dużą.

-Kacchan. -Wyrwał go z zamyślenia głos towarzysza, więc uniósł wzrok na jego twarz. -Coś się stało? -Zmartwił się Izuku, widząc niewyraźny wyraz twarzy kolegi.

-Nie. -Odpowiedział krótko i skończył jeść swoje lody. -To nie był dobry pomysł jeść lody w taką pogodę.

Izuku uśmiechnął się delikatnie i sam, gdy skończył, schował ręce do kieszeni kurtki.

-Być może.

Między nimi zapanowała przyjemna cisza, podczas której wsłuchiwali się w śpiew jakiegoś ptaka.

-Zaatakował cię jakiś złoczyńca?

-Hę? Dlaczego pytasz? -Zdziwił się blondyn.

-Poprostu, przypomniało mi się, jak zaatakował cię błotniak i... -Nie dokończył, gdyż Katsuki mu przerwał całkiem innym tonem głosu niż mówił do tej pory.

-Akcja z błotniakiem to już przeszłość, to było dawno. Nie wspominaj o tym.

-Pomogłem ci. -Odpowiedział spokojnie zielonowłosy, zwracając głowę do Katsukiego.

Mówił spokojnie, ale starał się tym ukryć jego zdziwienie i podenerwowanie.

-Tch. -Bakugo zmarszczył brwi. -Nie pomogłeś, sam sobie poradziłem.

-Lubię ci pomagać. -Zignorował to, co powiedział starszy.

-Nie masz powodów, by mi pomagać. -Ton starszego ponownie się zmienił.

Był teraz zły, dało się to wyczuć i rozpoznać po jego wyrazie twarzy.
Wiedział, że by sobie nie poradził, lecz jego duma na, aż tyle, nie pozwalała. Nie przyzna się mu, że on, będąc silniejszy, już w tamtym czasie, i lepszy od Izuku, nie mógł sobie poradzić z jakimś byle złoczyńcą.

-Mam.

-Jakie to są niby powody, hm?

-Chcę być bohaterem.

Midoriya patrzył na niego już mniej spokojnym wzrokiem, w którym dało się dojrzeć szok i jeszcze coś, czego blondyn nie umiał nazwać, albo nie chciał.

Młodszemu zrobiło się przykro, ale nie dał tego po sobie znać. Wpatrywał się w Bakugo ze spokojnym i opanowanym wyrazem twarzy.
Nauczył się panować nad uczuciami.

Katsuki, widząc, że ten nie podaje bardziej konkretnych powodów, zirytował się bardziej. Podniósł się gwałtownie z ławki.

-Zapamiętaj to sobie, nerdzie. Ja nie potrzebuję, nie potrzebowałem, i nigdy nie będę potrzebował twojej pomocy. -Wypowiedział to, dając akcent na ważniejsze słowa.

Wcisnął bardziej ręce do kieszeni płaszcza, a nos schował w szaliku, i odszedł gniewnym krokiem.

•••

Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz