16. Kłamstwa i zaufanie

902 91 39
                                    

Komnata Tajemnic była wszystkim o czym marzył. Kiedy tylko dostał prawdziwy identyfikator Draco miał ochotę od razu przemienić się i pognać do klubu.

Z chwilą, z którą maska pokryła jego twarz, poczuł, jakby wreszcie mógł oddychać. Klubowa muzyka wypełniła go pulsującym rytmem. Serce przyśpieszyło, dołączając do rytmu. To było to miejsce. Miejsce, które pokochał od pierwszej chwili.

Uśmiechnął się. Czekanie zdecydowanie się opłaciło. Wszystko było tak, jak w opowieściach wuja. Idealne.

Muzyka przycichła, a światło przyćmiło.

— Wybiła pierwsza, wiecie co to znaczy!

Entuzjastyczne okrzyki powitały głos, płynący z głośników.

— Zaczynamy mistrzostwa!

Draco uśmiechnął się. Wiedział, co musi zrobić. Już poprzedniego dnia wypytał pijanego Blaise o najlepszego tancerza klubu.

— Kto jest chętn-

— Wyzywam Księcia Półkrwi — powiedział pewnie, idąc w stronę ringu.

Tłum rozsunął się, robiąc mu przejście. Jego serce biło z ekscytacją, kiedy widział zaskoczenie i ciekawość na ich twarzach. Rozejrzał się, uśmiechając się kącikiem ust.

Powietrze uciekło z jego płuc, kiedy go zobaczył.

Zielone oczy spojrzały na niego z zainteresowaniem i ekscytacją.

Te same zielone oczy, które śniły mu się od lat. Od pierwszej chwili, kiedy zobaczył go, oglądającego go przez szparę w drzwiach i wiele chwil potem, kiedy odrzucił jego przyjaźń i mijał go każdego dnia na korytarzu.

Przełknął ślinę, modląc się w myślach, by go nie poznał. Potter nie mógł wiedzieć. Nie kiedy wreszcie zaczęło się między nimi układać. No dobrze, układać to za duże słowo, ale coś zaczęło się dziać skoro nie rzucił się mu do gardła w pociągu, prawda?

Jednak teraz nie był odrzuconym chłopcem. Był tancerzem, który zamierza zdobyć należny mu tytuł. Nie miał czasu na zagrywki swojego serca.

Uśmiechnął się zadziornie, kiedy ich wzrok się spotkał. Zignorował to, jak jego serce przyśpieszyło na jego widok. Puścił mu oczko z satysfakcją przyglądając się jego zmienionemu wyrazowi twarzy.

Może choćby tutaj mógłby coś dla niego znaczyć.

Podszedł bliżej, rzucając mu wyzwanie wzrokiem.

— Książę — powiedział, kłaniając się teatralnie.

Książę przygryzł wargę, powstrzymując uśmiech. Podszedł do niego bliżej i Draco wstrzymał oddech. Książę złapał go za brodę i uniósł do góry, sprawiając, że ich oczy się spotkały. Draco poczuł, jak jego policzki pokrywa zdradziecki rumieniec.

— Jak się nazywasz, śliczny? — zapytał Książę, uśmiechając się zadziornie.

Jego serce przyśpieszyło na to określenie.

— Przyszedłem tu tańczyć, nie gadać — powiedział Draco, odtrącając jego dłoń.

Książę przeczesał gęste loki palcami i uśmiechnął się zadziornie. Serce Draco przyśpieszyło niemal boleśnie.

— Przyjmuję twoje wyzwanie.

Muzyka popłynęła z głośników, zagłuszając szalejący tłum.

Zieleń i srebro złączyły się w tańcu.

***

Publiczność krzyczała i wiwatowała, ale nie miało to żadnego znaczenia. Liczyli się tylko oni i łączący ich taniec.

Just dance | Drarry✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz