*Uznajmy, że po powrocie do domu obozowicze chodzili do tej samej szkoły*
Byłam już prawie gotowa do wyjścia, poprawiając sobie makijaż. Obok mnie szykowały się Yaz z Sammy. Bal zobowiązywał więc postanowiłyśmy się razem zrobić na bóstwa. Miałam na sobie różową sukienkę do kolan z lekka falbanką przy dekolcie. Włosy postanowiłam upiąć w koszyczek a w nie wpięłam kwiatek w moim ulubionym kolorze. Yaz postawiła na kucyk, lecz z pofalowanymi włosami a sukienka była fioletowa aż do ziemi. Natomiast Sammy miała rozpuszczone i falowane włosy a sukienka, którą miała była granatowa w małe kropki do kolan. Nie powiem wygalądałyśmy całkiem nieźle lecz gorzej było z partnerami. A raczej z moim partnerem. Sammy i Yasmina jako para oczywiście szły razem natomiast ja... Szłam z Lucasem. Był on moim hmm można nazwać kolegą z klasy. Tak naprawdę nie przepadałam z nim, lecz nie mogłam iść sama. Gdybym widziała wcześniej, że mój wymarzony chłopak nie zaprosi mnie, tylko weźmie inną na bal, zgodziłabym się iść z dziesięcioma innym chłopakami. Bo tak naprawdę przed Lucasem zaprosiło mnie dziesięć innym chłopaków ale każdego odrzucałam mając nadzieję, że to Darius mnie zaprosi. Ba byłam prawie pewna, że pójdziemy razem szczególnie, że spędzamy teraz cały czas razem. Tak bardzo się zbliżyliśmy, więc kiedy usłyszałam, że zaprosił Leach, piękną i mądra brunetkę załamałam się. Siedziałam w pokoju wylewając łzy w poduszkę a Sammy i Yaz próbowały mnie pocieszyć. Tak naprawdę nie musiałbym iść tam z Lucasem, mogłam zaprosić innego z chłopaków, których wcześniej odrzuciłam. Ale moja wewnętrzna duma nie pozwoliła mi tego zrobić. Dzisiaj jednak postanowiłam się dobrze bawić i zapomnieć o czarnoskórym. Miałam nadzieję, że będzie to łatwe zważając, że nie odzywaliśmy się do siebie od tego incydentu. Obejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że jestem gotowa. Szybko przetarłam łzę, która spłynęła mi z oka i odwróciłam się do dziewczyn, które patrzyły na mnie troskliwym wzrokiem.
-Brooklyn ja wiem, że ty i Darius...
-Ej ej ustaliłyśmy coś. Nie myślę dziś o nim tylko dobrze się bawię. A wy też się o mnie nie martwcie- przerwałam gwałtownie Sammy lecz kiedy zobaczyłam ich spojrzenie złagodniałam- Poprostu postaram się na niego nie zwracać uwagi, nawet jak będziemy siedzieć w szóstkę razem. Nie chcę, żebyście się zamartwiały tylko dobrze bawiły. Zróbcie to dla mnie- powiedziałam, wymuszając śmiech a twarze obu dziewczyn od razu przybrały czerwony kolor. Tym razem uśmiechnęłam się szczerze, widząc miłość obu dziewczyn. Pociągnęłam je więc do wyjścia i na bal, który miał być niezapomnianym przeżyciem.***
Wchodząc na salę przywitała nas muzyka i głośne śmiechy. Sala była całkiem ładnie przyozdobiona, były serpentyny, stoły z jedzeniem, nieznany mi zespół muzyczny i oświetlenie w postaci różnorodnych kolorów, które wydobywały się z lamp. Po krótkim obejrzeniu pomieszczenia dostrzegłyśmy naszych przyjaciół.
-Jest okej tak?- powiedziała Yasmina chodź wiedziała, że tak nie jest.
-Jasne chodzimy do nich- odparłam i ruszyłam w stronę reszty.
-Brooklyn, Yaz, Sammy nareszcie jesteście! Ile można się szykować- powiedział rozemocjonowany Kenji przytulając nas do siebie.
-Ale widocznie było warto, wyglądacie naprawdę świetnie- powiedział Ben a ja poczułam na sobie wzrok czarnoskórego.
-Wow- powiedział cicho
-O kurde serio wyglądacie pięknie!
-Uważaj bo będę o nie zazdrosny- powiedział Ben do czarnowłosego a ten zaśmiał się i objął go. Przez chwilę miałam laga ale przypomniałam sobie, że przecież Kenji zaprosił Bena na bal. Obstawialiśmy z resztą kiedy oznajmią nam, że są razem. Ja stawiałam na dzisiejszy dzień. Jeśli byliśmy już przy temacie zazdrości to raczej Ben miał się bardziej o co martwić. Większość dziewczyn z naszej szkoły śliniła się na widok Kenjiego, a słysząc, że ten idzie na bal z chłopakiem, zabijały Bena wzrokiem. Nie mówiąc już o wyzwiskach rzucanych w jego stronę, że spotyka się z chłopakiem. Ludzie nie wiedzieli, że zaczęli coś do siebie czuć jeszcze na obozie kredowym, więc myśleli, że zaproszenie przez pana vipa jest w postaci pierwszej randki. Tylko my wiedzieliśmy, że to nie prawda. Z moich zamyśleń o chłopakach wyrwał mnie mój partner na balu.
-Brook! Pięknie wyglądasz, mam szczęście, że wybrałaś się ze mną tutaj- powiedział a ja widziałam zdziwienie na twarzach trzech chłopaków.
-Taa ja też się cieszę.
-Czekaj czekaj z nim? Bez urazy ale z nim- powtórzył pytanie Kenji. Lucas chciał mu coś odpowiedzieć lecz uniemożliwiłam mu to ciągnąc nastolatka na stronę.
-Jak, czemu, dlaczego z Lucasem!?
-Cicho bądź, nie miałam wyjścia.
-Nie miałaś wyjścia?! Podbijało do ciebie tylu gości a ty wybrałaś jego. Podbijał do ciebie Darius a ty wybrałaś jego- powiedział z pretensją w głosie a mnie zamurowało.
-Czekaj to ty nie wiesz? Ha twój przyjaciel ci nic nie powiedział.
-O czym mówisz?
-Myślisz, że dlaczego olewałam każdego chłopaka? Bo czekałam aż Darius mnie zaprosi, myślałam, że to zrobi. Ale on zabrał ze sobą Leach, a ja zostałam bez partnera. Musiałam wreszcie się na kogoś zdecydować.
-Co? Że Darius zaprosił tą szma- tą laskę zamiast ciebie? Przecież mówił, że ty go olałaś i kogoś musiał zaprosić.
-No widzisz jednak nie mówi ci wszystkiego.
-O nie doigrał się, ja już się z nim rozprawię.
-Kenji nie!-krzyknęłam i chwyciłam go za ramię- Nie psuj sobie zabawy przez naszą relację. Wiem, że jesteś naszym przyjacielem i chesz coś zrobić ale nie dziś. Teraz idź do Bena i baw się z nim, pamiętaj taka okazja się więcej nie zdarzy- popatrzyłam wymownie na chłopaka a ten z lekkim uśmiechem ale też niechęcią skinął głową. Kiedy wróciliśmy do reszty, atmosfera była dość napięta. Do czarnoskórego przyszła jego partnera lecz on nie zwracał na nią uwagi, tylko zabijał wzrokiem Lucasa. Sammy i Yaz "przez przypadek" odciągały, zagadując Bena od jakiś lasek, które najpewniej prawie się z nim pożarły. Kenji widząc to podszedł do bruneta i pociągnął go na parkiet. Yaz postanowiła też być romantyczna i zabrała Sammy do tańca. Po chwili z Lucasem poszliśmy w ślady moich przyjaciół. Nie powiem był dobrym tancerzem, lecz patrząc na moich zakochanych obozowiczów poczułam, że za nic nie chce tu być. Nawet go nie lubiłam a tańcząc z nim wyobrażałam sobie, że to Darius obraca mnie i łapie w talii. Cała umowa o dobrej zabawie, znikła bez powrotnie. Wyrwałam się zdezorientowanemu chłopakowi i popędziłam w kierunku korytarza szkolnego. Po drodze zobaczyłam coś co do końca mnie dobiło. Darius przytulał do siebie brunetkę a po chwili ta go pocałowała. W oczach momentalnie zebrały mi się łzy a obraz po chwili miałam cały zamazany. Po drodze wpadłam na jakąś parę lecz nie odwróciłam się, żeby sprawdzić kto to był, tylko biegłam przed siebie. Wypadłam na korytarz kurczkowo trzymając się ściany. Z jednej strony byłam wściekła ale żal i smutek przeważały wszystko. Zrozumiałam, że naprawdę czuje coś do Dariusa, a teraz on całował się z inną dziewczyną. Zsunęłam się po ścianie i przyciągnęłam nogi do siebie cały czas łkając. Nie chciałam nawet wiedzieć w jakim stanie jest mój makijaż, szczerze mało mnie to teraz obchodziło. Po paru minutach usłyszałam kroki a na znajomy głos zdrętfiałam.
-Brooklyn?************************************
Part. 2?