Dla Arthemis wraz z listopadem nastały ciężkie czasy. Wszędzie otaczali ją ludzie chcąc bliżej poznać bohaterkę sobotnich wydarzeń.
Lecz nie ci, których towarzystwa tak bardzo pragnęła.
Brakowało jej żartów Jamesa, gadatliwości Rose, swobody Lily... Do dormitorium przychodziła jako ostatnia i wychodziła jak pierwsza, żeby nie musieć znosić ciężkiej, przytłaczającej i raniącej atmosfery.
Albus starał się jak mógł uczynić te dni znośniejszymi, ale Arthemis nie chciała go odciągać od rodziny, więc często zwyczajnie mu umykała, wybierając samotność. Odkryła nawet, że jedzenie w kuchni wśród zastępu serdecznych domowych skrzatów jest przyjemniejsze od przytłaczającej teraz atmosfery Wielkiej Sali.
Wałęsała się po zamku, lub po błoniach, przesiadywała w bibliotece gdzie odbierała zadania domowe, często zostając tam sama z panią Pince, gdy wszyscy inni już wyszli.
Na wszystkich lekcjach Rose ostentacyjnie ją ignorowała.
Tylko czasem rzucała mordercze spojrzenia w kierunku Arthemis i Albusa, którzy stali się praktycznie nierozłączni. Od pamiętnej Nocy Duchów nie odezwała się do niej ani razu.
Ale były też dobre chwile. Alowi tak spodobały się jej umiejętności, że idąc korytarzem pytał ją często o emocje, co bardziej rzucających się w oczy ludzi. A na lekcjach czasami dotykał jej dłoni przesyłając jej jakąś pojedynczą myśl, czy komentarz na temat któregoś z profesorów. Raz na lekcji obrony przed czarną magią zapytał ją, czy uważa, że gdyby Scorpius miał jeszcze jaśniejsze włosy to wyglądałby jak łysy.
Kto by pomyślał, że taki z niego żartowniś...
To było zadziwiające jak błyskawicznie się do siebie dopasowali. Jakby znali się od lat.
Pewnego dnia pod koniec listopada Albus znalazł zamyśloną i ponurą Arthemis w bibliotece gdzie ostatnio lubiła przesiadywać.
- Jutrzejsze lekcje zielarstwa są odwołane – powiedział, siadając przy jej stoliku.- Profesor Longbottom mówi, że musi się zająć wierzba bijącą. Zaczęła usychać. Martwią się, że to coś przeniosło się ze zwierząt na rośliny.
Przyjrzał się uważnie Arthemis, która nadal wpatrywała się w okno, nie zwracając na niego uwagi.
- Co ci jest?- zapytał.
Powoli skierowała na niego wzrok.
- Tata chce mnie zabrać ze szkoły - oznajmiła.
- Ale przecież wszystko jest ok, prawda? To znaczy nie masz już ataków ani... nic - zdenerwował się Albus.
Arthemis wzruszyła ramionami.
- Uważa, że wśród takich tłumów trudniej mi będzie stworzyć nową blokadę. Jest zły, że do niego nie piszę.
- A czemu do niego nie piszesz? – zdziwił się Al.
- Bo moja sowa zdechła, zapomniałeś?
- To weź moją, albo jedną ze szkolnych- powiedział Albus jakby to było oczywiste.
Przez chwilę siedzieli milczeniu.
- Ale chyba się nie dasz, co? Przecież nie chcesz wracać do domu. Prawda?- upewnił się Al. patrząc jej zaniepokojony w oczy.
Grunt w tym, że Arthemis już sama nie wiedziała czy pozostanie w szkole to taki dobry pomysł. Jednak widząc niepokój Ala, który stał się dla niej jak brat stwierdziła, że brakowałoby go jej straszliwie. Uśmiechnęła się do niego lekko i powiedziała:
CZYTASZ
Elita Hogwartu: Następne pokolenie. TOM 1: Lustrzany pokój
Fiksi PenggemarHarry Potter Funfiction. Na motywach serii książek J.K. Rowling "Harry Potter". Arthemis North przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie w wieku 14 lat. Jest jak każda młoda czarownica... jednak jest również trochę inna. W szkole zaprzy...