Arthemis szła przez zalany słońcem zamkowy dziedziniec.
Maj sprowadził do Hogwartu cudowną wiosnę. Wszystko zaczęło się robić zielone i tętniło życie. Dzięki Bogu życiem, którego nic nie mogła wyssać.
Zauważyła, że na jednej z kamiennych ławek siedzi Scorpius i bawi się różdżką. Wpatrywał się w przestrzeń.
Chociaż nie, poprawiła się w myślach Arthemis i podążyła za jego wzrokiem.
Rose z Lisbeth i dziewczyną, w której Arthemis rozpoznała Roxanne Weasley – siostrę Freda. Rozprawiały o czymś z ożywieniem. Scorpius patrząc na nie, bezmyślnie zamieniał jakiegoś pająka w co chwilę jakiś nowy przedmiot. Podeszła i niespodziewanie usiadła obok niego.
- Cześć! Powoli odwrócił głowę w jej kierunku i spojrzał jak na totalnie niepoczytalną.
- Co robisz? – zapytał, jakby nie mieściło mu się to w głowie. Nie miał zbyt zachęcającej miny.
- Zauważyłam, że siedzisz sam – odparła swobodnie, w ogóle nie przejmując się gwałtowną irytacją, która go zalała.
- I poczułaś nieodpartą potrzebę zmienienia tego? – zapytał ironicznie.
- Cóż, rzadko cię z kimś widuję...
- A nie pomyślałaś, że to raczej mój wybór? – spytał zimno.
- Scorpius... - spojrzała na niego z politowaniem.
- Nie wiem, czego ty ode mnie chcesz – powiedział znudzony.
- Niczego – wzruszyła ramionami. – Jesteś po prostu ciekawą postacią...
Spojrzał na nią z nienawiścią.
- Znajdź sobie inną sensacje – powiedział gwałtownie.
- O co ci chodzi? –zapytała zdziwiona.
- Czyż to nie oczywiste – powiedział z drwiną, chociaż w jego uczuciach było jednak więcej żalu. – Jestem synem śmierciożercy... i to nie byle jakiego...
- I co z tego? – zapytała, wzruszając ramionami. – Myślisz, że ty jedyny?
Zerknął na nią, ale już bez tego strasznego chłodu w oczach. Wyszczerzyła do niego zęby.
Parsknął śmiechem.
- Jesteś ciekawą osobą Scorpius, wierz mi... znam się na tym – mruknęła do siebie. – Jesteś samotnikiem, ale jeszcze nie wiem czy z wyboru, czy dla tego, że tak jest ci łatwiej.
Wzruszył ramionami i oparł się swobodnie o mur, przy którym stała ławka.- Nie lubię jak ktoś się wtrąca w moje życie – odparł, patrząc na nią wymownie.
- Daj spokój... lubisz mnie – stwierdziła.
Kpiąco uniósł brew, ale nic nie odpowiedział. Jego spojrzenie pobiegło ponad Arthemis.
- Czemu z nią nie porozmawiasz? – wypaliła nagle.
Od razu przeszyło ją zimne spojrzenie szarych oczu.
- Chyba żartujesz...
Uśmiechnęła się pewna siebie.
- Ach, więc wiesz o kim mówię...
Rozdziawił usta, jakby go zaskoczyła, lecz natychmiast je zacisnął.
- Denerwujesz mnie – mruknął groźnie.
- Jestem pewna, że ten ton odstrasza większość ludzi – powiedziała i spojrzała na niego spokojnie. – Ale ja nie jestem większością...
- Słuchaj ja się nie wtrącam do twojego życia i byłbym wdzięczny, gdybyś odpłaciła mi tym samym.
CZYTASZ
Elita Hogwartu: Następne pokolenie. TOM 1: Lustrzany pokój
FanfictionHarry Potter Funfiction. Na motywach serii książek J.K. Rowling "Harry Potter". Arthemis North przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie w wieku 14 lat. Jest jak każda młoda czarownica... jednak jest również trochę inna. W szkole zaprzy...