01

4.3K 143 74
                                    


[𝐌𝐚𝐝𝐝𝐢𝐞]

Powstrzymałam zirytowane westchnięcie, idąc do kolejnego stolika w celu odebrania zamówienia. Był pierwszy dzień wakacji, a ja utknęłam w rodzinnej restauracji, użerając się z turystami. Życie było do bani. Każdy nastolatek z Outer Banks przebywał dzisiaj poza domem, świętując koniec szkoły. Każdy oprócz mnie. Ja musiałam pracować.

Wróciłam na kuchnię, przekazując zamówienie kucharzowi. Po drodze zauważyłam mojego tatę, mieszającego coś w wielkim kotle. Wyglądał na zadowolonego, mimo że na jego twarzy objawiały się pierwsze oznaki zmęczenia. Zawsze powiadał, że od małego kochał gotować, a The Wreck było jego marzeniem.

Oparłam się tyłem o blat i zgarnęłam kawałek arbuza z dużej miski owoców. Wgryzłam się w niego, cały czas obserwując ojca.

Cóż, przynajmniej mógł powiedzieć, że powiodło mu się w życiu. Otworzył własny biznes, dorobił się całkiem sporych pieniędzy i poślubił piękną kobietę, która później urodziła mu równie piękną, bystrą i cudowną mnie. Ach, no i była też...

— Maddie, widziałaś swoją siostrę? — Usłyszałam głos mamy. Kobieta właśnie weszła do pomieszczenia i zmierzała w moją stronę. Kwiecista sukienka wirowała pomiędzy jej stopami, a liczne bransoletki na jej nadgarstku, brzęczały przy każdym ruchu.

Jej słowa od razu przyciągnęły uwagę taty.

— Kiara jeszcze nie wróciła do domu?

Ugh, Kiara. Na sam dźwięk jej imienia miałam ochotę przewrócić oczami. Miałam jej serdecznie dość. Przysięgam, że te dwie minuty, które spędziłam na świecie zanim lekarz wyciągnął ją z brzucha mamy, były najlepszym czasem w moim życiu. Dzięki Bogu, że byłyśmy bliźniaczkami dwujajowymi. Nie wytrzymałabym, gdybym widziała jej twarz przy każdym spojrzeniu w lustro.

To nie tak, że jej nienawidziłam. Była moją siostrą, jedną z najbliższych mi osób. Wciąż pamiętałam jak budowałyśmy forty z koców, oglądałyśmy bajki i powierzałyśmy sobie sekrety. Kochałam ją.

Oczywiście, wszystko to zdarzyło się, zanim Kiara nabyła niesamowity kompleks wyższości i stała się irytującą suką. Każdy uważał ją za idealną. A w szczególności nasi rodzice. Nie musiałam się domyślać, by wiedzieć, że była ich ulubienicą. Od kiedy pamiętam zawsze musiałam pracować na uwagę i uznanie rodziców, podczas gdy ona nie musiała się nawet starać. Nie ważne jak wielki sukces bym odniosła, zawsze słyszałam tylko Kiara, Kiara, Kiara. Zupełnie jakby była centrum wszechświata.

— Nie widziałam jej od rana — Mama pokręciła głową. Zauważyłam jak wystukuje do niej wiadomość na swojej komórce. — Nie mówiła ci gdzie idzie?

— Nie. Pewnie jak zawsze kręci się z Johnem B i jego kolegami.

— Cholerne dzieciaki — burknął tata. — Mówiłem jej tyle razy, żeby przestała się z nimi zadawać.

I wtedy, jak na zawołanie, usłyszeliśmy zamieszanie w głównej części restauracji. Wymieniliśmy spojrzenia, po czym ruszyliśmy w tamtą stronę. I była tam nasza zguba. Wraz ze swoimi nieodłącznymi kompanami.

John B Routledge. Pope Heyward. JJ Maybank. Każdy mieszkaniec Outer Banks słyszał o ich małej grupce. Niektórzy ich uwielbiali, inni nienawidzili. Ja należałam do tej drugiej grupy. Nie znosiłam ich całym sercem. No dobra, może oprócz Pope'a. Był z nich najmilszy, sprawiał najmniej problemów i w sumie, nigdy nic do niego nie miałam. Ale John B i JJ? Mogłabym powiedzieć wiele na ich temat. I w większości nie byłyby to dobre rzeczy. 

PARADISE || JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz