Plan

56 3 0
                                    


Ale okazało się, że ( w co Arthemis nie mogła uwierzyć) nie tak łatwo dostać szlaban u Viciousa. 

Albus spóźniał się na każdą lekcję transmutacji przez następne dwa tygodnie i wyrażał niepochlebne opinie o profesorze, tak żeby ten to słyszał. Nie skutkowało. Jakby Vicious w ogóle go nie zauważał.

Za to na Arthemis nadal patrzył tak jakby miał ochotę poddać ją kolejnym wymyślnym torturom. Ale ona była sprytna. Zachowywała się jak najmilszy najbardziej ugrzeczniony, wzorowy uczeń w szkole. Doprowadzało to Viciousa do furii, a Arthemis stało ością w gardle.

- Nic! – krzyknął sfrustrowany Al. – Nic na niego nie działa. Powiedziałem dzisiaj Jessy'emu, że moja sowa lepiej uczyłaby transmutacji, a potem zagadnąłem kilku Puchonów, żeby przyszli na zajęcia z transmutacji, a on stał metr ode mnie i nawet się nie skrzywił! Jak ty to robisz?!

- Po prostu, Al, Viciousowi nie chodzi o jakiegoś tam ucznia. Chodzi mu o Arthemis, bo to ona rozpętała to piekło – wyjaśniła Rose. – Nie spocznie do póki jej nie wykończy.

- Dzięki – mruknęła ponura Arthemis.

Podszedł do nich James i jedząc przy okazji jabłko, powiedział:

- Dostałem szlaban.

Albus spojrzał na niego zmróżonymi oczami.

- U Viciousa?

James skinął głową.

- Jak to jest możliwe!? – krzyknął sfrustrowany Al.

- Przestań wrzeszczeć, Al – pouczyła go Rose.

- Ostatnio zrobił się dla mnie jakiś taki nie miły – Spojrzeli na Jamesa, jakby postradał zmysły. Wzruszył ramionami. – Specjalnie nie musiałem się wysilać. Kazał nam zamienić szopa, którego przyniósł w pudełku w stolik do kawy. Gadałem z Lucasem na temat reprezentacji Anglii w Quidditchu, a wtedy on podszedł do mnie i powiedział, że skoro jestem taki mądry, to może sam pokażę to klasie. No to ja oczywiście pokazując się ze swojej najlepszej bezczelnej strony, zacząłem wszystkim dokładnie tłumaczyć jak to mają zrobić i zamieniłem tego szopa. Stoliczek wyszedł naprawdę ładny. Rzeźbiony... No, a jak mnie wszyscy posłuchali to też im zaczęło wychodzić. I nie wiedzieć, czemu Viciousa trafił szlag i oznajmił, że mam szlaban, bo nikt nie będzie mu się rządził w jego klasie.

- Czekał na to – mruknęła Arthemis. – Chciał dorwać Jamesa, za to, że prowadzi zajęcia. Poleci hierarchią. Później dorwie Ala i Rose. Będzie chciał im dać nauczkę, za to, że brali w tym udział.

- Nie dorwie, bo my zwiniemy mu to, co ma – powiedział spokojnie Albus. – Kiedy masz ten szlaban?

- Jutro – odparł James.

- Za mało czasu, żeby wszystko obmyślić – zdenerwowana Arthemis wstała i zaczęła krążyć między fotelami.

- Spokojnie, kochanie, nic mi się nie stanie – powiedział ze śmiechem James, ale jej wcale nie było do śmiechu.

Podeszli do nich Fred z Lukiem.

- Lucas mówi, że masz w końcu szlaban – powiedział Fred, siadając obok Jamesa. – Układamy plan?

James skinął głową.

- I to dobry... Bo inaczej Arthemis obedrze was ze skóry. Szaleje za mną.

Gdy się do niej uśmiechnął, przeszyła go spojrzeniem, po którym powinien paść martwy.

Zaszyli się w pustej klasie z Mapą Huncwotów. Rose robiła notatki. Albus patrzył na nią niezadowolony.

- Jeżeli to wpadnie w ręce Viciousa to leżymy – powiedział.

Elita Hogwartu: Następne pokolenie. TOM 1: Lustrzany pokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz