XIV

4 0 0
                                    

Starszym szpiegiem Imperium byłam już od dobrych sześciu lat. Nie było lepszego szpiega ode mnie, ani na terenie mojej ojczyzny, a już na pewno nie w tym śmiesznym Królestwie. To ja informowałam jego cesarską mość, o wszystkim co dzieje się w kraju, jak i poza nim. Należałam do Cesarskiej Czwórki. Samodzielnie zbudowałam siatkę szpiegów, bez zarzutu działającą na całym świecie. I tak byłoby nadal, gdyby nie wtrąciła się w to ta przeklęta gildia. Złapali jedną z naszych szpiegmistrzyń, musieliśmy więc iść z nimi na ugodę, co jednak może okazać się całkiem przydatne w przyszłości. Okazuje się bowiem, że gildia, choć zawsze działająca pod szyldem Królestwa, ma swoje własne plany i niekoniecznie we smak są jej działania monarchów i szlachty. Doszłam więc z nimi do pewnego porozumienia, które wydaje się całkiem intrygujące.

Przemieszczałam się podziemnymi korytarzami miasta Abril, wraz z kilkoma dobrze wyszkolonymi szpiegami, którzy pełnili rolę mojej obstawy. Trzeba mieć naprawdę nierówno pod sufitem, by tworzyć centrum dowodzenia w kanałach, pośród smrodu i tych wszystkich nieczystości. Wiedziałam na pewno, że buty po powrocie do domu będą do wyrzucenia. Doczyszczenie takiego syfu szeroko wykraczało poza moją strefę komfortu. Może jednak zamiast wyrzucić te ubrania po prostu je spalę? Pozbędę się tego smrodu raz na zawsze, z terenu nieskazitelnego i pięknego Imperium. Z kolei Królestwo na pewno będzie kojarzyć mi się tylko z brudem i tym wykręcającym nos smrodem.

- To tutaj. – Oznajmił jeden z moich ludzi doprowadzając nas przed murowaną ścianę.

Z pozoru, wyglądała jak omyłkowo wzniesiona ściana, postawiona zupełnie w losowym miejscu kanałów. Z przekazanych jednak nam instrukcji, dobrze wiedziałam, jaki cel spełnia ten mur. Miał odgradzać podziemną tajną siedzibę gildii od reszty kanałów, tak aby ani żaden przypadkowy przechodzień się tutaj nie dostał, ani żadne ścierwo, żyjące w tym obleśnym miejscu.

Drugi ze szpiegów, oświetlający nam drogę za pomocą runy, zbliżył się do ściany, tak bym miała na nią lepszy widok.

- Macie tu kartkę! – Wcisnęłam jednemu z nich papier, który zawierał wskazówki, odnośnie tego, jak przekroczyć ścianę. – I sami to zróbcie, nie mam zamiaru dotykać tych brudnych kamieni! – Wyrzuciłam z siebie wściekle.

- Rozkaz! – Odparł od razu mężczyzna i rozpoczął naciskać poszczególne kamienie, zerkając co jakiś czas na kartkę. Na pierwszy rzut oka wydawać się to mogło bezcelowe. Dotykanie losowych części muru. Dobrze jednak wiedziałam, że miało to sprawiać jedynie takie pozory. Upewnił mnie trzask jaki się rozległ, kiedy ubrany na czarno mężczyzna skończył majstrować przy murze. Kamienie powoli zaczęły się rozstępować, otwierając przed nami drogę.

- Przynajmniej coś poprawnie działa w tym zapchlonym mieście. – Stwierdziłam wystarczająco już zmęczona podróżą przez kanały. – Idziemy dalej!

Przebyliśmy jeszcze kilka następnych korytarzy, aż wreszcie dotarliśmy do drewnianych drzwi. Skinęłam głową, aby jeden z moich ludzi podszedł i zapukał w wyznaczony sposób. Dźwięk uderzania o deski, rozniósł się echem po korytarzu. Nie minęło kilka sekund, a w drzwiach, mniej więcej na wysokości głowy, uchylił się mały lufcik, przez, który wyjrzał jakiś mężczyzna.

- Hasło. – Rzucił opryskliwie.

Wywróciłam oczyma wiedząc, że będę musiała wypowiedzieć teraz najbardziej bezsensowny potok bzdur w swoim całym życiu. Ale potrzebowałam dostać się do środka, dlatego musiałam odpowiedzieć.

- O słodka jesteś jesieni, z pór roku tyś najmilsza. – Powiedziałam na wpół znużonym, na wpół zażenowanym głosem.

Lufcik pośpiesznie się zamknął, a ja usłyszałam dźwięk zdejmowanego rygla. Po chwili drzwi uchyliły się, wpuszczając do korytarza więcej światła. Powoli weszliśmy do sporej wielkości podziemnego magazynu. Oświetlony był licznymi kandelabrami, na których płonęły pochodnie. Pod ścianami stały liczne dziwnie oznakowane skrzynie. W koło krzątali się ludzie, najpewniej pracownicy gildii. Wchodzili i wychodzili z licznych przejść, jakie znajdowały się w różnych częściach pomieszczenia. Spory osiłek, zamknął za nami drzwi, zerkając na nas niechętnie.

Życie po katastrofie? To niesprawiedliwe! Tom I UKOŃCZONOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz