Jak się dowiedziałaś?

265 6 6
                                    


Pov Arina

Wróciłam do sypialni i zobaczyłam, że Thyme patrzy na bukiet róż który wczoraj kupiłam u Kaning.

-To dla ciebie, będę musiała się zbierać.-powiedziałam lekko się uśmiechając a on odwzajemnił uśmiech.

-Jeszcze raz przepraszam i dziękuje, że mi wybaczyłeś.-powiedziałam i ukłoniłam się po czym skierowałam się do drzwi ale przeszkodził mi thyme który potargał mnie po włosach na co ja prześmiewczo uderzyłam go torebką  i zadzwoniłam po ubera. Samochód podjechał po 5 minutach po czym wsiadłam do niego i podałam adres do domu.

Ten dzień będzie trudny, mama będzie zła, że nie zaopiekowałam się Emolą zwłaszcza, że jest moją młodszą siostrą, chociaż po tym co przeczytałam nie jestem pewna czy w ogóle ktoś z stamtąd jest moją rodziną.

Uber podjechał pod mój dom więc podałam mu pieniądze po czym wzięłam duży oddech i weszłam do domu. Od razu poczułam bardzo ładny zapach, zdjęłam buty i poszłam w stronę jadalni. A w niej zobaczyłam Tatę, Emole która wydawała się niezadowolona z tego, że tu siedzi i mamę która obecnie robiła coś w kuchni.

-Dzień Dobry.-powiedziałam podchodząc bliżej a Emola natychmiast wstała z krzesła i rzuciła mi się w ramiona, łagodnie się uśmiechnęłam po czym oddałam uścisk, usłyszałam stukot szpilek i zauważyłam mamę która stała w progu uśmiechnięta od ucha do ucha. 

Mimo, że moja mama miała już swoje lata wyglądała bardzo młodo. Emola mnie puściła i od razu ruszyłam do mamy po czym ją przytuliłam na co ona zrobiła to samo.

-Cześć córeczko, usiądź przy stole zaraz będzie obiad.-powiedziała na co kiwnęłam głową i zrobiłam to co kazała a mama poszła do kuchni.

No tak jest już obiad a nawet nie jadłam śniadanie bo ktoś nie raczył mnie obudzić. Przeklinałam w myślach Thyme.

-Więc... Gdzie byłaś?-zaczął tata na co znieruchomiałam.

-U Goryii, mojej przyjaciółki.-powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Cieszę się, że zaprzyjaźniłaś się z innymi.-powiedział widocznie zadowolony.

Resztę spędziliśmy w ciszy, ale nie była to raczej niezręczna cisza, ta należała do bardziej przyjemniejszych. Po paru minutach przyszła mama i zaczęła kłaść na stół różne dania. Mówiłam, że moja mama kocha gotować i bardzo dobrze jej to wychodzi? Nie? To teraz mówię.

I usiadła naprzeciwko mnie.

-Więc jak ci Arina idzie w szkole?-zapytała mama nakładając sobie jedzenie.

-Jest... w porządku, poznałam wiele osób.-odpowiedziałam biorąc łyk wody ze szklanki.

-To dobrze, cieszę się, że w końcu możemy rodzinnie porozmawiać.-powiedziała biorąc kęs do buzi.

-Mamo.-powiedziałam poważnie przez co spojrzała na mnie niezrozumiale.

-Nie powinnam tak do ciebie mówić, wcale nie jesteś moją mamą. I nie jesteście moją rodziną, prawda?-zapytałam z poważną miną na co ona zdziwiona odłożyłam widelec na talerz i zmartwiła się.

-Jak się dowiedziałaś?-zapytała na co ja westchnęłam.

-Widziałam papiery na biurku...-powiedziałam nie wiedząc jak nazwać osobę przy której siedzę i którą nazywałam tatą.

-Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej. Naprawdę tego żałuje, obiecuję, że ci to wytłumaczę ale nie dzisiaj.-powiedziała wstając od stołu i idąc w stronę biura.

-Nie dzisiaj?! Nigdy nie masz na nas czasu! Ciągle mówiłaś, że "jutro porozmawiamy", i co? Teraz gdy mamy okazję porozmawiać, znowu mówisz to samo?!-Podniosłam się z krzesła i walnęłam pięściami o stół przez co szklanka która była na stole zleciała na podłogę po czym się rozbiła. 

-Nie podnoś głosu na matkę!-Krzyknął "tata" przez co ja na niego spojrzałam z wyrzutami.

-Ona nie jest moją matka! A ty nie jesteś moim ojcem! Nikt z was nie jest moją rodziną! Nie rozkazuj mi!-Krzyknęłam przez co ucichli i po raz pierwszy od kłótni spojrzałam na Emole, która była zmartwiona i spuściła głowę.

Westchnęłam po czym skierowałam się do swojego pokoju.

-To nie prawda.-powiedział "tata" przez co ustałam i nawet się nie odwróciłam.

-Nie chodzi o to, że nie jesteśmy spokrewieni. Chodzi o więzi które nas łączą.-powiedział przez co się uśmiechnęłam pod nosem.

-Więzi? Więziami nazywasz okłamywanie mnie przez tyle lat? Te więzi już dawno przestały istnieć gdy zaczęła mnie okłamywać.-powiedziałam  po czym poszłam do swojego pokoju. Podeszłam do komody na której stała ramka a w niej nasze "rodzinne" zdjęcie. Natychmiast wzięłam je w rękę po czym rzuciłam nim o ścianę nad łóżkiem, kawałki szkła porozrzucały się na łóżku, podłogę a parę trafiło mi w ręce i brzuch, zsunęłam się na podłogę czując, że jestem coraz bardziej zmęczona, bo zaczynałam się wykrwawiać a później po prostu straciłam przytomność.

WAŻNE RZECZY SĄ NA CZARNO!

Mam nadzieję, że się spodobało! Z góry przepraszam za błędy! Miłego dnia/ wieczoru/ nocy w zależności kiedy to czytacie. 678 słów.

~Autorka






Zrobię to dla ciebie| Thyme x Fem!OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz