Arthemis nie mogła dojść do siebie. Może dlatego, że budziła się w środku nocy ledwo wstrzymując krzyk, a czasami w ogóle się nie kładła. A może dlatego, że miała wrażenie, że Vicious tym razem ją pokonał.
Nienawidziła tego uczucia. Nie wiedziała czemu chce to ukryć przed wszystkimi, ale ich unikała i godzinami przesiadywała w bibliotece. Po jakimś czasie doszła do wniosku, że nie chciała kolejny raz okazać się dziwadłem. Do tego słabym dziwadłem. Już wystarczyła jej ta scena, którą urządziła w Noc Duchów. Dla każdego innego ucznia byłaby to raczej lekka, a przynajmniej zwyczajna kara.
Ale nie dla niej! A skąd!
A dla niej było jak uczestnictwo w śmiertelnych, makabrycznych egzekucjach.Dopiero w środę zaczęła się w miarę normalnie zachowywać przy rzucaniu uroków na lekcji zaklęć. Rzucając zaklęcie redukujące na jakieś przedmioty odczuwała dziwną satysfakcję, szczególnie, że najpierw wyobrażała sobie na nich namalowaną twarz Viciousa.
Ale później nadeszła sobota...
Znów zeszła do lochów z wyzywającą miną i kpiącym uśmiechem, czym wyraźnie zdenerwowała Viciousa. Gdy poprowadził ją korytarzem w środku była rozdygotana jak galaretka. Ale udało jej się przytrzeć mu nosa, gdy wyciągnął rękę i zażądał:
- Różdżka.
- Zostawiłam w dormitorium - powiedziała uśmiechając się szyderczo.
Chyba nie był na tyle tępy, że myślał, że znowu się da mu okazję do odebrania sobie różdżki? Powoli obróciła się wokół własnej osi, mówiąc:
- Może pan sprawdzić...
Posłał jej mordercze spojrzenie i bez słowa zatrzasnął za sobą drzwi.
Tym razem Arthemis od razu zabrała się do dzieła wmawiając sobie, że jeżeli szybko skończy, już nigdy nie będzie musiała tu wrócić. Ale im bardziej się śpieszyła, tym była mniej ostrożna. Przez jej blokadę przebijało się więcej i więcej obrazów, scen i uczuć.
Gdy Vicious w końcu ja wypuścił przeszła z nim tak długo aż zdecydował się ją zostawić samą a potem niemal nieprzytomna z załamania i rozpaczy pobiegła do Wieży Gryffindoru.
W tygodniu nawet profesor Forsytha zauważył, że coś jest z nią nie tak, bo nie wychodziły jej nawet najprostsze zaklęcia rozbrajające.
Albus obserwował ją jak jastrząb, a Rose próbowała coś z niej wyciągnąć wieczorami. Ale byli cieńcy. Nie umieli jej podejść. Biblioteka stała się dla niej azylem. Z podkrążonymi oczami siedziała i szukała informacji do późna, a potem zabierała jeszcze więcej książek ze sobą. Ponieważ mogła przeoczyć jakąś istotną rzecz w napływie informacji po dotknięciu jakiejś książki, wolała przeglądać i czytać je w tradycyjny sposób, przy okazji robiąc notatki, gdy natrafiła na coś interesującego.
Bo nie czytała przypadkowych książek. O, nie. Szukała informacji, wskazówek, podobieństwa do tego, co działo się teraz w Hogwarcie. Przy okazji sprawdziła oczywiście tajemniczego dyrektora Castlerighta.
Jako pierwszą sprawdziła „Historię Hogwartu". Ale nawet w takiej grubej książce nie było tego wiele. Opisanych było kilka dziwactw, jak to, że kazał do Hogwartu sprowadzić stado owiec, by strzygły trawę na błoniach, które jednak zaczęły szybko zdychać zaraz po przybyciu, więc dał spokój. Innym dziwactwem były te lustra, które kazał zdjąć ze ścian. Nie można było nawet nosić własnych osobistych lusterek. Chodziły słuchy, że dyrektor wierzy, iż można w nich zakląć duszę.
- Lustra...- szepnęła do siebie Arthemis. Jakby spodziewała się odpowiedzi z góry. - Czemu ci tak przeszkadzały?
Przed oczami stanęła jej jakby wizja... Wspomnienie. Noc. Korytarz. James.
CZYTASZ
Elita Hogwartu: Następne pokolenie. TOM 1: Lustrzany pokój
FanfictionHarry Potter Funfiction. Na motywach serii książek J.K. Rowling "Harry Potter". Arthemis North przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie w wieku 14 lat. Jest jak każda młoda czarownica... jednak jest również trochę inna. W szkole zaprzy...