Darlynn

305 9 25
                                    

Ostatnio z Brooklyn bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Małe gesty jak gadanie razem do późna, chwytanie się za ręce, czy częstsze przytulanie, utwierdzały mnie w przekonaniu, że coś się zmieniło. Teraz myślę nad wszystkimi momentami z dziewczyną kiedy ta została porwana. Wtedy jak jechaliśmy żyrosferą, zemsta za żarty Kenjiego, wieczór gdzie gadaliśmy o swoich problemach i wiele innych chwil, które mogę stracić bezpowrotnie. Każdy chodzi spięty i zdenerwowany więc przynajmniej ja, muszę logicznie myśleć i udaje spokojnego. Ale tak naprawdę w środku jestem kłębkiem nerwów. Nie mogę pozwolić, żeby coś jej się stało. To ja zostawiłem ją, żeby uratować ten głupi laptop. Jeśli coś jej się stanie to będzie moja wina. Nie mogę jej stracić przecież... Ja ją kocham.

                               ***

W tej chwili obserwuję całą akcję ratunkową, która nie przechodzi zgodnie z planem. Kenji wyłamał się z planu i poszedł szybciej uratować Brooklyn. Szczerze byłem na niego wściekły bo wszytko zaplanowaliśmy,  a ja wcale nie mniej martwiłem się o dziewczynę. Kiedy zobaczyłem wspomnianą dwójkę szybko rzuciłem im się na ratunek puki niezdeptały ich ankylozury. Zignorowałem ukłucie zazdrości widząc jak Kenji ją przytula. Naszczęście różowowłosa zachowała trzeźwy umysł i szybko pobiegła w moim kierunku a za nią cała reszta. Kiedy wszyscy bezpiecznie dotarli na wzgórze niezastanawiając się długo, wpadłem w ramiona dziewczyny.
- Tak bardzo bałem się, że cię stracę- powiedziałem tak, żeby tylko ona mogła to usłyszeć. Spojrzawszy na mnie, chciała coś odpowiedzieć lecz przeszkodziła jej Sammy przytulając ją do siebie.

                                ***

Jest już wieczór a my jesteśmy na bezpiecznej łodzi i odpływały z wyspy. Po uratowaniu Brooklyn pokłóciłem się z Kenjim, o to, że rzekomo narażam życie przyjaciół. Wiem, że Brooklyn mogło się coś stać ale nie miałem innego wyboru, pozatym sama kazała mi to zrobić. Gryząc się z myślami poszedłem w kierunku reszty przyjaicół. Yasmina i Sammy spały w siebie wtulone, Kenji prowadził łódź a Ben najprawdopodobniej siedział gdzieś zajadając się swoimi robakami. Fuj. Natomiast supergwiazda siedziała z zamyślonym wzrokiem nie zwracając uwagi na resztę. Kiedy siadłem koło niej ta szybko na mnie spojrzała.
-Jak się czujesz?
-Dziękuję- powiedzieliśmy w tym samym momencie i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
-Nie ma za co, serio- powiedziałem uspakajając się.
-Nie ma za co? Darius uratowaliście mnie. I wiem że to ty obmyślałeś cały ten plan więc już nie bądź taki skromny.
-Nic bym nie musiał obmyślać gdybym cię tam nie zostawił.
-Hej-powiedziała dziewczyna chwytając mnie za ramiona-To nie twoja wina, ja tego chciałam więc możesz się co najwyżej wściekać na mnie. Ani przez chwilę cię nie obwiniałam Darius.
-Tak bardzo bałem się, że coś ci zrobią albo nigdy cię już nie zobaczę. Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy- powiedziałem nie za bardzo myśląc nad moją wypowiedzią. Nim zdążyłem się zorientować dziewczyna mocno mnie przytuliła. Od razu objąłem ją szczelnie ramionami kładąc się z nią na siedzeniach a różowowłosa położyła głowę na moją klatkę piersiową. Kiedy leżeliśmy tak dłuższą chwilę i zobaczyłem, że Brooklyn ma przymknięte oczy, powiedziałem cicho:
-Kocham cię-myśląc, że już dawno śpi.
-Ja ciebie też dinonerdzie- odpowiedziała jeszcze bardziej się we mnie wtulając.
Może nie wszystko poszło zgodnie z planem ale ten dzień można uznać za jak najbardziej udany.

************************************
Przepraszam za tak nieczęste rozdziały ale szkoła i brak weny, sami rozumiecie😅

Obóz Kredowy| one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz