Nocna przechadzka

87 3 0
                                    

Gdy Arthemis dotarła na dół schodów nieśmiało zajrzała do Pokoju Wspólnego. Pozostało w nim jeszcze tylko kilka osób: jakaś para całująca się na kanapie przed kominkiem, mała grupka grająca w eksplodującego durnia i dwóch chłopaków debatujących nad czymś z ożywieniem. W jednym z nich Arthemis rozpoznała ciemnowłosego Jamesa Pottera.

Nikt nie zwrócił na nią uwagi, więc usiadła przy jednym z wolnych stolików. Rozłożyła pergamin i przez chwilę się zastanawiała. Nigdy wcześniej nie musiała pisać listu do nikogo. W końcu wzięła do ręki pióro.


Najdroższy Tato!

Jestem w Gryffindorze! Wiem, że ty i mama nie byliście w tym domu, ale mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Poznałam już kilku fantastycznych ludzi. Ze mną wszystko dobrze - wiesz co mam na myśli. Trochę to dla mnie dziwne, że nie będę dziś spała w swoim łóżku. Tęsknię jak szalona,

Arthemis               

P.S. Moja nowa koleżanka, Rose Weasley jest twoją fanką. Przyślij jej kilka książek z podpisem. Zyskam jej dozgonną wdzięczność.



Przeczytała list kilka razy i odłożyła pióro. Zwinęła i zapieczętowała pergamin. Przez chwilę trzymała go w dłoni, zastanawiając się co z nim teraz zrobić. Jej wzrok przez przypadek spoczął na parze przed kominkiem. Przechyliła głowę i otworzyła usta ze zdziwienia:

Czy on ma zamiar ją połknąć? - pomyślała.

- Może ci w czymś pomóc? - padł na nią cień. Podniosła wzrok by spojrzeć w iskrzące rozbawieniem oczy Jamesa Pottera.

- Eeee... - jej wzrok mimowolnie pobiegł do całującej się pary.

James uniósł brew.

- Nie uważasz, że za krótko się znamy?

Arthemis z całej siły starała się nie zarumienić. Zamiast tego obrzuciła go chłodnym spojrzeniem.

- Nie, nie potrzebuje pomocy - powiedziała stanowczo, ale po chwili wyczuła w dłoni pergamin. - To znaczy... hmmm.... A masz może sowę? - wypaliła nagle.

- Mam, ale jest w sowiarni.

- Och! - Arthemis opuściła wzrok i spojrzała na swoje dłonie. Przecież równie dobrze może wysłać ten list jutro.

- Chciałaś wysłać sowę? Teraz?

- Chyba... tak.

Na twarzy Jamesa zakwitł uśmiech chochlika.

- No proszę, proszę, chyba doczekałem się konkurencji... Nocna wyprawa do sowiarni już pierwszego dnia szkoły?

- Nie - zmieniła zdanie Arthemis. - To głupi pomysł...

- Hej no! Nie pękaj teraz!

- Nie, wiesz... to... i... nawet nie wiem gdzie jest ta cała sowiarnia.

James nie wydawał się tym przejęty.

- To się da załatwić. Nawet pójdę z tobą. W wakacje miałem zbyt mało rozrywki... dobrze mi zrobi taka nocna wyprawa.

- Lily mówiła, żeby ci nie ufać - Arthemis podejrzliwe zmrużyła powieki.

- Ach, ta moja siostrunia nie wie, kiedy zamknąć buzię - westchnął. - Na pewno źle ją zrozumiałaś...

Elita Hogwartu: Następne pokolenie. TOM 1: Lustrzany pokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz