Kenji i Y/N Part.2

226 7 10
                                    

Pov Yasmina:

Kiedy dziewczyna ode mnie odbiegła, zdałam sobie sprawę co powiedziałam. Brawo Yasmina, znowu spieprzyłaś sprawę. Po krótkim przemyśleniu, pobiegłam za nią, na ile umożliwiała mi skręcona kostka. Kiedy wreszcie dotarłam na miejsce usłyszałam rozmowę Kenjiego i Y/n. Okazało się, że jej też brakowało siostry. Prawda kłóciłyśmy się, ale przez te wszystkie lata nadal ją kochałam. I zawsze mi jej brakowało. Po chwili zobaczyłam jak chłopak ją pociesza przytulając do siebie. Ona-o dziwo- jeszcze bardziej się w niego wtuliła, pomimo, że za nim nie przepadała. Tak mi się przynajmniej wydawało. Czyżby oni... Nie to nie możliwe. Kenji jest dla mnie jak brat, ale nie wierzę, żeby ten idiota był z moją siostrą. Kiedy zobaczyłam jak się podnoszą szybko popędziłam w kierunku obozu. Muszę z nią wkońcu porozmawiać.

***
Pov Y/n:

Kiedy wracaliśmy z Kenjim po moją siostrę okazało się, że nie ma jej tam gdzie wcześniej. Trochę się zaniepokoiliśmy ale stwierdziliśmy, że mogła pójść do obozu, więc poszliśmy na miejsce. Naszczęście nasze przypuszczenia były trafne, dziewczyna siedziała pod drzewem z nieobecnym wzrokiem. Nie chciałam powtórki z rozrywki, więc postanowiłam uprzątnąć ten bałagan, który pozostał z naszego dawnego domku. Ku mojemu zdziwieniu, usłyszałam głos dziewczyny.
-Y/n musimy porozmawiać.
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym.
-Właśnie, że mamy, chodź- próbowała chwycić mnie za nadgarstek ale szybko jej się wyrwałam. Jak zawsze chciała postawić na swoim, ale miałam już tego dość.
- A nie pomyślałaś, że może ja nie chcę z tobą rozmawiać?- syknęłam oddalając się od dziewczyny.
Kiedy wreszcie podeszłam do zniszczonych belek poczułam, że znowu ktoś chwyta mnie za ramię. Już chciałm nakrzyczeć na dziewczynę, ale okazało się, że był to tylko Kenji.
-Powinnaś dać jej szansę.
-Po tym jak mnie zwyzywała? Nie za bardzo chce z nią gadać.
-Molu proszę, nie kręci cię wizja pogodzenia się z siostrą?- spytał chłopak przybliżając się do mnie aż za bardzo. Czy on mnie znowu nazwał molem? Co za idiota.
Naszczęście z udzielenia odpowiedzi uratowała mnie reszta przyjaciół, którzy przybiegli do obozu. Po przywitaniu, wzięliśmy się w końcu do pracy. Jednak Yasmina cały czas nie dawała mi spokoju. Nie mogła nam pomagać, więc rysowała plan naszego nowego domku. Powinna się cieszyć, ale za to siedziała smutna nie zwracając uwagi na otoczenie. Po chwili zawahania podeszłam w kierunku sportsmenki.
-Co chciałaś powiedzieć?
-Ja... słyszałam twoją rozmowę z Kenjim. Masz rację, po śmierci taty chciałyśmy się zająć czymś, żeby o tym nie myśleć. Nie sądziłam jednak, że przez to się do siebie odzywać. Y/n choć tego nie pokazywałam zawsze mi ciebie brakowało. Wspólnego biegania, wymyślania nowych historyjek, wspólnych podwieczorków. I chodź byłam dla ciebie sucha i niemiła to zawsze cię kochałam. Poprostu...
-Przepraszam-powiedziałam i mocno się do niej przytuliłam. Ku mojemu zdziwieniu ta po chwili oddała przytulasa- Ja też jestem winna. Mogłam się nie kłócić o byle co. Chciałm poprostu być przy tobie. Wtedy jak prawie pożarł cię mozazaur, tak cholernie się przestraszyłam. Myślałam, że Cię stracę.
-Nie wracajmy już do tego. Ważne, że znowu jesteśmy razem-powiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając- Y/n mam do ciebie jeszcze jedno pytanie, czy ty i Kenji...
-Co? Nie oczywiście, że nie skąd Ci to przyszło do głowy- powiedziałam, czując jak lekki rumieniec wpływa mi na twarz. Ale dlaczego? Przecież pomiędzy nami do niczego nie doszło.
Siostra widząc moje zmieszanie postanowiła nie drążyć tematu,
dlatego po chwili wróciłam do swoich zajęć. Obiecałam jej jeszcze, że spędzimy resztę dnia razem. Jednak musiałam porozmawiać z jeszcze jedną osoba.

***
Idealna okazja nadarzyła się w nocy. Kiedy wszyscy udali się spać Kenji wyszedł na taras. Pewnie nie mógł zasnąć. Podążyłam więc za nim strasząc go przy okazji.
-Chcesz, żebym zszedł na zawał!? Znaczy em ja się nie przestraszyłem, musisz się bardziej postarać- powiedział a ja wybuchnęłam śmiechem, na jego słowa.
-Z czego się niby śmiejesz?
-Z ciebie, pacanie.
-Acha dzięki- powiedział udając obrażonego.
-Wiesz Kenji nie wierzę, że to mówię ale dziękuję. Dzięki tobie pogodziłam się z Yasminą. Chyba poprostu musiałam komuś powiedzieć o swoich uczuciach. A ty mnie wysłuchałeś i pomogłeś. Jeszcze raz dzięki.
Kiedy skończyłam swój monolog zobaczyłam, jak chłopak bezustannie się we mnie wpatruje.
Mało myśląc przyciągnęłam go do siebie łącząc nasze usta. Czy będę tego żałować na drugi dzień? Pewnie tak. Ale teraz skupiam się na czarnowłosym, który objął mnie i przyciągnął, niwelując między nami jakąkolwiek przestrzeń.
-Widzisz, jednak jestem dobrą osobą do zwierzeń- powiedział przerywając pocałunek.
-Och zamknij się- powiedziałam próbując zamaskować uśmiech, wpływający na moją twarz.
Chłopak posłał mi tylko triumfalny uśmiech i ponownie złączył nasze usta razem.
Coś czuję, że na długo zapamiętam ten pobyt na wyspie.

************************************
A więc to ostania część tego opowiadania. Mam nadzieję że wam się spodobało bo mi osobiście bardzo przypadło do gustu. Mam nadzieję, że dobrze odwzorowuje charaktery postaci. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie w komentarzach. Poddawajcie też kolejne shipy do napisania! A narazie do zobaczenia!

Obóz Kredowy| one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz