Lustrzany pokój

50 3 1
                                    

Arthemis rozejrzała się trochę nieprzytomnie po pokoju. Głowa bolała ja niemiłosiernie. I nadal do cholery nie wiedziała co zrobić. Minęły może z dwie minuty.

- I co? Mam uwierzyć, że masz jakieś tajemne zdolności, które pozwalają ci poznać jego myśli. 

Albus widząc trochę nieprzytomny wzrok Arthemis, pomógł jej się podnieść. Przy okazji przekazał jej myśl: Mam nadzieję, że nie zrobisz nic głupiego, bo osobiście skopię ci tyłek.

- Myśli, wspomnienia – Arthemis wzruszyła ramionami. – Twój brat zostawił w dzienniku wskazówki jak cię zniszczyć.

Medea nie przejęła się jej słowami, za to patrzyła na nią jak na bardzo łakomy kąsek.

- Byłabyś cennym okazem w mojej kolekcji – mruknęła. – Może przyjdziesz tu do mnie...

- Chyba śnisz – rzucił Albus.

- Aaaa... nie śpiesz się tak chłopcze – zganiła go łagodnie. – Mam coś, na co chętnie wymienisz mi swoją przyjaciółkę.

Podeszła do ołtarzyka. Podniosła jakiś włosek i udała smutną minkę.

- Oooj, ta mała Krukonka ma dopiero jedenaście lat... szkoda. O, a ten blond kosmyk należy chyba do waszej koleżanki. Flynn przyniósł mi go niedawno... A to – podniosła do góry poskręcany, gruby lok – to moja najnowsza zdobycz. Siła pół olbrzyma da mi to czego potrzebuje, by w końcu zdjąć tę klątwę!

Roześmiała się okrutnie.

- Hagrid! – krzyknął przerażony Albus.

- Oddam wam je wszystkie – powiedziała i spojrzała na Arthemis. – Ale ty... musisz ze mną zostać.

- Oddasz mi je tak czy inaczej – powiedziała Arthemis i zanim Albus zdążył ją powstrzymać wbiegła do lustra.

- Arthemis! Nie! Coś ty zrobiła?! – krzyknął przerażony.

Widząc ją w lustrze niemal zemdlał, ale zamiast tego wszedł tam za nią.

- Zabiję cię idiotko! – wrzasnął, gdy znalazł się po drugiej stronie.

Czarownicy nigdzie nie było.

- Al, wracaj – powiedziała do niego. – Zabierz to wszystko i wracaj! Zawołaj dyrektora, kogokolwiek!

- Już nie trzeba - powiedział, patrząc na pokój. Właśnie wbiegli do niego Fred i Rose.

- Nie wiem, czy wiecie – rozległ się wokół nich, dobiegający znikąd głos, - ale stąd nie ma wyjścia.

 - Nie ma wyjścia dla ciebie – krzyknęła Arthemis w sufit.

- Arthemis, mam nadzieję, że masz jakiś plan – powiedział zdenerwowany Albus.

- Prawie - odparła. Zagarnęła wszystkie włosy z ołtarzyka i wyrzuciła je przez lustro prosto pod nogi Rose i Freda – Są już bezpieczni – powiedziała.

- No, to wyłaźcie stamtąd do cholery – krzyknął Fred, ale jego głos dobiegał jakby spod wody. 

Rose po prostu oniemiała. Stała nic nie mówiąc i patrzyła na wizerunki Albusa i Arthemis zamkniętych w lustrze.

- Za chwilę – powiedziała niemal wesoło Arthemis. – Jak się ma James?

Albus spojrzał na nią jak na obłąkaną.

- Jesteśmy zamknięci w lustrze – powiedział powoli, lecz w jego głosie pobrzmiał histeryczny ton. – Z 500-letnią niepoczytalną czarownicą, która wysysa życie z żywych istot, a TY MARTWISZ SIĘ O JAMESA?!

Elita Hogwartu: Następne pokolenie. TOM 1: Lustrzany pokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz